- Najlepiej wyprowadzić psa na specjalne boisko do gry w piłkę i kosza - mówi z oburzeniem Piotr, mieszkaniec Białołęki. W niedzielę zauważył owczarka niemieckiego załatwiającego potrzeby na środku boiska, na terenie parku Magiczna. Zwrócił uwagę jego właścicielowi, ale - jak twierdzi - spotkał się z agresją.
- Mieszkańcy i ja mają dosyć robienia z parku wybiegu dla psów. Dosłownie obok parku jest wielka łąka, a ludzie przychodzą do parku z psami, pomimo zakazu - przekonuje nasz czytelnik.
Jak dodaje, rano w parku załatwiają się zwierzęta, w południe bawią się tam dzieci.
Próba interwencji
- Kiedy pies zaczął załatwiać się na środku, zwróciłem tej osobie uwagę. Wskazałem, że tutaj jest zakaz wprowadzania psów - mówi Piotr i dodaje, że próba zwrócenia uwagi spotkała się "z agresją w stosunku do mnie". - Mężczyzna stwierdził, że jego nie obowiązują przepisy - dodaje mieszkaniec Białołęki.
- Nie byłoby takiego problemu, gdyby ta osoba wyprowadziła psa na trawę, ale nie… Przecież najlepiej psa wyprowadzić na specjalne boisko do gry w piłkę i kosza - podsumowuje ironicznie.
Pan Piotr przesłał na skrzynkę warszawa@tvn.pl zdjęcia niedzielnego incydentu, a także fotografię regulaminu wiszącego w wejściu do parku. W trzecim jego punkcie faktycznie czytamy o zakazie wprowadzania psów i innych zwierząt domowych. W tym miejscu warto przypomnieć, że sprawa spacerowania z czworonogami na terenie parku Magiczna nieraz była już poruszana (również w mediach).
Spór o wyprowadzanie psów
Nie dalej jak rok temu jeden z mieszkańców Białołęki przekonywał, że tabliczki z zakazem wyprowadzania psów między innymi w tym miejscu są po prostu nielegalne. Powoływał się między innymi na wyroki sądów orzekające, że właściciele czworonogów mają prawo pojawiać się z nimi w miejscach publicznych.
Jak pisała "Gazeta Stołeczna", wiceburmistrz dzielnicy Marcin Adamkiewicz miał zgodzić się z mieszkańcem, a tabliczki z zakazem miały zniknąć. Tabliczek nie ma w parku ale, zakaz pozostał w regulaminie wiszącym tuż przy wejściu - przekonuje jednak dziś pan Piotr.
Jak informował niedawno portal tvn24.pl, miasto może nakazać trzymanie psa na smyczy, zakładanie kagańca, montowanie tabliczek ostrzegających przed groźnym psem czy sprzątanie po czworonogu. Zakaz spacerowania gdziekolwiek nie wchodzi jednak w grę. - Wyznaczanie miejsc, gdzie mogą przebywać zwierzęta, jest jednoznaczne z tym, że dyskryminujemy ludzi, którzy mają te zwierzęta - twierdziła Magdalena Kordas z Fundacji "Mikropsy".
kw
Źródło zdjęcia głównego: Piotr, warszawa@tvn.pl