Na Wierzbickiego głosowało w niedzielę 113 delegatów; Pietruczuka poparło 81 z nich. W niedzielnym zjeździe wzięło udział blisko 200 warszawskich działaczy partii.
Wierzbicki pełni funkcję szefa Rady Warszawskiej SLD od roku. Jak mówił w niedzielę jeszcze przed głosowaniem, kandyduje, aby zakończyć wszelkie podziały wewnątrz stołecznej struktury swego ugrupowania.
- Dziś nie możemy sobie pozwolić na żadne wewnętrzne wojny, na spory, na utratę kolejnych działaczy, bo dziś każdy z nas jest niezbędny do dalszego działania. Dlatego dziś chcę zakończyć wszelkie podziały: na ludzi Sebastiana, Grześka i innych, bo dziś w Warszawie ma być jeden Sojusz: Sojusz Lewicy Demokratycznej - podkreślił Wierzbicki.
Zadeklarował też, że celem jego struktury na najbliższe cztery lata ma być przejęcie władzy w Warszawie. - Jesteśmy po to, by chronić mieszkańców stolicy przed rządami PO i PiS, bo jedno i drugie w Warszawie się nie sprawdziło. Rządy PiS oznaczały kompletny zastój inwestycyjny, a za PO nasze miasto to przedsiębiorstwo, w którym nie jest ważny interes pracowników, a jedynie ekonomiczne zyski - ocenił polityk.
Rządzącą PO krytykował m.in. za podwyżki: czynszu, opłat za żłobki i przedszkola, a także za wzrost cen biletów komunikacji miejskiej.
"Socjalna strona miasta"
Pietruczuk startował w niedzielę pod hasłem "Po socjalnej stronie miasta". - Warszawa potrzebuje powrotu do lewicowego programu, stąd moje hasło, które powinno nam przyświecać w tej kadencji - przekonywał.
Pietruczuk przedstawił się również jako zwolennik uporządkowania kwestii współpracy z PO w stolicy.
Większość działaczy Sojuszu opowiedziała się za kandydaturą Wierzbickiego. Według nieoficjalnych informacji PAP uzyskanych od delegatów zjazdu wynika, że poparło go większość struktury m.in.: śródmiejskiej, mokotowskiej, Pragi Północ i Pragi Południe. Pietruczuka wsparli z kolei głównie działacze partii z Bielan, Białołęki i Ursynowa.
Już po wyborze Wierzbicki zapowiedział, że zaprosi swego kontrkandydata do współpracy.
Delegaci niedzielnego zjazdu wybrali też m.in. sekretarza struktury warszawskiej; został nim ponownie Bartłomiej Wichniarz.
Wiceszefowa Sojuszu Katarzyna Piekarska powiedziała PAP po wyborze, że cieszy się iż pokolenie 30-latków powoli przejmuje władzę w SLD. "Cieszę się, że kandydowało dwóch dynamicznych, młodych działaczy SLD z tego pokolenia 30+, że jest taka naturalna sztafeta pokoleń w Sojuszu. Najważniejsze jednak będzie teraz to, czy będziemy potrafili dalej wspólnie razem pracować dla dobra partii w Warszawie" - zaznaczyła Piekarska.
W kuluarach część działaczy nieoficjalnie krytykowała jednak wybór Wierzbickiego. Ich zdaniem, dotychczasowy szef przez ostatni rok urzędowania zrobił niewiele, a Sojusz w Warszawie był praktycznie niewidoczny.
Na zaplanowanym na 28 kwietnia kongresie partii delegaci wybiorą centralne władze Sojuszu, m.in. przewodniczącego i sekretarza generalnego; ustalą też liczbę wiceprzewodniczących i członków Zarządu Krajowego, którzy zostaną następnie wybrani przez Radę Krajową. Nowego szefa Sojuszu wybiorą korespondencyjnie wszyscy członkowie partii. Jedynym kandydatem na tę funkcję jest obecny lider Leszek Miller.
PAP/bf
Źródło zdjęcia głównego: TVN Warszawa