Runął mur wokół wolskich gazowni, sąd nakazał prokuraturze zbadać sprawę

Zniszczony mur wokół wolskich gazowni
Źródło: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl
Sąd nakazał wznowienie śledztwa w sprawie zniszczenia zabytkowego muru okalającego wolskie gazownie. Prokuratura umorzyła sprawę w lutym, jednak władze dzielnicy nie zgodziły się z tą decyzją i złożyły zażalenie do sądu.

Fragment muru wokół zbiorników gazu przy Prądzyńskiego runął pod koniec września. Władze Woli poinformowały o sprawie nadzór budowlany, konserwatora zabytków oraz prokuraturę. Sprawę na policję zgłosili też właściciele obiektów (wolskie gazownie są w prywatnych rękach). - Początkowo, po zapoznaniu się z dokumentacją i przesłuchaniu świadków, prokuratura postanowiła umorzyć dochodzenie dotyczące utrzymania muru i budynków wolskiego koloseum w nienależytym stanie - informuje nas rzecznik dzielnicy Mariusz Gruza. - Jednakże po zażaleniu urzędu dzielnicy sąd nakazał wznowienie śledztwa i przeprowadzenie szeregu kolejnych czynności, mających na celu dogłębne wyjaśnienie wszystkich okoliczności sprawy - nadmienia.

"Zażalenie należy uznać za zasadne"

Jak czytamy w postanowieniu Sądu Rejonowego na Woli, dochodzenie w sprawie zawalonego muru rzeczywiście zostało umorzone 12 lutego. 13 dni później od tej decyzji odwołał się urząd na Woli.

"Zażalenie należy uznać za zasadne, a zaskarżone postanowienie uchylić i przekazać sprawę prokuraturze do dalszego prowadzenia" - wskazano w uzasadnieniu. Dalej sąd podkreślił, że umorzenie dochodzenia było "przedwczesne", a ocena materiału dowodowego "przynajmniej częściowo nietrafna z uwagi na braki postępowania dowodowego".Sąd wskazał, że w celu wyjaśnienia całej sprawy należy przesłuchać nie tylko właścicieli gazowni (co uczyniono), ale też władze Woli, dzielnicowych urzędników oraz konserwatora zabytków. "Zauważyć bowiem należy, że dotychczasowa ocena materiału dowodowego opierała się na bezwarunkowym zawierzeniu zeznaniom użytkowników wieczystych, gdy tymczasem mogą one budzić wątpliwości w zakresie rzeczywistych intencji" - czytamy w uzasadnieniu sądu.

Trzy wątki śledztwa

Prokurator Rejonowy na Woli Małgorzata Skrzypczak potwierdza nam, że dochodzenie "pozostaje w toku" i wyjaśnia, że dotyczy ono trzech aspektów. Po pierwsze - samego zniszczenia fragmentu muru o długości 10 metrów otaczającego Zespół Gazowni Warszawskich. Po drugie - niezabezpieczenia w należyty sposób zabytkowych gazowni przed uszkodzeniem lub zniszczeniem przez użytkowników wieczystych (działki, na której stoją gazownie). I po trzecie - niedopełnienia obowiązku utrzymania obiektu w należytym stanie technicznym.Przypomnijmy, że wolskie gazownie są zabytkiem, powstałym w XIX wieku. Początkowo należały do miasta, w prywatne ręce zostały przekazane w 1991 roku. Przejęła je wówczas fundacja "Wystawa Warszawa Walczy 1939-1945", ale nie na długo. Po pięciu latach organizacja odsprzedała prawo do użytkowania gruntów deweloperowi Marcinowi Biernackiemu. Prywatny inwestor deklarował chęć zagospodarowania budowli, ale przez długie lata plany pozostawały jedynie na papierze.

Sądowe spory

Władze Woli zażądały rozwiązania umowy użytkowania wieczystego tak, aby zabytkowe zbiorniki mogły wrócić do miasta. Burmistrz przekonywał, że inwestor - mimo obowiązku, jaki nakłada na niego umowa - nie dba o teren. Przez co wolskie rotundy - zamiast stanowić jedną z głównych atrakcji dzielnicy - stoją zaniedbane i opuszczone. Inwestor jednak nie wyraził na to zgody. Wobec tego, sprawą rozwiązania umowy zajmuje się obecnie sąd.

Właściciele obiektu wiele razy podkreślali, że mają konkretne plany na zagospodarowanie tak zwanego "wolskiego koloseum" i od lat prowadzą postępowania zmierzające do załatwienia formalności. Podkreślali też, że w trakcie "napotykali na szereg torpedujących działań ze strony urzędu miasta".

"Żądanie rozwiązania umowy użytkowania wieczystego jest bezpodstawne, a uzasadnienie dzielnicy nie znajduje potwierdzenia w prawdziwym przebiegu okoliczności" - stwierdzili właściciele.

Między burmistrzem a właścicielami toczy się też drugie postępowanie - w związku z prywatnym aktem oskarżenia, w którym część użytkowników wieczystych oskarża Krzysztofa Strzałkowskiego o pomówienia. - Wolskie rotundy to unikatowe obiekty zabytkowe nie tylko w skali kraju, ale w skali europejskiej, dlatego powinny być przedmiotem szczególnej troski. Skierowanie przeciwko mnie sprawy do sądu, w żaden sposób nie wpłynie na działania podejmowane przez Urząd Dzielnicy Wola w zakresie zabytkowych zbiorników gazu przy Prądzyńskiego 14A - przekonuje Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli.

Zniszczony mur wokół wolskich gazowni

kw//ec

Czytaj także: