Szczęsny: w bramce trzeba być świrem


Wróżono mu wielką sportową karierę, ale wielkie plany pokrzyżowała kontuzja. Dziś strzeże bramki PKS Radość w okręgówce, a gwiazdą reprezentacji i Arsenalu Londyn jest jego brat Wojtek. Z Janem Szczęsnym spotkaliśmy się, aby porozmawiać o dzieciństwie na Grochowie, bramkarskim przeznaczeniu i Euro 2012.

Piotr Bakalarski: Byłeś skazany na bramkę?

Jan Szczęsny: Zaczynałem w polu, bo byłem za mały na bramkę. Jednak szybko stwierdziłem, że to nie dla mnie i spróbuję swoich sił na bramce. Wiedziałem, że to może mi się spodobać, bo na tej pozycji trzeba być świrem, a u nas to przechodzi z pokolenia na pokolenie. Nie czułem presji, ale pewnego rodzaju powołanie.

Ojciec nie naciskał? Nie konkretnie na piłkę. Ponad dwa lata uprawiałem gimnastykę akrobatyczną, sześć lat taniec towarzyski, dwa lata tenis... Ojciec chciał, żebyśmy zaangażowali się w jakikolwiek sport, bo to będzie odsuwało nas od pokus typu wino z kolegami. Zależało mu, żebyśmy nie wpadli w złe grochowskie towarzystwo, ale nie narzucał nam konkretnej dyscypliny sportu.

Chyba mu się udało? Ja swego czasu popalałem papierosy, póki nie podkablowała mnie wychowawczyni. Ojciec przyszedł w nocy do mojego pokoju. Zaczął mnie gładzić po głowie i zapytał: to jakie palisz synku? Odpowiedziałem: tato, najdroższe w kiosku, ciemne davidoffy. Myślałem, że to sen, dopiero mocne szturchnięcie, uświadomiło mi co się dzieje. Skutecznie wyleczył mnie z palenia. Wojtek natomiast nigdy nie palił, był grzecznym dzieckiem.

Część kolegów pewnie nie miała tyle szczęścia i została na ławkach. Niektórzy wyszli na ludzi, inni zostali na tych ławkach i nic nie zapowiada, żeby chcieli z nich zejść. Oczywiście to nie znaczy, że nie można się z nimi przywitać i porozmawiać. W końcu wychowywaliśmy się razem.

Dziś z dumą mogą powiedzieć, że strzelili bramkę Szczęsnemu. Oczywiście. Pamiętam bardzo dobrze nasze weekendowe mecze w parku przy ul. Znicza. Wojtek stawał do jednej bramki, ja do drugiej, zawsze któryś Szczęsny bramkę puścił.

Pewnie póki ojciec grał w Legii mieliście szacunek na dzielni?

Wiadomo, że jak ojciec jest wybitnym sportowcem, to znajomych przybywa. Problemy zaczęły się w momencie, kiedy tata zmienił klub na Widzew Łódź…

Gorzej się nie dało...

W tamtych latach była ostra kosa między klubami. To była szybka droga do tego, żeby nas wszystkich znienawidzić.

Jak to odczuliście? Ja na własnej skórze i to dość boleśnie. Niemiłe jest wracanie ze szkoły i ciągłe patrzenie za plecy. Kiedy podchodzi do ciebie jedna osoba można sobie poradzić, kiedy są 3-4 pozostaje zwinąć się w kulkę.

Teraz znów się odwróciło, dzięki sukcesom Wojtka. Tak, często podchodzą i proszą, żeby go pozdrowić. Dostaję również sygnały od ludzi, którzy kiedyś śpiewali "Szczęsny, pedał Legię sprzedał", a dziś potrafią docenić, to co tata zrobił dla polskiego sportu.

Mieliście jakichś sportowych idoli, poza ojcem? Wojtek bardzo lubił Gianluigiego Buffona, ponieważ był to bramkarz, który bronił właściwie wszystko, co leciało w światło bramki. Wyjmował piłki, które były niemożliwe do wyjęcia. Ja z kolei ceniłem Edwina van der Sara, bo był nie tylko klasowy bramkarz jeśli chodzi o umiejętności, ale także zachowanie na boisku.

Swoją karierę piłkarską rozpocząłeś niemal w cieniu stadionu Legii, na Agrykoli. To, że obok rozgrywano mecz na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, było magnesem. Niestety później zaczął mnie odpychać z prozaicznego powodu, którym były godziny treningów. Na Agrykoli rozpoczynały się o 15.30, a ja kończyłem zajęcia w szkole sportowej o 15. Dlatego musiałem zmienić klub. Przeszedłem do AON Rembertów, gdzie spędziłem pięć lat.

Dlaczego stamtąd odszedłeś?

Kiedyś na trening przyszedł tata. Gdy usłyszał, jak trener krzyczy do zawodnika "nie biegnij do piłki, sama przyleci", stwierdził trzeba się stamtąd ewakuować. To nie był trener z powołania, raczej wojskowy, któremu brakowało kilka lat do emerytury.

I tak trafiłeś do Gwardii, w której przytrafiła ci się paskudna kontuzja.

To było w bardzo ważnym momencie przechodzenia z wieku juniorskiego do piłki seniorskiej. Czułem, że to, do czego dążę zaczyna się zbliżać, a tu nagle kontuzja, która wykluczyła mnie z piłki na trzy lata. To podcięło mi skrzydła. Do tego czasu, z naszej dwójki to ja byłem tym, któremu wróżono karierę w wielkich klubach. Stało się inaczej - złapałem kontuzję, w brat się wybił. Lekarze dali mi zakaz gry w piłkę. Powiedzieli, że jeśli będę dalej grał, to w wieku 40 lat nie podniosę filiżanki z herbatą. Ale ja jestem wyszczekany Szczęsny, powiedziałem, że do filiżanki mam jeszcze drugą rękę i nic nie powstrzyma mojej pasji. Po dwóch operacjach, kilkumiesięcznej rehabilitacji, stwierdziłem, ze czas wrócić. Potem był jeszcze wypadek motocyklowy i kolejne pół roku przerwy.

Da się nadrobić stracone lata? Zagrasz jeszcze w wielkiej piłce?

Trudno powiedzieć. W przerwie zimowej miałem propozycję gry w III lidze, ale nie chciałem wyjeżdżać z Warszawy.

Czyli mierzysz wyżej? Tak, aczkolwiek nie oczekuję, że taka oferta w ogóle padnie. Gra w piłkę daje mi przede wszystkim radość. Nie jestem tak sfocusowany na sukces jak kiedyś.

W to akurat nie uwierzę. Myślisz czasem, co by było gdyby nie kontuzje? Może znów stanęlibyście z bratem w przeciwległych bramkach np. w europejskich pucharach? Jasne, że bym chciał, ale i tak mam już wielką radość. Nie dość, że oglądam brata w lidze angielskiej, to jeszcze gra w klubie, któremu od dziecka kibicuję. Teraz najważniejsze jest dla mnie skończenie studiów i praca trenera bramkarzy. Chciałbym także otworzyć pub piłkarsko-muzyczny.

A czujesz zazdrość? Nie. Wolę, że jemu się udało, niż żebym ja przypuszczał, że mogło mi się udać. Cieszę się z tego, co jest.

To w tej chwili najlepszy polski bramkarz? Wydaje mi się, że tak.

Tomasz Kuszczak zbiera świetne noty w drugoligowym Wattford. Ma szansę zaistnieć wyżej?

Tak, to dobry zawodnik. W Manchesterze United jest skreślony, dlatego powinien poszukać sobie klubu ze środka tabeli. Musi mieć gwarancje, że będzie regularnie bronił. To pozwoli mu pokazać umiejętności, które na pewno ma.

A co sądzisz o Arturze Borucu?

Na pewno dużo zwojował grając Celticu. Trzeba przyznać, że w swoim czasie był najlepszym polskim bramkarzem. Teraz taką pozycję ma Wojtek i nie sądzę, żeby Artur był potrzebny kadrze.

Podobno trener Franciszek Smuda często krzyczy do Wojtka per Maciek. A Ciebie mylą z bratem?

Często. Na rozdaniu nagród tygodnika "Piłka Nożna" odbierałem wyróżnienie w imieniu brata. Kiedy wyszliśmy do grupowego zdjęcia trener Smuda powiedział "gratulacje Wojtek". Bardzo mnie to rozbawiło, ale ze względu na powagę sytuacji, nie mogłem rozpłakać się ze śmiechu. Ale było blisko.

Jak wypadniemy na Euro?

Losowanie wypadło dobrze. Trafiliśmy najlepiej, jak mogliśmy. Z drugiej strony w naszej reprezentacji w dobrych europejskich klubach gra maksymalnie 6-7 zawodników, w innych 10-12. Przekonanie, że wygramy tę grupę w cuglach, może okazać się zgubne.

Czytałem w jednym z wywiadów, że wyjście z grupy zadowoli Franciszka Smudę. To powinien być cel maksimum?

To bardzo smutne, że nie mierzy wyżej. To zaprzecza pracy trenerskiej. Trener powinien myśleć o zwycięstwach, a nie kombinować, co tu zrobić, żeby nie odpaść.

Wobec tego kto wygra?

Nie mam swoich faworytów. Bardzo mocna jest reprezentacja Niemiec. Oni potrafią się zmobilizować na takie turnieje.

Czy za naszego życia Arsenal Londym zdobędzie jakieś trofeum?

Przyszedł krytyczny moment. Najbliższy sezon będzie przełomowy. Mam wrażenie, że ludzie rządzący klubem i kibice wiedzą, że czas skończyć z tym Arsenalem, który kupuje zawodników tanio, robi z nich gwiazdy i sprzedaje drogo. Czas skończyć z Arsenalem, który przynosi wyłącznie pieniądze, na rzecz takiego, który przyniesie także sukcesy. Arsene Wenger to świetny trener, ale formuła, którą zaproponował wyczerpała się, szczególnie wobec ogromnych pieniędzy, które pojawiły się w ostatnim czasie w Chelsea czy Manchesterze City.

Czy po przegranych wysoko meczach, jak 8:2 z Manchesterem United czy 4:0 z Milanem dzwonicie do siebie?

Owszem rozmawiamy. Jeśli chodzi o United, za dużo zrobić nie mógł. Już po 15 minutach było wiadomo co się szykuje. Zawinił przy jednej, może nawet dwóch bramkach, ale obronił pewnie z 10 stuprocentowych sytuacji. Ciężko powiedzieć, że wyszedł z twarzą, ale na pewno był jedną z jaśniejszych postaci meczu. Było mu trudno, ale ma mocną psychikę i szybko się pozbierał. Natomiast po dwumeczu z Milanem pozostaje niedosyt. Byłem pod wrażeniem, że po wysokiej przegranej na San Siro, Arsenal potrafił się podnieść z kolan w rewanżu. Widać, że zespół potrafi grać w piłkę, ale brakuje mu cwaniactwa, doświadczenia, ale przede wszystkim instynktu zabójcy.

Często bywasz w Londynie? Dosyć często. W marcu udało mi się zaliczyć bardzo udany weekend: w niedzielę obejrzałem mecz na Tottenhamu z Manchesterem United na White Heat Line, a potem we wtorek na Emirate spotkanie z Milanem w Lidze Mistrzów.

Kibice Tottenhamu cię nie zaczepiali? Oni nie przepadają za sympatykami Arsenalu. Czułem na sobie ich groźne spojrzenia. Na szczęście miałem kurtkę z kapturem. Ile jest prawdy w tym, ze Maciej Szczęsny miał szansę zostać zawodnikiem Manchesteru United? Bardzo dużo. O zainteresowaniu Anglików ojciec dowiedział się od szatniarza, osoby, która opiekowała się sprzętem na Legii. To były czasy, kiedy piłkarze nie mieli swoich menadżerów i telefonów komórkowych. Kontaktowano się poprzez klub. Legia nie poinformowała taty o takiej możliwości. Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Tam życie jest łatwiejsze.

Ty jeździsz do Londynu, a Wojtka można zobaczyć na trybunach PKS Radość?

Jeśli jest w Polsce, to przyjeżdża. To nie jest kontakt w jedną stronę. Interesuje się co u brata słychać.

Ba, niedawno na konferencji prasowej rekomendował cię nawet do reprezentacji Polski. Po prostu odgryzł się dziennikarzom, uprzedzając kolejne pytania o Artura Boruca, na które nie miał ochoty odpowiadać. Ale miło, że o mnie wspomniał. Może więcej osób dowie się o takim Janku Szczęsnym, który ma bramkarskie korzenie i co nieco potrafi.

Rozmawiał Piotr Bakalarski

Jan Szczęsny urodził się w 1987 roku w rodzinie o sportowych tradycjach: matka była piłkarką ręczną, ojciec utytułowanym bramkarzem, reprezentantem Polski. Grał w Agrykoli Warszawa, AON Rembertów, Gwardii Warszawa. Dziś jest zawodnikiem 5-ligowego PKS Radość i trenerem juniorów. Mieszka na Grochowie.

CZYTAJ TAKŻE: Jan, brat Wojtka: Wolę, żeby "Lewy" świecił

Pozostałe wiadomości

238 nałożonych mandatów, 46 zatrzymanych dowodów rejestracyjnych, 13 odebranych praw jazdy. To efekt kontroli, które w ostatnich dniach prowadzili stołeczni policjanci, głównie w centrum Warszawy. Akcja była wymierzona w kierowców, którzy uprzykrzają życie mieszkańcom rykiem silników swoich aut i motocykli.

Posypały się mandaty dla kierowców za ryczące silniki

Posypały się mandaty dla kierowców za ryczące silniki

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zbudowane tuż obok spalonej hali tymczasowe targowisko przy Marywilskiej zostało otwarte. Oferuje 400 sklepów i punktów usługowych. Kupić można odzież, dodatki, ale także artykuły hobbystyczne czy drobne AGD.

400 sklepów w kontenerach. Tymczasowe targowisko przy Marywilskiej otwarte

400 sklepów w kontenerach. Tymczasowe targowisko przy Marywilskiej otwarte

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

W pobliżu lotniska Warszawa-Babice samochód osobowy zderzył się z tramwajem. Poszkodowana została kobieta kierująca toyotą.

Zderzenie auta z tramwajem. Pogotowie: nie upewniła się, że może bezpiecznie skręcić

Zderzenie auta z tramwajem. Pogotowie: nie upewniła się, że może bezpiecznie skręcić

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W sobotę utrudnienia w ruchu wystąpią na kilku ulicach. Po południu rozpoczną się w centrum w związku ze zgromadzeniem publicznym. W godzinach wieczornych utrudniony będzie wjazd na Saską Kępę w związku z widowiskiem na Stadionie Narodowym. Potem na ulice wyjadą motocykliści.

Przemarsz, freak fight, przejazd motocyklistów. Utrudnienia na stołecznych ulicach

Przemarsz, freak fight, przejazd motocyklistów. Utrudnienia na stołecznych ulicach

Źródło:
PAP

Sześcioletnia dziewczynka w oknie życia. Zadbana, w dobrym stanie, ale w wieku, który dawał do myślenia. Siostry, które prowadzą okno życia przy Hożej w Warszawie, zawiadomiły policję i wtedy okazało się, że ojciec dziewczynki był wcześniej poszukiwany. Relacja Michała Gołębiowskiego w programie "Polska i Świat". Wszystkie materiały można zobaczyć w TVN24 GO.

Rodzice zostawili sześciolatkę w oknie życia. Zapewniali, że wrócą

Rodzice zostawili sześciolatkę w oknie życia. Zapewniali, że wrócą

Źródło:
TVN24

W piątek wieczorem pokaz dronów upamiętnił 80. rocznicę Powstania Warszawskiego. Niebo nad stolicą rozświetliło aż 615 bezzałogowych statków powietrznych, które w synchronicznym roju uformowało 12 symbolicznych figur.

Rój dronów rozświetlił niebo nad Warszawą. W hołdzie powstańcom

Rój dronów rozświetlił niebo nad Warszawą. W hołdzie powstańcom

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Poważny wypadek na drodze krajowej numer 62. Na wysokości węzła Skuszew doszło do zderzenia dwóch aut: busa i samochodu osobowego. Policja podała, że do szpitala trafiły dwie osoby. Dwaj mężczyźni podróżujący busem byli nietrzeźwi, jeden po wypadku uciekł.

Uderzyli busem w bok jej auta, obaj byli pijani. Nie wiadomo, który z nich kierował

Uderzyli busem w bok jej auta, obaj byli pijani. Nie wiadomo, który z nich kierował

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Charakterystyczna zabytkowa budowla przy Puławskiej 59 przechodzi kompleksowy remont. "Gołębnik", zwany też domem gotyckim, powstał w XVIII wieku. Prace są prowadzone pod nadzorem konserwatora zabytków.

"Gołębnik" przechodzi remont, od fundamentów po iglicę

"Gołębnik" przechodzi remont, od fundamentów po iglicę

Źródło:
PAP

Zarzuty pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu granicy usłyszał obywatel Indii. Mężczyzna miał pomagać nieustalonym osobom przedostać się do Hiszpanii. Sprawa wyszła na jaw podczas zatrzymania cudzoziemców na Lotnisku Chopina w czerwcu tego roku.

Wskazali go cudzoziemcy zatrzymani na lotnisku, to nazwisko pojawiało się też w innych sprawach

Wskazali go cudzoziemcy zatrzymani na lotnisku, to nazwisko pojawiało się też w innych sprawach

Źródło:
PAP

20-letnia rowerzystka z poważnymi obrażeniami ciała została przetransportowana do szpitala. Potrącił ją kierujący ciągnikiem rolniczym, który po zdarzeniu odjechał. Gdy policjanci go odnaleźli, twierdził, że "nie poczuł potrącenia".

Uderzył ciągnikiem w rowerzystkę i odjechał. Twierdził, że "nie poczuł potrącenia"

Uderzył ciągnikiem w rowerzystkę i odjechał. Twierdził, że "nie poczuł potrącenia"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zatrzymaniem prawa jazdy zakończyła się kontrola dostawczego forda, w którym mieszkanka Warki przewoziła nadmierną liczbę pasażerów. Za fotele samochodowe posłużyła jej wersalka.

Trzy osoby i pies na wersalce w busie

Trzy osoby i pies na wersalce w busie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Historyczna chwila na Dolnym Mokotowie. Tramwaj po raz pierwszy w historii skręcił w ulicę Belwederską. Na razie był to tylko skład pomiarowy i dotarł tylko do najbliższego przystanku. Według Tramwajów Warszawskich wykonawca linii do Miasteczka Wilanów podtrzymuje, że pierwsze składy z pasażerami dojadą tam na przełomie października i listopada.

Po raz pierwszy w historii tramwaj skręcił w Belwederską

Po raz pierwszy w historii tramwaj skręcił w Belwederską

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Mały chłopczyk bez opieki jeździł rowerkiem biegowym obok autobusów. Malucha zauważyli strażnicy miejscy i pomogli mu odnaleźć mamę, która nieświadoma zagrożenia robiła zakupy.

Mały chłopiec na rowerku biegowym jeździł obok autobusów. "Ciarki mi przeszły po plecach"

Mały chłopiec na rowerku biegowym jeździł obok autobusów. "Ciarki mi przeszły po plecach"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na wysokości Kępy Tarchomińskiej znalazł fragment czaszki i kości. Trafiły do zakładu medycyny sądowej. - Wierzymy, że czyjaś historia zostanie rozwiązana i rodzina zazna spokoju - powiedział Daniel Dymiński, który od ponad roku szuka swojego zaginionego syna Krzysztofa.

Daniel Dymiński podczas poszukiwań syna znalazł ludzkie szczątki. "Może jakaś rodzina zazna spokoju"

Daniel Dymiński podczas poszukiwań syna znalazł ludzkie szczątki. "Może jakaś rodzina zazna spokoju"

Źródło:
PAP/tvnwarszawa.pl

Archiwum Akt Nowych wzbogaciło swoje zbiory o archiwalia Szefa Sztabu Zgrupowania AK "Radosław" ppłk. Wacława Janaszka. - Chcemy, żeby te dokumenty żyły, aby na ich podstawie powstawały publikacje naukowe. Badania nad AK na pewno nie są jeszcze zakończone - powiedział w piątek dyrektor AAN Mariusz Olczak.

"Chcemy, żeby te dokumenty żyły, aby na ich podstawie powstawały publikacje naukowe"

"Chcemy, żeby te dokumenty żyły, aby na ich podstawie powstawały publikacje naukowe"

Źródło:
PAP

19-latek z Warszawy ukradł rodzicom samochód i pojechał do znajomego na Pomorze. Został zatrzymany po trzeciej kradzieży ze stacji paliw. Grozi mu 10 lat pozbawienia wolności, nawet 15-letni zakaz prowadzenia pojazdów i wysoka grzywna.

Autem rodziców pojechał z Warszawy nad morze. Grozi mu 10 lat więzienia

Autem rodziców pojechał z Warszawy nad morze. Grozi mu 10 lat więzienia

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Ponad 80 procent uczestników ankiety przeprowadzonej przez urząd miasta poparło wprowadzenie zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w mieście. Ograniczenie ma dotyczyć sklepów i stacji benzynowych i obowiązywać w godzinach 23-6. Ratusz zapowiada, że przygotuje projekt uchwały dla Rady Warszawy, bo ostateczna decyzja leży w jej rękach.

Mieszkańcy przekonali prezydenta Warszawy w sprawie nocnego zakazu handlu alkoholem

Mieszkańcy przekonali prezydenta Warszawy w sprawie nocnego zakazu handlu alkoholem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Mieszkanka Ursynowa przywiozła z wakacji nad Bałtykiem niespodziewaną pamiątkę. W jej bagażu ukrył się mały krab. Mieszkanka Ursynowa zaalarmowała straż miejską.

Po urlopie znalazła w bagażu pasażera na gapę

Po urlopie znalazła w bagażu pasażera na gapę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zarząd Dróg Miejskich ogłosił przetarg na wykonanie projektu przebudowy ulicy Puławskiej na odcinku od Dolnej do Rakowieckiej. Jezdnia ma być węższa, by wygodniej było zmarginalizowanym dziś w tym miejscu pieszym i rowerzystom. Pojawi się nowa zieleń.

Puławska się zmieni, ale nieprędko. Na projekt poczekamy minimum dwa lata

Puławska się zmieni, ale nieprędko. Na projekt poczekamy minimum dwa lata

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Żelechowie koło Garwolina kierowca SUV-a potrącił nastoletnią dziewczynkę. W wyniku poniesionych obrażeń 13-latka zmarła. Prokuratura przekazała, że kierujący został już przesłuchany, na razie w charakterze świadka.

Kierowca SUV-a potrącił 13-latkę. Dziewczynka nie żyje

Kierowca SUV-a potrącił 13-latkę. Dziewczynka nie żyje

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Płocka zatrzymali mężczyznę, który postrzelił kota swojej sąsiadki. 69-latek tłumaczył, że sprawdzał celność wiatrówki. Kot nie żyje, sprawcy grozi więzienie.

Postrzelił kota sąsiadki. Tak sprawdzał celność wiatrówki

Postrzelił kota sąsiadki. Tak sprawdzał celność wiatrówki

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątkowy poranek na rondzie Wiatraczna kierowca porsche wypadł z jezdni i zatrzymał się na torowisku tramwajowym. Okazało się, że był pod wpływem alkoholu.

Porsche na torowisku, kierowca pijany

Porsche na torowisku, kierowca pijany

Źródło:
tvnwarszawa.pl

37-letni obywatel Tadżykistanu od połowy 2023 roku był poszukiwany listem gończym za przestępstwo na tle seksualnym oraz groźby. Ukrywał się w różnych dzielnicach Warszawy.

Był ścigany za przestępstwo na tle seksualnym, ukrywał się

Był ścigany za przestępstwo na tle seksualnym, ukrywał się

Źródło:
tvnwarszawa.pl