- To panorama epoki. Elementy autobiograficzne występują, ale nie są od początku do końca treścią. To tylko punkt wyjścia, żeby pokazać lata 80. – zdradza Jakub Porada.
Punk, popers czy kujon?
W książce znajdziemy odpowiedzi na kilka egzotycznie dziś brzmiących pytań. Ile kosztowała najtańsza wódka i gdzie można było ją zawsze zdobyć? Skąd się brało bony towarowe, przenoszące do krainy luksusu - Pewexu, i na jaki bajer rwało się laski? Dlaczego wszyscy nosili tureckie kurtki na podpince z misia i dekatyzowane marmurki, a pierwszy ważny wybór życiowy dotyczył dylematu: być punkiem, popersem czy kujonem?
Przed podobnymi stawał sam Porada. - Kujonem nie byłem. Punkiem też nie. Najbliżej było mi do popersów. Choć nie miałem grzywki na jedno oko, to pasował mi ten luźny styl, który płynął z MTV – wspomina autor. - Pewex pamiętam jako miejsce, w którym były dobra wszelakie, począwszy od kawy poprzez prawdziwą czekoladę po swetry tureckie – dodaje.
Radomska podróbka nike'ów
Z lat 80. zostały wspomnienia. W szafie nie ma już dżinsów marki Odra i butów Sofix (radomskiej podróbki nike'ów). - Została mi tylko kurtka ramoneska, którą kupiłem od jakiegoś Pakistańczyka w Londynie za 50 funtów i szkoda mi było wyrzucić – mówi dziennikarz.
W "Chłopakach w sofixach" nie zabrakło stołecznych akcentów. Można znaleźć krajankę warszawską i paluszki z Żerania. - Krajanka była wyrobem chałwopodobnym, miazga kakaowa z różnymi dodatkami – chrupkami i innymi rzeczami, które nawinęły się pod rękę cukiernikowi – wspomina autor.
Byle nie być kapusiem
Ale życie to nie tylko komsupcja. Czego jeszcze spodziewać się po książce? To nie jest pamiętnik z okresu dojrzewania ani rozprawa o okropieństwach dyktatury czy grozie stanu wojennego. To opowieść o chłopakach z ferajny, którzy chcieli mieć kasę na przyjemności i słuchać dobrej muzy, a musieli nauczyć się kombinować, jak przetrwać w PRL. Jedni wyszli na ludzi, inni... na spacerniak więzienia na Piaskach - czytamy w opisie wydawcy.
Premiera "Chłopaków w sofixach" w środę.
bako/mz