Kobieta została zaatakowana w środku nocy na stacji kolejowej "Powiśle". - Trzymałam się poręczy i ściany, i krzyczałam, jak tylko mogłam najgłośniej. Spłoszyli go ludzie, w końcu mnie puścił - opisuje. Sprawę bada policja.
Do zdarzenia doszło w weekend. Pokrzywdzona kobieta zrelacjonowała sprawę w mediach społecznościowych.
"Naprawdę niewiele brakowało"
Jak napisała, została zaatakowana kilka minut po północy. Według jej relacji, mężczyzna napadł na nią, kiedy była na schodach.
"Złapał mnie na poziomie peronu i próbował wciągnąć w stronę parku (w tamtym miejscu jest "taras" łączący schody peronowe z równoległymi schodami z mostu do parku). Naprawdę niewiele brakowało, trzymałam się poręczy i ściany i krzyczałam jak tylko mogłam najgłośniej. Spłoszyli go ludzie, i w końcu mnie puścił" - napisała na Facebooku kobieta.
Dalej zaznaczyła, że w tym miejscu działa monitoring. "Dziękuję młodym ludziom, którzy odprowadzili mnie na dół i pomogli się uspokoić. Szczęśliwie skończyło się na poranionych palcach i naderwanych paznokciach. Uważajcie, to miejsce 40 lat temu słynęło z napaści i zboczeńców i jak widać dziś też potrafi być niebezpieczne" - opisała.
Zachęciła też do udostępnienia posta.
Jedna osoba zatrzymana "do sprawy"
O sprawę zapytaliśmy policję. Artur Wojdat, oficer prasowy Komisariatu Kolejowego Policji, potwierdził nam, że w poniedziałek wpłynęło oficjalne zawiadomienie. - Również do sprawy w poniedziałek został zatrzymany mężczyzna - powiedział Wojdat.
Zaznaczył, że "jest on znany organom ścigania". W poniedziałek prowadzono z nim czynności, a oficer prasowy nie chciał mówić o ewentualnych zarzutach.
Zaapelował do świadków zdarzenia oraz do innych poszkodowanych w podobny sposób osób, żeby zgłaszali się do siedziby Komisariatu Kolejowego Policji (Al. Jerozolimskie 54).
Był wcześniej notowany za "inną czynność seksualną"
We wtorek rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak przekazał, że zatrzymany mężczyzna miał na swoim koncie podobne przestępstwa. - Był on wcześniej notowany za inną czynność seksualną - przekazał.
- Trwają z zatrzymany mężczyzną czynności. Dalsze decyzje w tej sprawie podejmie prokuratura, która również zdecyduje o treści zarzutu - podkreślił.
- Wbrew opiniom pojawiającym się w mediach społecznościowych, zatrzymanym mężczyzną okazał się Polak, a nie obcokrajowiec, jak wiele osób sugerowało - podał rzecznik KSP.
Nadkomisarz zaapelował również do innych poszkodowanych w podobny sposób osób, żeby zgłaszały się do najbliższej jednostki policji. - Już teraz wiemy, że pokrzywdzone były co najmniej dwie kobiety - dodał.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP