O zrzucie przeprowadzonym kolektorem burzowym do Wisły przez Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji poinformował we wtorek prezes Wód Polskich Przemysław Daca. Jak podawał, zanieczyszczeń komunalnych było tak dużo, iż nie mieściły się w kolektorze i spływały terenem zielonym należącym do obszaru Natura 2000.
"Przy każdym większym deszczu będzie to samo"
- Szambo znów wybiło, ścieki znów trafiły do Wisły. Znowu mamy do czynienia z sytuacją, która wymaga badań - stwierdził Michał Woś podczas konferencji zwołanej w pobliżu kolektora przy Farysa. Jak przekazał, wraz z wiceministrem klimatu Jackiem Ozdobą podjęli interwencję w tej sprawie. - Okazuje się, że te kolektory, zbiornik, przepompownie są tak zaprojektowane, że przy każdej większej nawałnicy, przy każdym większym deszczu tak się będzie działo - podkreślił Woś.
Minister zwrócił uwagę, że pozwolenie środowiskowe dopuszcza w drodze wyjątku możliwość zrzutu w sytuacjach szczególnych. Takie zgody ma np. Kraków i Łódź, ale – jak zaznaczył – tam się to nigdy nie wydarzyło. - Tutaj – mimo że ta zgoda jest absolutnie wyjątkowa – zdarzyło się to tylko w zeszłym roku 19 razy. Na to nie może być zgody – stwierdził.
Woś poinformował, że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Warszawie wszczął postępowanie wyjaśniające w związku ze szkodą w środowisku. Jak zapowiedział, uważnie będzie badany stopień szkód wywołanych nie tylko jednorazowym zrzutem, lecz także całościową działalnością oczyszczalni Czajka i częstotliwością zrzutów.
"Nieekologiczne działanie prezydenta"
Z kolei Ozdoba stwierdził, że zrzuty ścieków świadczą o "daleko idącej nieekologicznej działalności prezydenta Warszawy". - Stąd decyzja, która podjąłem o weryfikowaniu stanu zanieczyszczenia wody ponad te regularne badania, które prowadzi Centralne Laboratorium Głównego Inspektora Ochrony Środowiska - zaznaczył i stwierdził, że Warszawa nie posiada odpowiedniej infrastruktury.
Ozdoba zadał również szereg pytań. Pytał między innymi o to, gdzie są dokumenty potwierdzające przyczynę ubiegłorocznej awarii w Czajce, gdzie są działania miasta, które zminimalizują zrzucanie nieczystości do Wisły, a także o retencyjny zbiornik awaryjny, który powinien być w sytuacji nawalnych opadów deszczu stosowany.
45 milionów złotych na usunięcie skutków awarii
Na konferencji przedstawicieli rządu pojawiła się Renata Tomasiuk, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie. - Współpracujemy od początku ze wszystkimi służbami, dokumenty dotyczące awarii są analizowane przez prokuraturę i przez CBA – przypomniała Tomasiuk. - My również czynimy swoje własne ustalenia przy pomocy własnych służb i wyciągamy z nich wnioski - zapewniała.
Poinformowała również, że do tej pory na usunięcie tej awarii wydano około 45 milionów złotych. - To nie jest żaden plastik, żadna taśma owinięta w jakiś papier, ale bardzo poważana inwestycja w modernizację tego układu – powiedziała.
Przypomniała równocześnie, że projektowanie tego układu - również spalarni – to początek lat dwutysięcznych. - Uchwała dotycząca projektu, również wyboru materiału - to rok 2005 i początek 2006. Uchwałę w tej sprawie podjęła Rada Warszawy w 2005 roku. Dowody w tej sprawie znajdują się w urzędzie miasta. To, co się zadziało później, czyli realizacja tego projektu – zarówno układu przesyłowego, jak spalarni – to efekty tamtejszych decyzji – wskazała.
"107 miast ma pozwolenie na zrzuty awaryjne"
Jak tłumaczyła, dzięki istniejącemu układowi przesyłowemu pierwszy raz w historii Warszawy wszystkie ścieki komunalne zostały skanalizowane. - W pogodzie bezdeszczowej, ten układa przesyłowy, czyli te wszystkie ścieki, które są produkowane po lewej stronie Warszawy są przesyłane do oczyszczalni Czajka – powiedziała.
Ponadto Tomasiuk odniosła się też do kwestii awaryjnych zrzutów. Jak podkreśliła Warszawa - podobnie jak 107 innych miast w Polsce - posiada pozwolenia na zrzuty awaryjne, czyli przelewy burzowe.
- Takich przelewów jest 16 i wszystkie są usytuowane poniżej ujęć wody – powiedziała, dodając, że funkcjonują one wtedy, kiedy jest nadmiar deszczów nawalnych, czyli wtedy, kiedy żadna kanalizacja nie jest w stanie przyjąć takiej ilości wody, jaka spada z nieba - powiedziała. Jednocześnie podkreśliła, że wszystkie miasta, które są ulokowane przy dużych zbiornikach wodnych, korzystają z przelewów burzowych.
Jest wniosek o cofnięcie pozwolenia na zrzuty ścieków
W środę po południu Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska skierował wniosek do dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej PGW Wody Polskie o cofnięcie lub ograniczenie stołecznemu MPWiK bez odszkodowania pozwoleń na dokonywanie zrzutów ścieków przelewami burzowymi.
Według WIOŚ w latach 2017-2019 MPWiK wykonało łącznie wszystkimi 16 wylotami 191 zrzutów ponad liczbę dozwoloną w posiadanych pozwoleniach. Wprowadzono łącznie ok. 10 milionów metrów sześciennych ścieków.
Ponadto MWIOŚ wystąpił do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska o uruchomienia dodatkowego monitoringu Wisły pod kątem tego, jak dokonywane zrzuty wpływają na jej jakość.
Mazowiecki inspektor środowiska zwrócił się również do MPWiK o podanie liczby dokonanych zrzutów poszczególnymi wylotami, w tym wylotem na wysokości ul. Farysa oraz przekazanie wyników badań.
Autorka/Autor: dg/b
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24