Zamiast ułatwiać, utrudniają życie. Fotokomórki zainstalowane w najnowszych autobusach nie pozwalają kierowcom zamknąć drzwi, gdy w środku jest za dużo ludzi. W godzinach szczytu, kierowcy tracą cenne minuty. Niektórzy mają już dość i zasłaniają urządzania taśmą.
Próba wejścia do autobusu miejskiego w godzinach szczytu bywa wyzwaniem. Żeby uniknąć przycinania drzwiami, Miejskie Zakłady Autobusowe zainstalowały przy wejściach fotokomoróki. Ze względów bezpieczeństwa, urządzenia nad drzwiami nie pozwalają ich zamknąć nawet, jeśli nie ma wielkiego ścisku. Stojący przy wejściu pasażerowie nie pozwalają zamknąć drzwi.
Niewypał czy konieczność?
- Wielki niewypał, ludzie jeszcze tego nie znają - krytykuje kierowca z MZA.
- W porannych godzinach to nie ma sensu, ponieważ jest ogromna walka, o to, żeby ktokolwiek wszedł do autobusu. Zazwyczaj przy drzwiach jest masa ludzi - mówi inny.
Często kilka prób potrzeba, żeby zamykać drzwi. Opóźnia to odjazd z przystanku o kilkadziesiąt sekund, czasem ponad minutę. Kierowcy autobusów sięgają więc po mikrofony. Ale autobusowy radiowęzeł budzi zazwyczaj śmiech pasażerów.
Taśma lub guzik
Czasem pomaga dłuższe przytrzymanie przycisku służącego do otwierania drzwi. - Wtedy fotokomórka jest przyblokowana, mimo wskazań fotokomórki drzwi mogą się zamknać - wyjaśnia Adam Stawicki, rzecznik MZA.
MZA pozwalają kierowcom zamknąć drzwi na siłę, ale tylko gdy mają pewność, że nikogo nie przytrzasną. Ale nie każdy autobus wyposażony jest tę funkcję. Wtedy kierowcy sięgają, bo najprostsze rozwiązanie - zaklejenie fotokomórki zwykłą taśmą.
Łukasz Wieczorek bako