A jednak. Stołeczni siatkarze spektakularnie roztrwonili w ostatnich meczach to, co jako rewelacja ligi mozolnie wypracowali od pierwszej kolejki. Ostatecznie jakimś cudem nie dostali się do strefy medalowej i została im walka o miejsca 7-8 z Cuprum Lubin. A że nie jest to różnica, jak między dobrej klasy samochodem a rowerem (i to bez wartościowania, co kto lubi), to w ostatnich dniach znacznie ciekawsze od boiskowych były w ONICO rozgrywki gabinetowe. Z gabinetem prezeski pożegnała się Jolanta Dolecka, która tę funkcję pełniła od lat. Stanowisko wiceprezesa i dyrektora sportowego stracił Paweł Zagumny - jeszcze rok temu rozgrywający klubu, który po hucznym zakończeniu kariery zamienił strój sportowy na marynarkę. Dolecka została w klubie jako członkini rady nadzorczej, Zagumnemu życzono sukcesów w dalszej karierze zawodowej.
Kilka dni po tej decyzji ogłoszono, że stołek trenera zachowa Stephane Antiga, a jeszcze później, że prezesem i dyrektorem sportowym w jednej osobie zostaje Piotr Gacek. Tak - ten Piotr Gacek, który zdobywał medale z polską reprezentacją siatkarską grając na pozycji libero i zapewne dzięki temu znany jest szerszej publiczności. Bardziej wtajemniczeni wiedzą, że w ONICO Gacek jest od grudnia 2017. Do poniedziałku zajmował się projektami City i Junior Club, choć deklaruje, że nadal będą one dla niego ważne.
Au revoir Samik
A propos poniedziałku - to był dzień meczowy, ostatni w tym sezonie dla stolicy. I ostatni w życiu dla Samika. Guillaume Samica - przyjmujący, który spędził w AZS Politechniki Warszawskiej, przekształconym potem w ONICO Warszawa, ostatnie trzy sezony, postanowił zakończyć karierę. I tak już długą, bo reprezentant Francji w latach 2002-2013 ma na karku 37 wiosen.
Na parkiet Samica wybiegł jako kapitan drużyny, choć przez cały sezon był raczej zawodnikiem dającym zmiany (zazwyczaj dobre), a nie grającym w podstawowej szóstce. Sympatycznych gestów było z resztą więcej. Po meczu Samica dostał od klubu pamiątkową koszulkę meczową z numerem 9, a od klubu kibica maskotkę Żabcię Polcię. Był też film z przesłaniem od kilkunastu przyjaciół i trenerów zawodnika, koszyk bagietek od kolegów z drużyny i saksofonowa wersja utworu "My way" Franka Sinatry na żywo.
Co z tym meczem
Przyznaję, że świadomie odraczam moment, w którym trzeba będzie napisać coś o ostatnim meczu PlusLigi 2017/18 na Torwarze. Ale więcej uników już nie mam. Zatem: po wygranej w Lubinie, ONICO zaczęło mecz na takim luzie, jak luźny był tego dnia Torwar - a wiadomo, że masy kibiców lgną do sukcesów, a nie do głębokiego rozczarowania tuż po długoterminowej euforii, co zafundowali im siatkarze przez cały ten sezon okupujący głównie 2-3 miejsce w tabeli, a ostatecznie grając o 7. Pierwszego seta przerżnęli do 16, drugiego przegrali do 18. Gdyby ktoś upierał się, by wskazać najlepszego na parkiecie, będę się upierał, że był to Samica - jego święto, jego święte prawo. Trzeciego seta siatkarze ONICO wygrali do 18. W czwartym walczyli jak lwy sprzed kina Moskwa, ale ostatecznie polegli do 21. A jako że w Lubinie byli górą 3:1, o siódmym miejscu musiał zdecydować złoty set. Drużyna ONICO przegrywała w nim niemal cały czas i już nawet miała przegrać definitywnie. Ale obroniła dwa setbole, zdobyła punkt i sama zagrała setbola. Nieskutecznie. Zaczęło się granie punkt za punkt, które ostatecznie skończyli siatkarze z Lubina. Ostatnia piłka spadła pod nogi Samika, który kopnął ją w złości pod sam sufit Torwaru. MVP meczu został Łukasz Kaczmarek z Cuprum, który jednak zawołał do siebie Samika, uściskał go i przekazał statuetkę. Mogło skończyć się lepiej, choć nie ma co kryć - nawet zwycięstwo w tym dwumeczu wywołałoby raczej wzruszenie ramion niż radość z prawdziwego zdarzenia. Oby zupełnie innych wzruszeń dostarczył kolejny sezon. Prezes Gacek nie kryje, że ma medalowe ambicje.
Marcin Chłopaś