Togijczyk nie wszedł do autokaru. "Spotyka się z dyskryminacją"

[object Object]
Małżonka Togijczyka opowiada o wydarzeniach na dworcuTVN24
wideo 2/3

- Mój mąż konfrontuje się z tego typu zachowaniami w Polsce na bieżąco. W prawie każdej dziedzinie życia spotyka się z dyskryminacją rasową - mówi żona Togijczyka, którego w piątek nie wpuszczono do autokaru na Dworcu Zachodnim. A przewoźnik zapewnia, że sprawa nie miała podtekstu rasistowskiego.

Kierowca nie chciał zabrać mężczyzny, bo - jak twierdzi jego żona - uznał, że jest niebezpieczny. - Osoba niebezpieczna raczej nie wzywa na miejsce policji - zauważa zdziwiona zachowaniem kierowcy kobieta.

"Widać było, że jest wrogo nastawiony"

O tym, co przydarzyło się obywatelowi Togo informowaliśmy krótko na tvnwarszawa.pl dwa dni temu. W piątek wieczorem mężczyzna stawił się na Dworcu Zachodnim, skąd autokarem miał jechać do Berlina. W stolicy Niemiec z kolei planował przesiąść się w samolot i polecieć w podróż, do której - jak przyznaje jego żona - przygotowywał się bardzo długo. - Kiedy przybył, stewardessa, której pokazał bilet wskazała mu autokar. Poszedł do niego ze swoimi walizkami. Miał dwie walizki: 24 i 13 kilogramów oraz bagaż podręczny. Kierowca, który prowadził autokar, zamiast wytłumaczyć mu, że to jest ponadprzepisowy bagaż i powinien za niego zapłacić dodatkową kwotę, zaczął na niego krzyczeć. Od początku widać było, że jest do niego wrogo nastawiony - opisuje w rozmowie z reporterką TVN24 żona Togijczyka. Dalej miało dojść do wymiany zdań, po której na miejscu pojawiła się ochrona dworca. - Prosiła kierowcę, żeby wpuścił męża do autokaru i pozwolił mu jechać. Mąż zgodził się dopłacić za dodatkowy bagaż. Kierowca mimo to się nie zgodził - dodaje kobieta.

Interweniowała policja

Na dworzec wezwano policję, lecz - jak twierdzi rozmówczyni TVN24 - jej interwencja też nie przyniosła oczekiwanego efektu. Kierowca - jak dodaje kobieta - pozostał nieugięty. - Powiedział, że nie wpuści męża do autokaru, że jest niebezpieczny i ma nóż - opowiada. - Policjanci nic nie wskórali, zwinęli się i pojechali na komendę - dodaje.

Za Togijczykiem mieli stawić się inni pasażerowie autokaru Ecolines. Oni również mieli nakłaniać kierowcę, aby wpuścił mężczyznę do środka - bezskutecznie. - Zostali spacyfikowani. Mieli siedzieć w autokarze. Zabroniono im poruszania się, wychodzenia z autokaru i jakiejkolwiek interwencji w tej sprawie - mówi małżonka mężczyzny. Ostatecznie to właśnie ona zawiozła go do Berlina samochodem. Jak przyznaje, nie chciał za wiele opowiadać o tym wydarzeniu, choć - jak dodaje - nie była to pierwsza sytuacja, kiedy dotknął go rasizm.

"Spotyka się z dyskryminacją"

- Mój mąż konfrontuje się z tego typu zachowaniami w Polsce na bieżco. W prawie każdej dziedzinie życia spotyka się z dyskryminacją rasową, więc czuje się przygotowany na tego typu sytuacje - mówi kobieta i dodaje: można powiedzieć, że one zdarzają się parę razy w tygodniu. Nie tej skali, bo niecodziennie się wyjeżdża do Berlina, ale mniejsze drobne sytuacje, które wskazują na niechęć Polaków.

Pytana przez reporterkę przyznaje, że mężczyzna nie mówi po polsku zbyt dobrze. Dopiero uczy się tego języka. Dopowiada też, że próbowała się skontaktować z przewoźnikiem, ale do tej pory to się nie udało.

Oświadczenie przewoźnika

W poniedziałek firma Ecolines wysłała do naszej redakcji oświadczenie w sprawie piątkowych zajść. Ich stanowisko dalece odbiega od historii opowiedzianej przez żonę Togijczyka. "Pasażer, który nie został przyjęty na pokład autobusu relacji Warszawa- Berlin nie zastosował się do Ogólnych Warunków Przewozu Bagażu i nie wyraził zgody na uiszczenie opłaty za przewóz ponadwymiarowego bagażu" - pisze Gleb Gradoboiev, przedstawiciel przewoźnika. I dodaje, że mężczyzna "zachowywał się agresywnie i utrudniał wykonywanie obowiązków służbowych załodze obsługującej odprawę autobusu". "W dalszej części Pasażer uniemożliwiał odjazd autobusu poprzez blokowanie drzwi, co zadecydowało o wezwaniu przez załogę ochrony dworca autobusowego, a następnie policji" - przekonuje Gradoboiev i zapewnia, że zachowanie mężczyzny było jedynym powodem niewpuszczenia go do pojazdu. "Wszyscy obsługiwani przez nas pasażerowie są traktowani na równi, co zobowiązuje każdego klienta w równym stopniu do przestrzegania obowiązujących warunków i wymogów stwarzających bezpieczeństwo naszych podróżnych. W przeciwnym razie jesteśmy zobowiązani odmówić usługi przewozu i nie ma to związku z narodowością, wiekiem, kolorem skóry czy miejscem pracy" - podsumowuje przedstawiciel Ecolines. Dodaje też, załoga sporządziła raport z zaistniałej sytuacji i zebrała podpisy świadków "potwierdzających rażące zachowanie pasażera".

Stanowisko policji

O przebieg wydarzeń zapytaliśmy policję. Funkcjonariusze potwierdzili, że 22 minuty po północy otrzymali wezwanie do interwencji na Dworcu Zachodnim. "W nocy z piątku na sobotę (10 czerwca) o godz. 0:22 policjanci z Ochoty otrzymali wezwanie do interwencji na Dworcu Zachodnim. Tam, z relacji zawiadamiającego miało dojść do awantury z obsługą autobusu międzynarodowego relacji Warszawa-Berlin" - informuje Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji. I dodaje, że gdy policjanci przyjechali na miejsce, osoby biorące udział w kłótni były już spokojne. - Funkcjonariusze w rozmowach ze świadkami awantury ustalili, że najprawdopodobniej powodem scysji był fakt, że pasażer posiadał ze sobą zbyt dużą ilość bagażu w związku, z czym wywiązała się sprzeczka z obsługą autobusu - opisuje policjant. - W związku z tym, że w czasie awantury pasażer miał grozić kierowcom, ci odmówili mu przejazdu argumentując to obawą o bezpieczeństwo swoje i innych pasażerów - podsumowuje policjant.

kw/mś

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl