W Narodowym zobaczysz aktorów w izolatce

fot. Krzysztof Bieliński
fot. Krzysztof Bieliński
Źródło: | Gazeta Wyborcza, gazeta.pl
Na deskach Teatru Narodowego debiutuje zdolny aktor z Wrocławia Szymon Czacki. Gra niedopasowanego artystę pogrążającego się w schizofrenii, który ucieka przed światem i samym sobą w góry. To gorzka i ironiczna opowieść o chorobliwie wybujałej wyobraźni, która pcha człowieka na margines świata. Wchodząc na widownię, znajdujemy się w białej przestrzeni - białe ściany, scena pokryta imitacją śniegu, na nim miniatury domów, z których dochodzi światło. W rogu tej niewielkiej przestrzeni stoi imitacja martwego dębu, pod którym siedzi postać w kapturze.Na białych ścianach dokoła wyświetlane jest video, na którym widać młodego mężczyznę biegającego po zaśnieżonym lesie, przedzierającego się przez krzaki, rzucającego się po śniegu.Po chwili skojarzenia same się nasuwają. Znajdujemy się w przedziwnie zaaranżowanej izolatce.Wybujały artysta i pastor psycholog

Postać z zarzuconym na głowę kapturę to Lenz, tytułowa postać noweli niemieckiego romantyka Georga Buchnera, za którego inscenizację wzięła się Wysocka. Choć dziełko to opowiada historię XVIII-wiecznego artysty Jakoba Lenza, reżyserka zadbała o to, by pokazać go we współczesnym klimacie – postaci ubiera w dzisiejsze kostiumy. Zresztą tekst okazuje się wyjątkowo aktualny, nowoczesny, choć powstał prawie dwa wieki temu.

Tytułowy Lenz, były student teologii i zarazem jako tako znany już pisarz, ląduje zimą w górach, gdzie szuka spokoju. Ucieka przed światem, ale też najzwyczajniej przed samym sobą - popada stopniowo w chorobę. Przyjmuje go pastor Oberlin (Oskar Hamerski) z polecenia ich wspólnego przyjaciela Kaufmanna.

Lenz ma nadzieję, że wizyta u znanego duchownego i zarazem psychologa pomoże mu odnaleźć równowagę. To niestety okazuje się niemożliwe, bo ten rozsądny człowiek nie jest w stanie porozumieć się wybujałym młodym artystą, którego pogrążają wizje spowodowane schizofrenią.

W górach na odludziu jak w psychiatryku

Zaśnieżone góry to dla reżyserki spektaklu Barbary Wysockiej swoista psychiatryczna izolatka, w której mogłoby dojść do uleczenia młodego człowieka. To jednak nie następuje. On przestaje się komunikować z otoczeniem i prowadzi monolog za monologiem.

Wrażenie zamknięcia podkreśla fakt, że główna postać w ogóle w trakcie przedstawienia nie opuszcza sceny. Znikają i pojawiają się tylko dwie pozostałe postaci - pastora i przyjaciela artysty (Modest Ruciński), którzy doglądają artysty jak pielęgniarze w szpitalu.

Sam teatr nabiera tu drugiego znaczenia - staje się pudełkiem bez okien, do którego przychodzimy oglądać "dziwactwa" artystów. Tym samym Wysocka wskazuje jak płynna w zasadzie jest granica między twórczą i chorobliwie pobudzoną wyobraźnią.

Bardzo młodzi i bardzo zdolni

Spektaklu „Lenz" nie można przegapić, bo przyłożyły do niego rękę dwie jeszcze bardzo młode, ale już nagradzane osobowości teatru. Najczęściej podziwiać ich można jednak w Krakowie i Wrocławiu. To po prostu nie byle jaka okazja. Dla reżyserki spektaklu Barbary Wysockiej, podobnie jak dla odtwórcy głównej roli Szymona Czackiego, spektakl "Lenz" to debiut w Teatrze Narodowym w Warszawie.

"Lenz", premiera 18 lutego 2011Teatr Narodowy, pl. Teatralny 3reż. Barbara Wysocka, występują: Szymon Czacki, Oskar Hamerski, Modest Ruciński.

myk

Czytaj także: