- Odetną nas od cywilizacji - żali się jeden z pasażerów. - Będzie trzeba wymyślić jakiś innych sposób, najprawdopodobniej zainwestować w samochód - dodaje drugi. Mieszkańcy, zwłaszcza często kursujący między Poznaniem a Warszawą nie kryją zaniepokojenia.
Utrudnienia i objazdy
- Pociągi będą jeździły o około godzinę dłużej, ponieważ będą kierowane na objazdy - twierdzi Karol Trammer, redaktor naczelny dwumiesięcznika "Z biegiem szyn".
Na pierwszym etapie całkowicie wyłączony z ruchu będzie odcinek Konin - Września. Składy dalekobieżne pojadą dookoła. W ruchu lokalnym pociągi zastąpią autobusy.
- Nikt nie pomyślał, jakie będą utrudnienia dla mieszkańców - przyznaje prezydent Konina Sebastian Łukaszewski. - Konin to największe miasto na linii kolejowej Warszawa - Poznań. Ono praktycznie zostanie pozbawione pociągów dalekobieżnych. Tam będzie szczątkowa oferta - potwierdza Trammer.
Dłużej ze Szczecina
Jednak remont będzie dokuczliwy nie tylko dla tych, którzy podróżują między Poznaniem a Warszawą. Znacznie wydłuży się też podróż do miast z zachodniej Polski.
Od niedzieli najszybszy pociąg ze Szczecina dojedzie do Warszawy w ponad sześć godzin. Z Zielonej Góry: pięć i pół godziny. Natomiast na przejazd ze stolicy do Poznania będziemy musimy zarezerwować przynajmniej trzy godziny z hakiem. I tak przez dwa lata.
- To kompromituje idę całkowitych zamknięć. Możemy dyskutować o całkowitych zamknięciach, jeżeli mamy do wyboru zamknięcie linii na miesiąc albo modernizowanie jej i chaos komunikacyjny przez rok - ocenia naczelny "Z biegiem szyn".
Zawsze może być… dłużej
Kolejarze bronią się, że dwa lata to i tak mało, bo utrudnienia mogłyby trwać nawet dwa razy dłużej.
- Modernizację przy wstrzymanym ruchu pociągów przeprowadzimy w ciągu 24 miesięcy. Natomiast gdyby ruch był utrzymany, modernizacja trwałaby 50 miesięcy. Przy czym to również byłoby odczuwalne dla pasażera - przekonuje Karol Jakubowski, rzecznik PKP PLK.
Kolejarze wybrali wariant - krócej i intensywniej. Pracować mają miejscami nawet bez przerwy, dzień i noc. Kiedy już skończą, może nastąpić niespodzianka. Nie dlatego, że po nowych torach pociągi pojadą szybciej, ale o ile szybciej. - W relacjach dalekobieżnych ta zmiana będzie sięgała kilku minut - mówi Jakubowski.
Kolejarze spieszą z wyjaśnieniem, że nie o szybkość, tu chodzi. Bo remont za dwa miliardy złotych, to nie tylko tory, ale też perony, wiadukty i kable. - To inwestycja, która ma przede wszystkim poprawić możliwości przepustowe linii kolejowej między Warszawą a Poznaniem, umożliwi wprowadzanie pociągów, na przykład pendolino, to dzięki modernizacji sieci trakcyjnej - stwierdza rzecznik kolejarzy.
Co ciekawe, linia, która idzie do remontu, jest w dobrym stanie. W latach 90. przeszła gruntowną modernizację. Z powodu oszczędności, nie naprawiono jednak wszystkich torów. Dzięki pieniądzom z Unii przyszła na nie kolej.
Łukasz Wieczorek, TVN24