Od lipca zawodnicy rozmawiali z zarządem klubu na temat przyszłości zespołu. Chcieli otrzymywać 20 tysięcy złotych miesięcznie na całą drużynę (przez 10 miesięcy w roku). Przekonują, że początkowo władze klubu zapewniły, że są w stanie zapłacić takie pieniądze, ale kilka dni temu wycofały się z wcześniejszej deklaracji.
"Zespół, który trzy sezony grał bez wynagrodzeń poczuł się dotknięty postępowaniem władz klubu. Gorycz jest tym większa, gdy przypomni się sukcesy jakie przez trzy lata od momentu odrodzenia sekcji odniosła grupa pasjonatów. Awans amatorskiego zespołu do I ligi rok temu, a w minionym sezonie piąte miejsce w I lidze" – czytamy w oświadczeniu zawodników.
Udany start
Dalej przypominają, że w ciągu trzech sezonów pod wodzą trenera Tomasza Porzezińskiego doszli do wyników, o których początkowo nikt nie marzył. W pierwszym byli o krok od awansu z II do I ligi, ale przegrali w barażach. Rok później, po derbowym boju z AZS UW, wywalczyli awans.
W I lidzie poczynali sobie raz lepiej, raz gorzej, ostatecznie zajęli dobre, piąte miejsce. Młody, charakterny, waleczny zespół oglądało się z przyjemnością. Coraz głośniej mówiło się, że powrót Warszawianki do superligi nie jest zadaniem niewykonalnym. Niestety, rzeczywistość zweryfikowała marzenia."Jako jedna z nielicznych drużyn (jeśli nie jedyna) graliśmy na zasadach amatorskich. Łączyła nas jedynie pasja do tej dyscypliny sportu. Niestety zostało to zaprzepaszczone przez działania zarządu klubu" – piszą zawodnicy. Podkreślają w nim także, że wszystko, co udało się osiągnąć to efekt działań oddolnych, bez istotnego wsparcia klubu.
- Przez pierwsze dwa sezony budżet sekcji pochodził ze środków, które sami zorganizowaliśmy. Pozyskaliśmy sponsorów, bo sami za nimi chodziliśmy. Sami zadbaliśmy o profesjonalną obsługę medyczną, spikera podczas meczów czy stworzenie nowej strony internetowej – opowiada tvnwarszawa.pl Bartosz Troński, do niedawna zawodnik Warszawianki. – Ale przyszedł moment, w którym funkcjonowanie zespołu na zasadach amatorskich przestało być możliwe. I liga wymaga treningów 4-5 razy w tygodniu. Na tym poziomie wyjazd na mecz zajmuje cały dzień. Wydawało nam się, że w świetle tego, nasza propozycja, 20 tysięcy zł miesięcznie, nie jest wygórowana – dodaje.
Twarde lądowanie
Tej opinii zarząd klubu jednak nie podziela. - Podkreślam, że piłka ręczna na Warszawiance nie przestaje istnieć, mamy kilka innych zespołów juniorów i młodzików. Zespół seniorski został wycofany z rozgrywek, bo zarząd nie mógł spełnić żądań finansowych zawodników. Oszczędzoną kwotę przeznaczymy na szkolenie młodzieży – zapewnia nas prezes klubu Jacek Zamecznik.
Nasz rozmówca twierdzi także, że klubu nie stać na wydanie 200 tysięcy złotych rocznie, bo jest w kosztownym sporze prawnym z miastem o grunty i dopiero po jego zakończeniu byłby w stanie wyłożyć wspomnianą kwotę. Tyle, że spór ciągnie się od lat. Jednak według Zamecznika, zakończy się w ciągu 2-3 miesięcy. – Zawodnicy zostali o tym poinformowani. Twierdzenie, że wcześniej zadeklarowaliśmy takie pieniądze jest nieporozumieniem – twierdzi prezes.
Szukają nowych klubów
Faktem jest, że drużyna się rozpadła. Zawodnicy szukają sobie nowych klubów. - W okolicy nie ma ich zbyt wiele. Część kolegów pójdzie do drugoligowych AZS UW lub AZS AWF, inni myślą o skończeniu kariery. Legionowo, które gra na najwyższym poziomie rozgrywkowym o nikogo się nie upomniało – opowiada Troński.
Nieznana jest przyszłość trenera Porzezińskiego. - Jeżeli tylko wyrazi ochotę, zostanie w klubie – deklaruje prezes Zamecznik i dodaje, że jeśli sądowe wyroki w procesie z miastem będą na korzyść klubu, zamierza stworzyć zespół seniorski od podstaw. Mało prawdopodobne, że uda się tego dokonać w 2016 roku, kiedy Warszawianka obchodzić będzie dwa jubileusze – 95 lat istnienia klubu oraz 90. rocznicę powstania sekcji piłki ręcznej.
Tak Warszawianka cieszyła się z awansu do I ligi:
Końcówka spotkania
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: Nel Gwiazdowska