- Będziemy usuwać ten samolot. To nasza decyzja. Wynika ze wszystkiego. Nie chcemy, żeby wokół tego było tyle kontrowersji, więc chcemy go usunąć - powiedział tvnwarszawa.pl Michał Kłos zarządzający działką, na której postawiono starego iła-14.
Dopytywany o termin "odlotu", unika jednoznacznej odpowiedzi. - Dopiero dwa dni temu go postawiliśmy, więc trochę za szybko, żeby deklarować się, że to będzie na przykład w kolejny piątek, ale usuniemy go - zapewnia.
Wszczęli procedurę usunięcia
Samolot "wylądował" na placu Defilad w środę i jeszcze wczoraj wydawało się, że zostanie w tym miejscu na długo. - Decyzję nakazującą usunięcie obiektu jesteśmy w stanie wydać w ciągu trzech tygodni, do miesiąca - oświadczył w rozmowie z "Faktami" TVN Andrzej Kłosowski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Biały ił-14 wzbudza duże kontrowersje. Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy odpowiadający w ratuszu m.in. za przestrzeń publiczną nie krył oburzenia nową "atrakcją" w centrum. - Myśmy poprosili Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego do przeprowadzenia czynności kontrolnych - poinformował wiceprezydent. Rozpoczęto procedurę, sporządzono protokół, który potwierdził, że samolot jest "samowolą budowlaną".
- Będziemy dokonywali egzekucji jeśli chodzi o usunięcie go z terenu publicznego. Plan miejscowy nie przewiduje stawiania w tym miejscu tego typu obiektów - zapowiedział w czwartek, jeszcze przed deklaracją właścicieli działki.
Ratusz usuwa, właściciel stawia
Olszewski przyznał jednak, że usuwanie bud, które pojawiają się regularnie w narożniku Parku Świętokrzyskiego jest walką z wiatrakami. Kiedy już udało się doprowadzić do zniknięcia jednej, szybko pojawiała się kolejna. Procedura musiała ruszać od nowa.
- Tak się złożyło, że nawet wczoraj [w środę - red.] dokonywaliśmy tam usunięcia dwóch z tych kilku pawilonów w ramach postępowania egzekucyjnego i od razu moi inspektorzy stwierdzili nowy obiekt, który się pojawił w postaci tego samolotu - potwierdził Andrzej Kłosowski. I dodał też, że jego pracownicy dobrze znają właścicieli działki, bo nakazy usuwania obiektów wydają wobec nich cyklicznie.
Długotrwałe procedury
Jak to możliwe, że w samym sercu miasta takie obiekty stawiane są samowolnie? Działka u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej jest prywatna. W 2008 roku w ramach reprywatyzacji odzyskał ją spadkobierca przedwojennych właścicieli Tadeusz Koss. - Jesteśmy w państwie prawa, więc szanujemy własność i to, że musimy dokonać pewnej procedury - przyznał wiceprezydent Olszewski.
Procedury mają jednak to do siebie, że trwają. Jeśli nadzór budowlany wyda nakaz rozbiórki obiektu, właściciel może się od niego odwołać i przeważnie to robi. - Potem, po okresie kilkunastu miesięcy dochodzi najczęściej do tzw. wykonania zastępczego, czyli jeśli podmiot sam nie chce tego usunąć, wówczas są przeprowadzane czynności związane z usunięciem na koszt właściciela - dodał Olszewski. Niestety, na czas trwania postępowania obiekt pozostaje na miejscu.
Wiceprezydent zapowiedział jednak, że urzędnicy będą nadal likwidować kolejne tego typu obiekty. - Nie możemy pozwolić sobie na brak poszanowania zapisów planu miejscowego tym miejscu. Jesteśmy zdeterminowani, żeby usuwać każdą formę samowoli budowlanej - zapewnił.
W przypadku samolotu, o ile właściciel zrealizuje swoje deklaracje, przymusowa rozbiórka nie powinna być potrzebna.
Samolot "wylądował" na placu Defilad
kw/b