- Głowa do góry. Jedziemy dalej - powiedział na gorąco po remisie ze Steauą strzelec pierwszej z bramek dla Legii, Miroslav Radović. - Zabrakło nam jakości - dodał szczerze zdobywca drugiej, Jakub Rzeźniczak. Najbardziej załamany był Kuba Kosecki.
Problem w tym, że były to bramki zdobywane już przy stanie 0:2. Dwa gole Steauy w Warszawie, przy jednym Legii w Bukareszcie, dał awans do LM mistrzowi Rumunii.
- Przed pierwszym gwizdkiem wierzyliśmy mocno, że uda się uzyskać korzystny wynik. Zabrakło nam jakości. Steaua była drużyną lepszą - tłumaczył po końcowym gwizdku Rzeźniczak, przez sport.tvn24.pl wybrany najlepszym z legionistów.
- Mieliśmy wielką szansę. Nie wiadomo, czy taka się pojawi przed każdym z nas w najbliższym czasie. My jej nie wykorzystaliśmy. Mam nadzieję, że dobrze zaprezentujemy się dobrze w Lidze Europy, udowadniając, że potrafimy grać w europejskich pucharach - dodał.
Nic już nie zmienią
Radović przekonywał, że sezon jeszcze się nie skończył, a okazją do rehabilitacji będzie walka w Lidze Europy. - Spodziewaliśmy się, że będziemy świętować - zaczął. Ale od razu dodał: "Spodziewaliśmy się, że będziemy świętować. Głowa do góry. Teraz już nic nie zmienimy. Życie toczy się dalej, jedziemy dalej".
- Szybkie dwie bramki. Potem robiliśmy wszystko, by odwrócić wynik. Mógłbym zrobić wszystko, być najsłabszym na boisku, byle Legia wygrała - te słowa Kuby Koseckiego w zasadzie starczyłyby za cały komentarz.
kcz
Główne zdjęcia Bartłomiej Zborowski/PAP