Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska oraz poseł Solidarnej Polski (w Sejmie klub PiS) opublikował na Twitterze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez liderkę Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Jak twierdzi polityk, Marta Lempart znieważyła i opluła w sobotę policjantów. Ozdoba powołuje się na nagranie pokazane przez Komendę Stołeczną Policji.
W swoim wpisie Ozdoba powołuje się na artykuł 226 Kodeksu karnego, który brzmi: "Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
Jak napisał w uzasadnieniu Ozdoba, zachowanie Marty Lempart polegało "na kierowaniu wobec funkcjonariuszy słów wulgarnych powszechnie uznawanych za obraźliwe". "Ponadto Marta Lempart mogła dopuścić się bezpośredniego narażenia zdrowia bądź życia funkcjonariuszy, albowiem w dobie epidemii opluła policjantów"- napisał Ozdoba.
Przy swoim poprzednim wpisie poseł zamieścił nagranie opublikowane w sobotę wieczorem przez Komendę Stołeczną Policji. Z nagrania wynika, że liderka Strajku Kobiet Marta Lempart mówi do funkcjonariuszy: "Imię, nazwisko i numer służbowy. Taka z was, ku*** policja, prawa nie stosujecie, w ogóle. Ostatnia stąd wyjdę, będziecie tu stali jak frajerzy do jutra, jak chcecie. Wypier*****".
"Pokojowa forma protestu, którą wielokrotnie po manifestacjach Strajku Kobiet podkreślają organizatorki zarezerwowana jest często dla mediów i na ich potrzeby. Poza telewizyjnymi kamerami postawa tych osób wygląda zgoła odmiennie" - skomentowała na Twitterze KSP.
W niedzielę do nagrania odniósł się rzecznik KSP Sylwester Marczak. - Jeżeli ktoś mówi, że "to jest wojna", to trudno wskazywać, że mamy do czynienia z nastawieniem pokojowym. Zwłaszcza chodzi tu o zachowanie jednej z organizatorek, to w jaki sposób zwraca się do policjantów, jakie gesty wykonuje i w jaki sposób się zachowuje. Wychodzi na to, że hasło o pokojowym zgromadzeniu jest tylko i wyłącznie na potrzeby medialne. Jednak to zachowanie w określanych sytuacjach wygląda zupełnie inaczej - skomentował Marczak.
Sobotni protest w Warszawie
Sobotnia manifestacja, 102 lata po uzyskaniu praw wyborczych przez Polki, była jednocześnie protestem przeciwko agresji ze strony służb państwowych. Manifestacja rozpoczęła się na rondzie Dmowskiego (przemianowanym przez uczestników na rondo Praw Kobiet) o godzinie 15. Około 16 manifestujący ruszyli w kierunku placu Konstytucji. Byli blokowani przez funkcjonariuszy policji i radiowozy, które uniemożliwiały im przejście środkiem jezdni. Protestujący omijali policjantów chodnikiem. Z placu Konstytucji część osób przeszła przez bramy budynków mieszkalnych i dotarła pod siedzibę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji przy Batorego. Druga część protestujących dostała się na plac Zbawiciela, skąd próbowała dotrzeć na plac Unii Lubelskiej. Funkcjonariuszom udało się powstrzymać przed dalszym marszem znaczną część protestujących na Waryńskiego. Policjanci interweniowali również na Trasie Łazienkowskiej, gdzie grupa protestujących usiadła na jezdni i zablokowała ruch.
Komenda Stołeczna Policji oceniła, że sobotni protest był spokojniejszy niż poprzednie. Z informacji KSP wynika, że wylegitymowano 925 osób, sporządzono 453 notatki do sanepidu, skierowano 374 wnioski do sądu o ukaranie. 11 osób zostało zatrzymanych, w tym trzy w związku z podejrzeniami popełnienia przestępstw naruszenia nietykalności oraz znieważenia policjanta.
Źródło: tvnwarszawa.pl