Robert N. wyjdzie z aresztu, Jakub R. zostaje. "Inna postawa"

Doprowadzenie Jakuba R., Roberta N. i Aliny D.
Źródło: TVN24
Przebywający od półtora roku w areszcie adwokat Robert N., podejrzany w śledztwie dotyczącym reprywatyzacji, będzie mógł go opuścić, jeśli wpłaci kaucję w wysokości miliona złotych - zdecydował Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Według nieoficjalnych informacji N. współpracuje z prokuraturą, co pośrednio potwierdził w piątek sąd.

N. jest podejrzany m.in. o współudział w oszustwie przy reprywatyzacji działki na placu Defilad. Przebywał w areszcie od lutego 2017 roki.

Jakub R. i jego matka nadal w areszcie

Posiedzenie, na którym były rozpatrywane zażalenia na postanowienia o przedłużeniu tymczasowego aresztu odbyło się w piątek. Dotyczyło nie tylko mecenasa Roberta N., ale też byłego wiceszefa Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba R. oraz jego matki Aliny D.

Jak powiedział rzecznik Sądu Apelacyjnego sędzia Witold Franckiewicz, sąd zdecydował o zastosowaniu wobec N. tak zwanego aresztu warunkowego. Nie uwzględnił natomiast zażalenia Aliny D. i Jakuba R.. - Przedłużył im areszt do 21 października - powiedział Franckiewicz.

Milion złotych poręczenia

Sędzia dodał, że Robert N. będzie mógł opuścić areszt, jeśli wpłaci milion złotych poręczenia majątkowego. - Wówczas zostanie objęty dozorem policyjny i będzie miał zakaz opuszczania kraju - doprecyzował.

Przypomnijmy, że podobne rozstrzygnięcie Sąd Apelacyjny wydał w kwietniu tego roku również wobec Jakuba R. Zdecydował, że były wiceszef BGN będzie mógł opuścić areszt, jeśli wpłaci dwa miliony (a nie milion, jak w przypadku Roberta N.) kaucji.

Jakub R. ostatecznie nie mógł jednak cieszyć się wolnością. Decyzję sądu o możliwym wypuszczeniu R. publicznie - na konferencji prasowej - ostro skrytykował sam prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

- Biorąc pod uwagę ogromną skalę przestępstw, jaka miała miejsce w Warszawie w związku z mafią reprywatyzacyjną (…) to decyzje o ewentualnym wypuszczeniu ważnych urzędników miasta z aresztu tymczasowego, kiedy śledztwa w niektórych wątkach są na początkowym etapie, zawsze będę oceniał krytycznie - powiedział wtedy Ziobro. Ostatecznie wrocławski sąd wycofał się z wykonania aresztu kaucyjnego, a Jakub R. został w areszcie.

Kilka dni temu "Rzeczpospolita" informowała, że obrońca R. postanowił złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na "zbyt długie" - według adwokata - przetrzymywanie jego klienta w areszcie.

Jeśli chodzi o Alinę D., jej obrońca w rozmowie z reporterką TVN24 przekonywał, że nie zgadza się z decyzją sądu. - Moja klientka ma 80 lat. Nigdy nie była karana. Mamy bogate orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i sądów apelacyjnych w tej sprawie - powiedział Andrzej Pasierski. - Nie wiem, co może zrobić 80-letnia kobieta, ze musi się tego obawiać zespół wyspecjalizowanych prokuratorów. W jaki sposób może bezprawnie wpłynąć na postępowanie, które w większości zostało już zabezpieczone - zastanawiał się.

"Moja klientka ma 80 lat"

"Inna postawa procesowa"

Dlaczego Robert N. wychodzi z aresztu, kiedy Jakub R. wraz z matką w nim zostają?

N. współpracuje bowiem z prokuraturą i składa bardzo obszerne wyjaśnienia, w których obciąża inne osoby zaangażowane w reprywatyzację. Nieoficjalne do tej pory informacje w piątek, częściowo potwierdził sąd w swoim postanowieniu.

Jak podkreślił rzecznik Sądu Apelacyjnego, zdecydowano się na zastosowanie aresztu warunkowego wobec N., ponieważ "inna jest postawa procesowa tego podejrzanego". - Możliwe, że w przyszłości będzie on mógł skorzystać z instytucji nadzwyczajnego złagodzenia kary - powiedział sędzia.

Jednocześnie Jakub R. miał (w listach pisanych z aresztu) oskarżyć polityków Prawa i Sprawiedliwości, m.in. Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, że chcieli robić z nim interesy, a dodatkowo planowali z jego pomocą zbieranie "haków" na Hannę Gronkiewicz-Waltz. Wąsik nazwał to "insynuacjami".

Jaki: wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa

O decyzję sądu pytany był w sobotę Patryk Jaki, kandydat na prezydenta Warszawy i szef komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji. Ocenił, że wyznaczenie kaucji oznacza bardzo duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa. - Nie znamy szczegółów jeszcze tego, czy pan Robert N. współpracuje z prokuraturą, co mogłoby być powodem do tego, aby sąd podjął taką, a nie inną decyzję - mówił Jaki.

- Natomiast, jak rozumiem, skoro kaucja jest tak wysoka, to sąd dalej podtrzymuje, że jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa - dodał.

Reprezentowali spadkobierców

Adwokat Robert N. (brat Marzeny K. - byłej urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości, która również przebywa w areszcie w związku ze śledztwem dotyczącym reprywatyzacji), zdaniem prokuratury miał wspólnie i w porozumieniu z Aliną D. i Jakubem R., brać udział w oszustwie dotyczących wydania decyzji administracyjnych dla nieruchomości położonych w Warszawie.

Adwokat miał również z R. i D. dopuścić się oszustwa w związku z uzyskaniem prawa własności i użytkowania wieczystego nieruchomości położonej w Kościelisku przy ulicy Salamandry 30.

Według prokuratury Alina D. i Robert N. reprezentowali dwie linie spadkobierców polskiego generała Tadeusza Kasprzyckiego - angielską i kanadyjską. Jak twierdzą śledczy, adwokaci wprowadzali w błąd spadkobierców m.in. co do czynności prawnych, które podejmują i roszczeń wchodzących w skład spadku po polskim generale.

"Zbyli oni na rzecz podstawionych osób prawa i roszczenia do nieruchomości wchodzących w skład masy spadkowej. Do zbycia praw i roszczeń doszło po znacznie zaniżonych kwotach, nie odpowiadających ich rzeczywistej, rynkowej wartości" - informowała wcześniej prokuratura.

PAP/kw/pm

Czytaj także: