Miejska choinka okradziona z lampek, w portfelach pustki, w sklepach niedobory. Kryzysowa Wigilia 1929

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Święta na łamach dzienników z 1929 roku
Święta na łamach dzienników z 1929 rokutvnwarszawa.pl
wideo 2/3
Warszawska Wigilia w 1929 roku

Oświetlanie choinki wojskowymi reflektorami, pościg z siekierą za złodziejami świątecznych zapasów czy rewolwerowy skandal w restauracji. 24 grudnia 1929 roku Warszawa żyła świętami Bożego Narodzenia, ale innych tematów też nie brakowało. W ich poszukiwaniu zajrzeliśmy do wigilijnych wydań dzienników z tamtego dnia.

90 lat temu w Wigilia też wypadła we wtorek. Ale było zimniej. W południe termometry w Warszawie wskazywały -10 stopni Celsjusza. Padał drobny śnieg. Miasto szykowało się na święta. I choć gazety starały się wprowadzić czytelników w klimat Bożego Narodzenia, na ich łamach nie brakowało przyziemnych problemów, wypadków i przestępstw.

Kradzież choinkowych światełek

Stołecznym zwyczajem było ustawianie choinki dla ubogich dzieci na rynku Starego Miasta. W 1929 roku tradycji również stało się zadość. Zabrakło jednak pewnego elementu… "W roku ubiegłym choinka oświetlona była lampkami elektrycznymi, jednak skradziono żarówki" - przypominał w porannym wydaniu z 24 grudnia "Kurjer Warszawski. 

W obliczu zuchwałej kradzieży, w 1929 roku władze miasta zrezygnowały ze światełek. "Choinka oświetlona będzie z 4 stron za pomocą reflektorów wojskowych" - oznajmiał dziennik. 

Co ciekawe, w kolejne święta - w 1930 roku - lampki powróciły wraz z kolejnym przystrojonym drzewkiem. "Miała ona (choinka - red.) czternaście metrów wysokości i oświetlona była elektrycznością" - pisał - także w Wigilię - "Kurjer Warszawski". Zdjęcie tamtej choinki można było zobaczyć w "Ilustrowanym Kuryerze Codziennym". 

Choinka na starówce w 1930 roku"Ilustrowany Kuryer Codzienny"

Świąteczne zakupy w cieniu kryzysu

Wróćmy jednak do roku 1929. Choć w tamtym okresie Polska (tak jak cała Europa i Stany Zjednoczone) zmagała się z kryzysem gospodarczym, to zdaniem "Kurjera Porannego", "mimo ciężkich czasów w sklepach panował ruch ożywiony". "Warszawiacy wstrzymywali się do ostatniej chwili niemal z zakupami, jakby pragnąc oddalić od siebie tę ewentualność, której jednak uniknąć się nie dało" - stwierdza autor artykułu. Trudno pozbyć się wrażenia, że jego obserwacje można by odnieść do współczesnej świątecznej gorączki. Jak zauważał, największym zainteresowaniem cieszyły się produkty spożywcze.

"Choinek w r. b. zwieziono do stolicy więcej niż kiedykolwiek. Na wszystkich wolnych skwerach wyrosły małe zagajniki świerkowe, jednakże publiczność ociągała się z kupnem" - dodał.

Podobne obserwacje miał reporter "Kurjera Warszawskiego", którego zdaniem "przygotowania do handlu przedświątecznego poczyniono, jak zwykle, wcześnie. Poniekąd za wcześnie, gdyż choinki zwożono na place stolicy na miesiąc przed świętami". O samym przebiegu świątecznych zakupów pisał jednak z mniejszym entuzjazmem. "Kupiectwo w tych gałęziach, które mogą liczyć na powodzenie w tym czasie wyraża się na ogół pesymistycznie" - zaznaczał. Problemem była bowiem gotówka, której brakowało po obu stronach - klientom i kupcom. A na kredyt nikt sprzedawać nie chciał. Właściciele sklepów obniżali ceny, żeby mieć szansę na pozbycie się towarów. 

Jak pisał "Kurjer Warszawski" największym wzięciem cieszyły się przedmioty nadające się na upominki: klejnoty, zegarki, galanteria, kwiaty, torty, książki czy kosze owoców. "Ożywił się nieco handel w tym zakresie, boć inaczej być nie mogło, ale panowała wybitnie‚ tendencja oszczędnościowa" - zaznaczył reporter.

Szczegółowo przedstawił też spostrzeżenia związane ze spożyciem alkoholu w trakcie świąt. Jego zdaniem od wieków Polacy sięgali po "wino, miody i starki". "W naszych demokratycznych czasach nie tyle przekonanie, ile stan kieszeni daje przewagę wódkom i piwu" - pisał. Donosił, że najstarsze firmy odnotowują zatrważająco niskie obroty - nawet o 50-60 procent niższe niż w roku 1928, a koneserzy szlachetnych trunków "pytają obecnie o marki najmłodsze i najtańsze".

W jednej kwestii pozostał jednak optymistą… "Wódeczka krajowa ma odbyt (zbyt - red.) niezgorszy i nie dziwota: boć niema domu, gdzie by się bez alkoholu przy wigilijnej wieczerzy i podczas świąt obejść mogło". 

Najbardziej pesymistyczny obraz tamtych czasów wyłania się z artykułu otwierającego wigilijne wydanie "Wieczoru Warszawskiego". "Dawno już nie było takich smutnych świąt. Dawno już na przedświątecznych nastrojach tak silnem nie odcisnęło się piętnem zubożenie najszerszych warstw" - pisał redaktor. Dalej wskazywał też, że "w wielu domach polskich nie będzie ani wigilijnej wieczerzy, ani choinki…".

Wigilia warszawskiej rodziny w 1926 rokuNarodowe Archiwum Cyfrowe

Policja zwiększa czujność w trakcie pasterki 

Ze starych gazet możemy też dowiedzieć się, jak w okresie Świąt Bożego Narodzenia funkcjonowało miasto. W rubryce "Kronika Warszawy" dziennikarze "Gazety Polskiej" informowali, że wszystkie urzędy państwowe w Wigilię czynne będą tylko do godziny 12, zaś w ratuszu od południa urzędnicy będą pełnili tylko świąteczne dyżury. "Miejski ogród zoologiczny zamknięty będzie w dzień wigilijny od godz. 12 w południe i w pierwszy dzień świąt. W drugi dzień świąt będzie otwarty normalnie" - pisali. Ostrzegali też, że w Wigilię tramwaje i autobusy miejskie "zjadą do remiz" o 17. Godzinę później ruch miał być już całkowicie przerwany. Dopiero w Boże Narodzenie o godzinie 22 na trasy miały wyjechać tramwaje linii 10 i 20. Co ciekawe, w drugi dzień świąt komunikacja miała kursować już normalnie.

"Komendant policji polecił zwiększyć czujność podczas nadchodzących świąt, w celu zabezpieczenia od kradzieży mienia mieszkańców, które w okresie świątecznym pozbawione jest należytej opieki ze strony właścicieli" - czytamy w wieczornym wydaniu "Kuriera Warszawskiego". W nocy z 24 na 25 grudnia zwiększona została liczba patroli, które miały pilnować porządku, gdy warszawiacy udawali się na pasterkę. O tym, w których kościołach i o jakiej porze odprawiane były nabożeństwa, można było oczywiście dowiedzieć się z wigilijnych wydań dzienników. 

Policja, tak jak i współcześnie, zamierzała w okresie świątecznym bacznie przyglądać się temu, co dzieje się na drogach. "Na szoferów będzie zwrócona specjalna uwaga. Kierowcy znajdujący się w stanie nietrzeźwym będą surowo karani" - pisał w wigilijnym wydaniu "Kurjer Poranny". Przypomniał też, że władze przestrzegają taksówkarzy przed pobieraniem zawyżonych opłat, "korzystając z braku komunikacji tramwajowej i autobusowej".

Świąteczna strona "Kurjera Porannego""Kurjer Poranny"

Pościg z siekierą za złodziejami świątecznych zapasów

Dziennikarstwo w dwudziestoleciu międzywojennym rządziło się mniej restrykcyjnymi zasadami dotyczącymi prywatności i danych osobowych. W artykułach dotyczących wypadków i spraw kryminalnych publikowane były imiona i nazwiska, a nawet i adresy uczestników. Nie szczędzono też pikantnych czy makabrycznych szczegółów opisywanych zdarzeń. A takich nie brakowało nawet i w wigilijnych wydaniach gazet. 

"Ilustrowany Kuryer Codzienny" donosił o pięciolatku, który przypadkiem postrzelił swoją matkę. Wydarzyło się to dwa dni przed Wigilią, przy Szczerdyńskiej na Targówku, w mieszkaniu Ignacego Mareckiego. "Syn jego 5-letni Stefan wziął rewolwer wuja Antoniego Bieńkowskiego. Chłopiec, manipulując z bronią, wystrzelił. Kula ugodziła matkę chłopca, 30-letnią Helenę, raniąc ją w obie nogi" - czytamy w depeszy. 

W kolejnej robiło się jeszcze bardziej dramatycznie, zdradzono bowiem kulisy "krwawego pościgu za złodziejami", do którego doszło w poniedziałek nad ranem. Głównym bohaterem historii był Józef Markiewicz, który usłyszał szmery z komórki sąsiadującej z jego mieszkaniem przy Magistrackiej 9. "W komórce tej miał przygotowane zapasy na święta, a więc trochę drobiu i ryb. Markiewicz uzbroił się w siekierę i wyszedłszy na podwórze, ujrzał 4 drabów plądrujących w komórce" - relacjonował "IKC". Złodzieje rzucili się do ucieczki, jeden z nich z workiem "naładowanym kaczkami" w ręku. Markiewicz pobiegł za nimi. "W pewnej chwili jeden z bandytów zaczął strzelać w kierunku ścigającego" - dodano. Kula trafiła Markiewicza w nogę. Trafił do szpitala. Nie zdradzono jednak, jaki los spotkał złodziei świątecznych zapasów. 

Innym tragicznym przykładem może być relacja dotyczą katastrofy na kolejce mareckiej, zamieszczona w wieczornym "Kurjerze Warszawskim". Dokładnie opisano w niej przebieg wypadku, do którego doszło około godziny 7 na szosie radzymińskiej na Targówku. Koń, przejeżdżającego tamtędy gospodarza Feliksa Królikowskiego, "spłoszył się sygnału i pary buchającej z parowozu" i skoczył wprost pod nadjeżdżający pociąg. Wywrócił przy tym wóz. Gospodarz spadł na tory, wpadł pod parowóz i "był wleczony na długości około 50-metrów". By wydostać jego ciało, konieczne było wezwanie dźwigu. "Lekarz pogotowia stwierdził obcięcie ramienia, wyrwanie boku, zgniecenie piersi i pęknięcia czaszki" - relacjonował dziennik. "Jadąca tymże wozem żona Królikowskiego, upadła na drugą stronę szosy i wyszła bez szwanku. Koń zabity" - podsumowano. 

Kryminalne wieści z wigilijnych dzienników
Kryminalne wieści z wigilijnych dziennikówtvnwarszawa.pl

Rewolwerowy skandal w "Metropolu"

Choć w tamtym czasie liczba samochodów osobowych poruszających się po stolicy stanowiła zaledwie ułamek dzisiejszej, to wypadki były codziennością. "Gazeta Polska" i "Kurjer Warszawski" informowały w Wigilię rano o potrąceniu 30-letniej kobiety na skrzyżowaniu Ząbkowskiej i Brzeskiej. Nieprzytomna poszkodowana trafiła do szpitala, kierowca na komisariat. Już wtedy "Kurjer Poranny" zastanawiał się "kiedy ustaną wypadki samochodowe?", donosząc przy tym potrąceniu na rogu Karmelickiej i Mylnej i dwóch kolejnych na skrzyżowaniu Rymarskiej i Leszno.

W wigilijnych wydaniach dzienników trafiliśmy też na wzmiankę o "wybuchu zaprawy do podłogi" w pokojach kawalerskich przy Nowym Świecie 16. "19-letni Zygmunt Wrotczak, w czasie przygotowywania zaprawy do podłogi, paląc papierosa spowodował wybuch. Wrotczak uległ poparzeniu twarzy, rąk, nóg i klatki piersiowej. Nieszczęśliwego w stanie ciężkim odwiozło pogotowie do szpitala św. Rocha" - donosił "Kurjer Warszawski" w porannym wydaniu. 

"Kurjer Poranny" relacjonował przy okazji zamieszanie w barze "Metropol" przy ulicy Tłomackie. "W powietrzu unosił się zapach dymu… Kilku policjantów biegło z różnych stron. Kelnerzy zaalarmowali ulicę i przechodniów, wołając: Awantura! Skandal!". Co było jej powodem? Jak pisano, jednemu z gości nie spodobała się… twarz siedzącego obok aktora. Mężczyzna wyciągnął rewolwer, czym spłoszył gości i kelnerów. Gdy po chwili do lokalu wpadła policja, ten oznajmił, że chciał przełożyć broń do lewej kieszeni, bo prawa mu pękła. Jaki był finał? "Zapalono więcej światła. Muzyka zagrała marsza. Goście wrócili do kotletów" - podsumował dziennik. 

Świąteczna ilustracja na cześć Józefa Piłsudskiego"Kurjer Poranny"

Świąteczne rozliczenie urzędników magistratu

W jednej kwestii przedwojenni dziennikarze nie różnili się niczym od współczesnych. Też wytykali urzędnicze absurdy i rozliczali rządzących miastem z ich dokonań. W wigilijnym numerze "Gazety Polskiej" redakcja postanowiła szyderczo uczcić "dziesięciolecie budowy cegielni miejskiej" na Burakowie, którą w 1919 roku zainicjował stołeczny ratusz. "Od tej chwili samorząd stolicy 'buduje' cegielnię. Dziesięć lat. Powołano specjalne komisje rzeczoznawców i nie-rzeczoznawców, które stwierdziły potrzebę wybudowania cegielni oraz zwracały uwagę na korzyści, jakie osiągnie kraj i miasto, inwestowano i cegielni nie wykończono" - czytamy w artykule. Na jakim etapie była więc budowa? "W 10-ą rocznicę rozpoczynają się dalsze narady" - skwitowała "Gazeta Polska". 

Poranny "Kurjer Warszawski" w wyważonym tonie donosił natomiast o tym, że przed świętami urzędnicy magistratu przyjęli "Plan regulacji i zabudowy Warszawy", który zakładał podział miasta na dzielnice wyłącznie mieszkaniowe (Bielany, Żoliborz, Koło, Saska Kępa, Frascati, Witolin, Grochów, Golędzinów) i przemysłowe (Czyste, Żerań, Grochów). Wyjątkiem było Śródmieście, gdzie dopuszczano istnienie pewnych gałęzi przemysłu. Miasto miało być też podzielone na strefy "podług sposobu zabudowania jedno lub wielopiętrowego, zwartego, grupowego, luźnego lub mieszanego". W każdej określono wysokość domów. 

Nie mogło też zabraknąć wzmianki o konfliktach między mieszkańcami i urzędnikami. "Kurier Warszawski" przywołał w wydaniu z 24 grudnia spór o polichromie na kamienicach rynku Starego Miasta. Magistrat zlecił wykonanie związanych z nimi prac, w gazecie nie sprecyzowano jednak jaki był ich zakres. Wiadomo, że kosztami obciążono właścicieli kamienic. "Obecnie niektórzy właściciele domów odmawiają spłacania należności, motywując odmowę tem, że nie pytano się ich o charakter polichromji, że roboty wypadły zbyt drogo, że pozatem nie są zwolennikami polichromji na ścianach" - czytamy w artykule. Sprawa miała trafić do sądu. 

Po świętach planowano też zebranie komisji, która określi "przepisy o zewnętrznym wyglądzie domów warszawskich". Chodziło o to, by wyeliminować architektoniczne kontrasty. Wzmiankę na ten temat możemy znaleźć w wigilijnym wydaniu "Kuriera Warszawskiego" i "Gazety Polskiej". Jak ostrzegano, planowane regulacje "przewidują ostre sankcje za ich przekroczenie". 

Przygotowują Pomnik Lotnika 

W wieczornym wydaniu "Kuriera Warszawskiego" znaleźliśmy jeszcze informację o przygotowaniach do budowy Pomnika Lotnika. "W pracowni odlewów brązowych wykańcza się odlew rzeźby" - donosił dziennik. Jej autorem był Edward Wittig. Rzeźba miała stanąć na cokole na placu Unii Lubelskiej, który sąsiadował wówczas z warszawskim lotniskiem na Polu Mokotowskim. 

Pod koniec 1929 roku komitet budowy pomnika zwrócił się do władz miasta o przygotowanie miejsca pod budowę monumentu. "Mają być zniesione skwerki, budki tramwajowe i usunięte większe drzewa" - zapowiadał "Kurier Warszawski". Montaż miał rozpocząć się wiosną, a jesienią 1930 planowano uroczyste odsłonięcie. Dziś wiemy, że tego harmonogramu nie udało się dotrzymać, a pomnik został oficjalnie zaprezentowany dwa lata później - 11 listopada 1932 roku. 

Odsłonięcie Pomnika Lotnika na placu Unii LubelskiejNarodowe Archiwum Cyfrowe

Obecna wersja Pomnika Lotnika jest wierną rekonstrukcją tej przedwojennej, którą po Powstaniu Warszawskim w 1944 roku zniszczyli Niemcy. U zbiegu Wawelskiej i Żwirki i Wigury ustawiono go we wrześniu 1967 roku. 

***

W przytoczonych cytatach zachowana została oryginalna pisownia oraz interpunkcja. 

WIGILIJNE WYDANIE "WIECZORU WARSZAWSKIEGO"
WIGILIJNE WYDANIE "GAZETY POLSKIEJ"
WIGILIJNE WYDANIE "KURJERA PORANNEGO"
PORANNE WYDANIE "KURJERA WARSZAWSKIEGO"
WIECZORNE WYDANIE "KURJERA WARSZAWSKIEGO"

Źródło: tvnwarszawa.pl

Autorka/Autor:Klaudia Kamieniarz

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl