Sobotnia manifestacja rozpoczęła się na rondzie Dmowskiego (przemianowanym przez uczestników na rondo Praw Kobiet) o godzinie 15. Około 16 manifestujący ruszyli w kierunku placu Konstytucji. Byli blokowani przez funkcjonariuszy policji i radiowozy, które uniemożliwiały im przejście środkiem jezdni. Protestujący omijali policjantów chodnikiem i dalej szli w spontanicznie obranym kierunku. Policjanci interweniowali również na Trasie Łazienkowskiej, gdzie grupa protestujących usiadła na jezdni i zablokowała ruch.
"Trzy osoby zatrzymane do przestępstw"
Podczas zorganizowanej w niedzielę rano konferencji rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak podsumował sobotni protest. Z jego informacji wynika, że wylegitymowano 925 osób, sporządzono 453 notatki do sanepidu, skierowano 374 wnioski do sądu o ukaranie. 11 osób zostało zatrzymanych.
- Większość osób została zatrzymana z uwagi na odmowę podania danych osobowych. Trzy osoby zostały zatrzymane do przestępstw. Mówimy tu o naruszeniu nietykalności i znieważeniu policjanta. Wśród zatrzymanych jest 17-latek - powiedział Sylwester Marczak. Zastrzegł, że nikt nie został przetrzymany na komendzie na noc.
"Nikomu nie zależało, żeby zgłosić zgromadzenie"
- To, na co należy zwrócić uwagę, to komunikaty kierowane do zgromadzonych. One odnoszą się do tego, że w danym miejscu nie zgłoszono żadnego zgromadzenia. W tym przypadku nie możemy mówić o spontaniczności. Wczoraj dziennikarze, eksperci wypowiadający się w telewizji, wskazywali, że były to zapowiadane zgromadzenia – mówił Marczak.
Podkreślił, że organizatorzy mieli bardzo dużo czasu, żeby zadbać o bezpieczeństwo wszystkich osób. – Prawo wymaga zgłoszenia zgromadzenia. Ale nikomu na tym nie zależało – powiedział.
Rzecznik KSP przyznał, że sobotnie protesty były spokojne. - Wczorajsze wydarzenia były spokojniejsze od tych, które miały miejsce 18 listopada. Ale nie zgadzamy się z tym, że są to zgromadzenia pokojowe, przy których zakłada się, że są legalne i nie jest w ich trakcie łamane prawo - powiedział Marczak.
Mówił również o działaniach policji w kwestii blokowania protestujących i zamykania ich w "kotłach". - Blokady powstały w kilku miejscach, bo chcemy dać szansę wszystkim osobom, żeby zaprzestały tego zachowania, które jest zwykłym wykroczeniem w ruchu drogowym. Ale pomimo licznych komunikatów, cały czas mamy do czynienia z sytuacją, kiedy osoby ponownie wracają na jezdnię. Zatem nasze działania mogły zakończyć się w jeden sposób – legitymowaniem.
- W przypadku, gdy osoby nie schodzą z danego placu, są otaczane kordonem. Kierowane są do nich komunikaty za pośrednictwem nagłośnienia. W tym przypadku każda z osób jest legitymowana i w każdej chwili ma możliwość opuszczenia danego terenu w momencie, kiedy poda swoje dane - dodał Marczak.
Interwencja na Trasie Łazienkowskiej
Odniósł się też do wydarzeń z Trasy Łazienkowskiej, kiedy grupa kilkunastu protestujących usiadła na jezdni i zablokowała ruch. Policjanci użyli siły fizycznej i gazu. W sobotę ekspert do spraw bezpieczeństwa Piotr Niemczyk ocenił na antenie TVN24, "że nie było tam żadnej agresji, nie było żadnego poważnego ruchu po stronie kogokolwiek" z protestujących. - Nie było żadnego powodu do tego rodzaju zachowań policji - ocenił. - To jest odbieranie obywatelom prawa do wyrażania swoich poglądów, policja nie ma podstaw do tego, żeby działać, ponieważ te działania są zgodne z prawem, są zgodne z konstytucją - argumentował.
- Pamiętajmy, że konstytucja pozwala na zgromadzenia, ale też wskazuje, że ustawy mogą ograniczać pewne zachowania, a w tym przypadku mówimy o Prawie o ruchu drogowym. Osoby siadające na Trasie Łazienkowskiej, blokując ją, łamią prawo - powiedział w niedzielę Sylwester Marczak.
W trakcie blokowania Trasy Łazienkowskiej posłanka Barbara Nowacka została potraktowana gazem łzawiącym przez jednego z funkcjonariuszy. Sylwester Marczak powiedział, że policjanci wyjaśniają okoliczności tego zdarzenia.
- Badamy przede wszystkim okoliczność, jak to wyglądało, dlaczego został użyty środek przymusu bezpośredniego, w jakich okolicznościach został on użyty, w jaki sposób zachowywał się policjant, w jaki sposób zachowywały się osoby wokół policjanta, mówimy tutaj o funkcjonariuszach. Bardzo istotnym elementem dla nas jest również to, o czym dowiemy się od pani poseł, wobec której ten gaz został użyty - mówił Marczak.
"Będziecie tu stali do jutra"
Rzecznik KSP wspomniał również o zachowaniu jednej z organizatorek wobec policjantów stojących w kordonie. W sobotę na Twitterze Komenda Stołeczna Policji zamieściła również wpis dotyczący sobotniej manifestacji. "Pokojowa forma protestu, którą wielokrotnie po manifestacjach Strajku Kobiet podkreślają organizatorki zarezerwowana jest często dla mediów i na ich potrzeby. Poza telewizyjnymi kamerami postawa tych osób wygląda zgoła odmiennie" - brzmi wpis, do którego dołączono kilkunastosekundowy film.
Z nagrania wynika, że liderka Strajku Kobiet Marta Lempart mówi do funkcjonariuszy: Imię, nazwisko i numer służbowy. Taka z was, ku*** policja, prawa nie stosujecie, w ogóle. Ostatnia stąd wyjdę, będziecie tu stali jak frajerzy do jutra, jak chcecie. Wypier*****".
- Hasło pokojowy protest jest na potrzeby medialne. A jednak to zachowanie w określanych sytuacjach wygląda zupełnie inaczej - skomentował Marczak.
Autorka/Autor: dg/ran
Źródło: tvnwarszawa.pl