Już w niedzielę policja policzyła uczestników protestu przed Sejmem. Podano wówczas, że w zgromadzeniu wzięło udział 4,5 tysiąca osób. Według ratusza uczestników było "kilkanaście tysięcy".
Wciąż czekaliśmy jednak na informacje o liczbie osób biorących udział w akcji "łańcuch światła" na placu Krasińskich.
"Było spokojnie"
Te informacje policja przekazała w poniedziałek rano. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, podał, że na placu Krasińskich zgromadziły się 3 tysiące osób. To oznacza, że szacunki policji i szacunki ratusza znów znacznie różnią się od siebie. Jeszcze w niedzielę wieczorem Bartosz Milczarczyk, rzecznik urzędu miasta, informował na Twitterze, że przed Sądem Najwyższym jest 17 tysięcy osób.
Według Sylwestra Marczaka demonstracje przebiegały spokojnie. - Nie było poważnych incydentów, nikogo nie zatrzymaliśmy, nikt nie usłyszał zarzutów - powiedział rzecznik w rozmowie z tvnwarszawa. - Było tylko jedno doprowadzenie na komisariat -dodał.
Obie demonstracje zabezpieczało 1200 policjantów.
Przeciw zmianom w sądownictwie
W niedzielę odbyły się dwie demonstracje przeciwko zmianom w sądownictwie. Najpierw uczestnicy spotkali się przed Sejmem, gdzie głos zabierali członkowie Komitetu Obrony Demokracji, przedstawiciele partii opozycyjnych, stowarzyszeń, opozycjoniści z okresu PRL i uczestniczka Powstania Warszawskiego.
Wieczorem tysiące osób ze świecami przyszły na plac Krasińskich. W akcji "łańcuch światła" uczestniczyli także mieszkańcy innych dużych miast, gdzie zorganizowano podobną akcję. Świece zapłonęły m.in. w Szczecinie, Poznaniu i Gdańsku.
W poniedziałek rano wciąż przed Sejmem stoją barierki. Niektórzy protestowali całą noc.
Protesty przed Sejmem
Protesty przed Sejmem
su/pm