Jak poinformował Adam Bogusłowicz, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Grójcu śledztwo zostało przedłużone do 3 czerwca. Prokuratura czeka na opinię z zakresu badań biologicznych i traseologicznych zabezpieczonych śladów.
Podejrzani czekają w areszcie
Dwaj podejrzani w sprawie to 29-letni Szymon F. - właściciel firmy, w której pracował Dominik B. - i 21-letni Mateusz R, jego współpracownik. Obaj przebywają obecnie w areszcie tymczasowym, zostaną tam co najmniej do 3 maja. Mateusz R. jest pod obserwacją psychiatryczną.
23-letni Dominik B. z Katowic pojechał do Warszawy w poszukiwaniu zarobku. Pracował na czarno w firmie budowlanej. Gdy od pracodawcy nie mógł wyegzekwować wypłaty, zagroził, że doniesie do Państwowej Inspekcji Pracy.
Połamali i odcięli cztery palce
3 września 2013 roku, przed południem szef Dominika B. i jego wspólnik wywieźli go do lasu. Tam mężczyźni najpierw kazali 23-latkowi wykopać dół, a potem brutalnie go pobili. Miał połamane i odcięte cztery palce oraz liczne rany cięte głowy i karku. Pozostawiony w lesie, dotarł do drogi krajowej nr 7, gdzie znaleźli go kierowcy.
"Dostałem drugie życie"
- Na początku sobie z tym nie radziłem, ale ludzie mi pomagają. Jeśli się dostaje drugie życie, to nie można się załamywać. Trzeba wyciągać wnioski z tego, co było i iść do przodu - mówił 23-latek w rozmowie z reporterką programu "Blisko ludzi" w TTV.
- Jak mnie złapali, dostałem następne uderzenie w tył głowy albo w kark. Upadłem na ziemię, zamknąłem oczy. Pomyślałem, że jak zamknę oczy i nie będę głęboko oddychał, to pomyślą, że nie żyję. Dostałem jeszcze parę uderzeń w ręce. Potem zaczęli mnie zasypywać ziemią. Usłyszałem jeszcze: dobiję go. Dostałem potem w żebra - opisywał potem.
Rozmowa z Dominikiem z września 2013 roku:
Rozmowa z okaleczonym mężczyzną
pw//ec
Źródło zdjęcia głównego: TVN24