Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga przejmuje śledztwo w sprawie śmierci 19-letniego Rafała. Młody mieszkaniec Legionowa zmarł ponad tydzień temu podczas policyjnej interwencji. Zadławił się plastikowym woreczkiem z marihuaną, który połknął. Protest przeciwko policyjnej interwencji doprowadził do zamieszek w mieście.
- Śledztwo zostało przeniesione do Prokuratury Okręgowej Warszawa Północ ze względu na zamieszki, do których doszło w Legionowie. To całkowicie zakłóca możliwość pracy prokuratora w Legionowie - mówi tvnwarszawa.pl Renata Mazur, rzeczniczka praskiej prokuratury.
Jak zapewnia, nie jest to oznaka braku zaufania do legionowskich śledczych. - Prokuratur z Legionowa sam wystosował wniosek o przeniesienie śledztwa. Dziś wniosek ten został przyjęty - podaje Mazur. - Nie mamy żadnych zastrzeżeń do pracy legionowskiej prokuratury. Przyczyną jest atmosfera, która zapanowała w mieście - przekonuje.
Renata Mazur zwraca także uwagę, że podwarszawska prokuratura musi się teraz skupić na skutkach starć z policją, do których doszło w niedzielę i poniedziałek. Łącznie zatrzymano ponad 20 osób. Część usłyszała już zarzuty.
Niedzielne zamieszki
Protesty, których skutkami zajmuje się dziś miejscowa prokuratura, wybuchły w ostatnią niedzielę. Mieszkańcy przyszli wyrazić swój sprzeciw przeciwko policyjnej interwencji sprzed tygodnia, podczas, której zasłabł, a potem zmarł 19-letni Rafał.
Nieumundurowani policjanci zatrzymali wówczas kilka młodych osób, które podejrzewali o posiadanie lub handel narkotykami. Jeden z mężczyzn usiłował połknąć foliowe zawiniątko z marihuaną, które miał przy sobie. 19-latek zadławił się i przestał oddychać, został przewieziony przez wezwaną karetkę do szpitala, gdzie po kilku godzinach zmarł.
Jak powiedziała nam we wtorek, Renata Mazur, dwaj pozostali zatrzymani mieli przy sobie narkotyki i usłyszeli zarzut posiadania udzielania środków odurzających innym osobom. - Zostali przesłuchani przez prokuratora, obaj się przyznali i złożyli wyjaśnianie – dodała Mazur. Policja i śledczy nie udzielają informacji, jakie były to narkotyki i w jakiej ilości.
Oskarżają policję
Tydzień po tragedii przed komendą w Legionowie pojawiło się kilkaset osób, aby zaprotestować przeciwko działaniom policji, którą oskarżają o przyczynienie się do śmierci 19-latka. Tak samo sądzą jego rodzice.
Policja przekonuje, że zadławienie się nie było wynikiem działań funkcjonariuszy. - Na ciele tego 19-letniego mężczyzny nie znaleziono żadnych obrażeń, które mogłyby świadczyć o tym, że użyto wobec niego przemocy – tłumaczył rzecznik komendy stołecznej Mariusz Mrozek.
W niedzielny wieczór protest przeciwko działaniom policji przerodził się w regularne starcia chuliganów z policją. W stronę funkcjonariuszy poleciały butelki i kamienie, odpowiedzieli pałkami i gazem pieprzowym. Zatrzymano osiem osób, kilku policjantów odniosło obrażenia. Uszkodzono elewację budynku i kilka radiowozów.
13 zatrzymanych
Do protestów doszło także następnego dnia, ale miały mniejszą skalę. W poniedziałek wieczorem przed legionowską komendą zebrało się około 200 osób, które skandowały obraźliwe hasła pod adresem policji. W pewnym momencie od tłumy oderwała się kilkudziesięcioosobowa grupa, która szukała zaczepki z policją. W jej stronę poleciały kamienie i butelki. Jeden policjant trafił do szpitala. Zatrzymano 13 osób, w tym trzy kobiety. 11 spośród zatrzymanych osób było nietrzeźwych, jedna miał przy sobie narkotyki.
Podsumowanie poniedziałkowych starć:
"13 osób zatrzymanych, jeden ranny policjant"
b/ec