Rozpylenie nieznanej substancji przypominającej w zapachu gaz, wyczuwalnej dziś na kilku stacjach metra, to najprawdopodobniej wybryk chuligański – stwierdzono na posiedzeniu Zespołu Zarządzania Kryzysowego, w którym udział wzięła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz–Waltz oraz przedstawiciele straży pożarnej, policji, metra, ZTM i BBiZK.
Śródmiejskie stacje warszawskiego metra zamknięto po informacji o możliwym rozpyleniu gazu. Po raz pierwszy zapach wyczuwalny był na stacji Świętokrzyska i Centrum o 11.05.
- Zostały wprowadzone wszystkie procedury: wstrzymano ruch pociągów, ewakuowano pasażerów, zamknięto perony, włączono wentylatory- możemy przeczytać w komunikacie ratusza. - O godz. 11.11 zapach pojawił się na stacji Ratusz Arsenał. O godz. 12.50 – zapach był wyczuwalny na stacji Politechnika- dodano.
W związku z problemami w metrze zwołano posiedzenie Zespołu Zarządzania Kryzysowego, w którym udział wzięła Hanna Gronkiewicz–Waltz oraz przedstawiciele straży pożarnej, policji, metra, ZTM i BBiZK.
Stwierdzono na nim, że rozpylenie nieznanej substancji przypominającej zapach gazu, wyczuwalnej na kilku stacjach metra to najprawdopodobniej wybryk chuligański.
- Mierniki straży pożarnej oraz służb gazowniczych nie wykazały w powietrzu żadnych substancji szkodliwych. Miernikami sprawdzono także teren budowy centralnego odcinka II linii- napisano w komunikacie.
Monitoring wykazał działanie celowe
Policja zabezpieczyła zapis z monitoringu metra. - Sporo wskazuje, że było to działanie w celowe, a nie awaria czy wypadek - mówi rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk.
Jak poinformowały władze miasta, w przypadku wykrycia sprawcy tego chuligańskiego wybryku sprawca zostanie obciążony kosztami akcji przeprowadzonej przez służby i jednostki miejskie.
Więcej o problemach w metrze przeczytasz tutaj.
Kilka godzin utrudnień w metrze. Tak je relacjonował nasz reporter:
su//ec
Mówi Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl