Gest obsługi jednej z gruzińskich restauracji poruszył serca internautów. Starsza kobieta przysiadła w restauracyjnym ogródku, aby odpocząć. Nikt jej nie przegonił, przeciwnie - dostała posiłek za darmo.
To co wydarzyło się w restauracji przy Al. Ujazdowskich opisała na Facebooku Anna Kołtunowicz.
"Miła, przytulna restauracja przy ruchliwych, głośnych Ujazdowskich. Ze stolikami na chodniku. Do jednego z nich podchodzi mocno starsza, wyraźnie schorowana i wyraźnie bardzo biedna pani. Na wpół zgięta staruszka. Delikatnie odsuwa od stołu wolne krzesło, ustawia je przodem do ulicy, siada. Odpoczywa" - czytamy w relacji internautki.
Bała się innego zakończenia
Takie historie można zaobserwować codziennie, ale zazwyczaj mają inny finał.
- Bałam się, że będzie miała inne zakończenie. Czasami zdarza się, że takie osoby są wyganiane. Tutaj było zupełnie inaczej. Aż się wzruszyłam - mówi nam autorka wpisu. - Było mi bardzo miło, że widziałam taką scenę. Pani została obsłużona jak wyjątkowy gość restauracji. Kelner był bardzo serdeczny. Aż się wzruszyłam i podziękowałam - dodaje.
Wróćmy do relacji z Facebooka. "Nagle podchodzi kelner. Z talerzem zupy. Stawia przed panią, dostawia talerzyk z lawaszem. Kłania się z uśmiechem i życzeniem smacznego. Pani częstuje się zupą, po jedzeniu stara się wytrzeć naczynia do czysta, pyta pana kelnera jak ma zapłacić? Kiedy? Może kiedyś? Chłopak mówi, ależ skąd, to poczęstunek prosi poczekać jeszcze moment, przynosi herbatę… Tak. Przynosi herbatę" - czytamy.
- Ta kobieta była naprawdę schorowana. Nogę miała zabandażowaną po kolano - opowiada Anna Kołtunowicz, wyraźnie wzruszona gestem obsługi.
"To był zwyczajny ludzki odruch"
Według pracowników lokalu, to co wydarzyło się tamtego dnia, było spontanicznym odruchem ludzkim. - To, że ta kobieta dostała ciepły obiad, było inicjatywą matki właścicielki, która rządzi w kuchni. To był zwyczajny ludzki odruch - komentuje Michał Jurgielewicz, kierownik sali w restauracji Rusiko.
Staruszka często pojawia się w lokalu. - My tę panią kojarzymy. Ona czasem przysiądzie na krześle w ogródku. Widać, że ma problem z chodzeniem. Kobieta jest bardzo skromna. Za przyniesiony posiłek chciała zapłacić, ale w tamtej chwili nie miała z czego. Oczywiście nie przyjęliśmy i nie przyjmiemy od niej pieniędzy. Tak powinno się postępować - podsumowuje Jurgielewicz.
md/b
Źródło zdjęcia głównego: Anna Kołtunowicz