Przemarsz uczestników rozpoczął się około południa w sobotę 21 przy pomniku de Gaulle'a. Zebrani mieli ze sobą transparenty między innymi z napisami "chcemy przejść", "zebra nie gryzie".
Ruszyli Alejami Jerozolimskimi do alei Jana Pawła II. - Około 35 osób szło chodnikiem w asyście policji. Co jakiś czas zatrzymywali się. Wtedy głos zabierali organizatorzy - relacjonował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl.
"Przejdziemy chodnikami dotąd aż to będzie możliwe, ale przez ronda przejdziemy górą, po jezdniach” – zapowiadali organizatorzy.
Piesza Masa Krytyczna postuluje utworzenie przejść dla pieszych na dwóch rondach: Dmowskiego i Czterdziestolatka.
"Dość tego, chcemy przejść!"
"Od 2 lat (i wcześniej) jesteśmy mamieni kolejnymi terminami, obietnicami, projektami. Okazuje się, że przejść nie da się wyznaczyć na samych skrzyżowaniach, tylko w ich okolicach. Potem okazuje się, że i to za wiele, prace są skomplikowane i nie wiadomo kiedy powstaną projekty. Dlatego mówimy: dość tego, chcemy przejść!" - apelowali organizatorzy przed wydarzeniem. I przytaczali niektóre ze swoich postulatów.
Pierwszym z nich jest zastąpienie zebrami niepotrzebnych kładek i przejść podziemnych. "Zmuszanie pieszych do chodzenia po schodach znacznie ogranicza wolność poruszania się dla osób starszych, z niepełnosprawnościami, z wózkami dziecięcymi i bagażami. Nie zgadzamy się na dyskryminację" – stwierdzili.
Drugi to kwestia wygodnych przesiadek. "Miejsca przesiadek do autobusów, tramwajów, metra, pociągów itd. organizować w sposób najbardziej przyjazny dla pieszych. Przystanki powinny być jak najbliżej siebie i połączone jak najkrótszymi trasami. Jeśli to możliwe należy unikać połączeń prowadzących po schodach” – napisali na swojej stronie internetowej.
Jak stwierdzili, realizacja postulatów nie jest możliwa "bez znaczącej zmiany dwóch największych skrzyżowań Warszawy, z których codziennie korzystają dziesiątki tysięcy osób, a które dyskryminują osoby z ograniczeniami ruchowymi".
Opóźnienia przy opracowywaniu projektu
Na początku września na tvnwarszawa.pl informowaliśmy o problemie przejść na rondzie Dmowskiego. Radna Agata Diduszko-Zyglewska z Koalicji Obywatelskiej interweniowała w tej sprawie w lutym. Na jej interpelację odpowiedział wówczas wiceprezydent Warszawy Robert Soszyński, który przekonywał, że trwają prace projektowe przyszłych zebr. Miały zakończyć się w lipcu.
Tymczasem, Jak przyznał wiceprezydent w ostatnim czasie, miasto zmaga się z kilkumiesięcznym opóźnieniem przy opracowywaniu projektu.
"Z uwagi na szeroki zakres opracowania, na podstawie którego zostanie przebudowane skrzyżowanie i powstaną cztery przejścia z sygnalizacją świetlną wokół ronda, konieczne jest uzgodnienie dokumentacji z wieloma gestorami sieci podziemnych i jednostkami miejskimi" - wyjaśnił Soszyński. I jako termin graniczny zakończenia prac projektowych wskazał połowę grudnia.
Wiceprezydent dodał też, że wykonawca złożył skorygowany projekt nowej organizacji ruchu do powtórnego zaopiniowana przez jednostki miejskie i policję. Po uzyskaniu tych opinii, ma on zostać przekazany do zatwierdzenia przez Biuro Polityki Mobilności i Transportu.
Planowane od lat
O wytyczeniu zebr na rondzie Dmowskiego władze miasta mówiły już pięć lat temu. Za takim rozwiązaniem opowiadał się ówczesny wiceprezydent stolicy Jacek Wojciechowicz. Później Zarząd Dróg Miejskich przekonywał, że przejść nie da się wytyczyć bez gruntownej przebudowy ronda.
Pod koniec 2016 roku do sprawy wróciła wiceprezydent Renata Kaznowska, która w tamtym czasie odpowiadała za drogownictwo w urzędzie miasta. Powstała koncepcja przebudowy ulicy Marszałkowskiej, Alej Jerozolimskich i przekształcenia ronda Dmowskiego w zwykłe skrzyżowanie. Ostatecznie jednak odstąpiono od tego pomysłu, który uznano za zbyt kosztowny i wrócono do wytyczania przejść przy rondzie.
Na tvnwarszawa.pl informowaliśmy już o przemarszu Pieszej Masy Krytycznej:
Autorka/Autor: ab, ran/gp
Źródło: piesza.warszawa.pl, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl