Remont linii do Poznania. Dwa lata utrudnień, kilka minut zysku

Zamkną linię na dwa lata
Źródło: TVN24
Linia Poznań - Warszawa to jedna z najbardziej obleganych tras kolejowych. Za chwilę zostanie zamknięta i to na dwa lata. Gigantyczny remont rusza w najbliższą niedzielę. Pasażerowie zamiast pociągów mają się przesiąść w autobusy. Materiał Łukasz Wieczorka z programu "Polska i Świat".

- Odetną nas od cywilizacji - żali się jeden z pasażerów. - Będzie trzeba wymyślić jakiś innych sposób, najprawdopodobniej zainwestować w samochód - dodaje drugi. Mieszkańcy, zwłaszcza często kursujący między Poznaniem a Warszawą nie kryją zaniepokojenia.

Utrudnienia i objazdy

- Pociągi będą jeździły o około godzinę dłużej, ponieważ będą kierowane na objazdy - twierdzi Karol Trammer, redaktor naczelny dwumiesięcznika "Z biegiem szyn".

Na pierwszym etapie całkowicie wyłączony z ruchu będzie odcinek Konin - Września. Składy dalekobieżne pojadą dookoła. W ruchu lokalnym pociągi zastąpią autobusy.

- Nikt nie pomyślał, jakie będą utrudnienia dla mieszkańców - przyznaje prezydent Konina Sebastian Łukaszewski. - Konin to największe miasto na linii kolejowej Warszawa - Poznań. Ono praktycznie zostanie pozbawione pociągów dalekobieżnych. Tam będzie szczątkowa oferta - potwierdza Trammer.

Dłużej ze Szczecina

Jednak remont będzie dokuczliwy nie tylko dla tych, którzy podróżują między Poznaniem a Warszawą. Znacznie wydłuży się też podróż do miast z zachodniej Polski.

Od niedzieli najszybszy pociąg ze Szczecina dojedzie do Warszawy w ponad sześć godzin. Z Zielonej Góry: pięć i pół godziny. Natomiast na przejazd ze stolicy do Poznania będziemy musimy zarezerwować przynajmniej trzy godziny z hakiem. I tak przez dwa lata.

- To kompromituje idę całkowitych zamknięć. Możemy dyskutować o całkowitych zamknięciach, jeżeli mamy do wyboru zamknięcie linii na miesiąc albo modernizowanie jej i chaos komunikacyjny przez rok - ocenia naczelny "Z biegiem szyn".

Zawsze może być… dłużej

Kolejarze bronią się, że dwa lata to i tak mało, bo utrudnienia mogłyby trwać nawet dwa razy dłużej.

- Modernizację przy wstrzymanym ruchu pociągów przeprowadzimy w ciągu 24 miesięcy. Natomiast gdyby ruch był utrzymany, modernizacja trwałaby 50 miesięcy. Przy czym to również byłoby odczuwalne dla pasażera - przekonuje Karol Jakubowski, rzecznik PKP PLK.

Kolejarze wybrali wariant - krócej i intensywniej. Pracować mają miejscami nawet bez przerwy, dzień i noc. Kiedy już skończą, może nastąpić niespodzianka. Nie dlatego, że po nowych torach pociągi pojadą szybciej, ale o ile szybciej. - W relacjach dalekobieżnych ta zmiana będzie sięgała kilku minut - mówi Jakubowski.

Kolejarze spieszą z wyjaśnieniem, że nie o szybkość, tu chodzi. Bo remont za dwa miliardy złotych, to nie tylko tory, ale też perony, wiadukty i kable. - To inwestycja, która ma przede wszystkim poprawić możliwości przepustowe linii kolejowej między Warszawą a Poznaniem, umożliwi wprowadzanie pociągów, na przykład pendolino, to dzięki modernizacji sieci trakcyjnej - stwierdza rzecznik kolejarzy.

Co ciekawe, linia, która idzie do remontu, jest w dobrym stanie. W latach 90. przeszła gruntowną modernizację. Z powodu oszczędności, nie naprawiono jednak wszystkich torów. Dzięki pieniądzom z Unii przyszła na nie kolej.

Łukasz Wieczorek, TVN24

Czytaj także: