Skatowany w lesie, ledwo uszedł z życiem. Prokuratura przedłuża śledztwo

Oprawcy kazali mężczyźnie kopać własny grób
Oprawcy kazali mężczyźnie kopać własny grób
Źródło: TVN24
Prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa 23-letniego Dominika B. przez jego pracodawcę i współpracownika. Według nowych informacji, ma ono potrwać do czerwca. Katowiczanin został brutalnie poraniony i porzucony w lesie w okolicy Grójca (Mazowieckie) we wrześniu zeszłego roku.

Jak poinformował Adam Bogusłowicz, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Grójcu śledztwo zostało przedłużone do 3 czerwca. Prokuratura czeka na opinię z zakresu badań biologicznych i traseologicznych zabezpieczonych śladów.

Podejrzani czekają w areszcie

Dwaj podejrzani w sprawie to 29-letni Szymon F. - właściciel firmy, w której pracował Dominik B. - i 21-letni Mateusz R, jego współpracownik. Obaj przebywają obecnie w areszcie tymczasowym, zostaną tam co najmniej do 3 maja. Mateusz R. jest pod obserwacją psychiatryczną.

23-letni Dominik B. z Katowic pojechał do Warszawy w poszukiwaniu zarobku. Pracował na czarno w firmie budowlanej. Gdy od pracodawcy nie mógł wyegzekwować wypłaty, zagroził, że doniesie do Państwowej Inspekcji Pracy.

Połamali i odcięli cztery palce

3 września 2013 roku, przed południem szef Dominika B. i jego wspólnik wywieźli go do lasu. Tam mężczyźni najpierw kazali 23-latkowi wykopać dół, a potem brutalnie go pobili. Miał połamane i odcięte cztery palce oraz liczne rany cięte głowy i karku. Pozostawiony w lesie, dotarł do drogi krajowej nr 7, gdzie znaleźli go kierowcy.

"Dostałem drugie życie"

- Na początku sobie z tym nie radziłem, ale ludzie mi pomagają. Jeśli się dostaje drugie życie, to nie można się załamywać. Trzeba wyciągać wnioski z tego, co było i iść do przodu - mówił 23-latek w rozmowie z reporterką programu "Blisko ludzi" w TTV.

- Jak mnie złapali, dostałem następne uderzenie w tył głowy albo w kark. Upadłem na ziemię, zamknąłem oczy. Pomyślałem, że jak zamknę oczy i nie będę głęboko oddychał, to pomyślą, że nie żyję. Dostałem jeszcze parę uderzeń w ręce. Potem zaczęli mnie zasypywać ziemią. Usłyszałem jeszcze: dobiję go. Dostałem potem w żebra - opisywał potem.

Rozmowa z Dominikiem z września 2013 roku:

Rozmowa z okaleczonym mężczyzną

Czytaj także na tvn24.pl

pw//ec

Czytaj także: