Książka to zbiór opowiadań podzielony na dwie części. - Pierwsza opowiada o życiu w żydowskim sztetlu. To pięć opowiadań, które Ester wywiozła z Polski. Kolejne dziewięć napisała już w Anglii, gdzie mieszkała z mężem. To bardzo ciekawe opowiadania, właściwie z gruntu feministyczne w jakimś sensie. Wiodącym motywem jest tu potrzeba bycia wolnym, również od religii, tradycji, aranżowanych małżeństw. To jest właściwie taki realny opis życia w sztetlu, a później asymilowania się polskich Żydów w Anglii. To opowiadania zróżnicowanie literacko. Niektóre mają podwójne dno, inne są tylko niejako szkicem - opowiadał podczas promocji zorganizowanej przez Żydowski Instytut Historyczny prowadzący spotkanie Remigiusz Grzela.
Charakteryzując postać Kreitman Grzela podkreślił, że właściwie przez całe życie była "miotana emocjami", a jej utwory pełne są wątków autobiograficznych. - Była niechcianą córką, czekano na syna. I tak zaczęło się jej takie naznaczenie na całe życie. Jej matka sama, jako kobieta była dzieckiem niechcianym, co potem projektowała na córkę, którą odrzuciła zaraz po urodzeniu - relacjonował prowadzący.Jak podaje PAP, w zamyśle wydawców pierwszego przekładu "Rodowodu" jest przywrócenie postaci autorki w Polsce. - Najłatwiej powiedzieć, że była niezrównoważona, ale myślę, że przede wszystkim była zniszczona przez rodzinę, okoliczności, niemożność podejmowania własnych decyzji, a chciała być kobietą stanowiącą o sobie - zaakcentował Grzela.
Skomplikowany Bashevis
W spotkaniu uczestniczyła też wnuczka Isaaca Bashevisa Singera Meirav Hen. Przyznała, że w rodzinie Singerów nie było bliskich relacji i przez wiele lat nawet nie wiedziała, że dziadek miał siostrę. "Dopiero gdy odwiedziłam go w późnych latach 80. w rozmowie z jego żoną dowiedziałam się o tym, uprzedziła mnie jednak, by go o nią nie pytać, bo to drażliwy temat. Bashevis nie lubił rozmawiać o siostrze, w ogóle jego relacje z kobietami były skomplikowane, także ze mną. Często mówił, że lubi, kiedy kobieta jest "prosta", a z drugiej strony imponowały mu takie, które mogły pochwalić się wiedzą" - powiedziała.Z kolei wnuczka Ester Kreitman Hazel Karr wspominała, że babka w zasadzie ją przerażała. - Pamiętam jej prawie białe oczy, fryzurę z takim białym przedziałkiem. Była dla mnie czarno-biała, z krwistą szminką. Nie wiedziałam oczywiście wtedy, że jest pisarką. Nigdy też się do mnie nie odezwała, nie akceptowała mnie, bo byłam powodem, dla którego jej syn, mój ojciec ożenił się z moją matką i niejako go straciła. Myślę, że była straszną babką, ale świetną pisarką. Ester nie lubiła też swojego męża, podobno była zakochana w kimś innym, ale on jej nie kochał. Proponowano jej różnych kandydatów na męża i w końcu zgodziła się na dziadka" - opowiadała.Promocja książki była jednym z wydarzeń ostatniego dnia XIII Festiwalu Kultury Żydowskiej "Warszawa Singera", którego organizatorem jest Fundacja Shalom. Poza atrakcjami muzycznymi i teatralnymi, towarzyszyło mu prawie 200 wydarzeń kulturalnych m.in. spotkania literackie, filmowe i kulinarne oraz warsztaty dla najmłodszych.
PAP/skw/mś