Radny PiS podejrzany ws. śmierci warszawiaka. Aresztu nie będzie

Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury
Źródło: TVN 24

Sąd nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie 33-letniego mężczyzny zatrzymanego w związku ze śmiercią 25-letniego mieszkańca Warszawy. Prokuratura postawiła Piotrowi P. zarzut spowodowania ciężkiego obrażenia ciała ze skutkiem śmiertelnym. Jak informują Radio Zet i "Tygodnik Podhalański" podejrzany to radny powiatu legionowskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Do tragedii doszło w noc sylwestrową w Zakopanem.

- 33-latek usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego obrażenia ciała ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to od 2 do 12 lat pozbawienia wolności - powiedział tvnwarszawa.pl Zbigniew Lis, szef zakopiańskiej prokuratury.

Jak dodał, podejrzany nie przyznał się do przestępstwa. - Złożył obszerne wyjaśnienia, ale nie możemy ich ujawnić dopóki ich nie zweryfikujemy - poinformował Lis.

Sąd nie zgodził się na areszt

Do sądu wpłynął także wniosek o tymczasowy areszt dla 33-latka. Jednak sąd nie wydał na to zgody.

- Sąd powziął wątpliwości do winy podejrzanego, zwolnił go przyjmując wyjaśnienia, że został napadnięty i bronił się – tłumaczy Zbigniew Lis – Po wydaniu postanowienia przez sąd, dostaliśmy także wstępne wyniki sekcji zwłok. Pojawiły się wątpliwości czy zachowanie podejrzanego pozostaje w związku ze śmiercią podejrzanego – dodaje prokurator.

Przyczynę śmierci mężczyzny poznamy dopiero po przeprowadzeniu szczegółowych badań. Ich oficjalny wynik będzie znany dopiero za kilka tygodni.

"Zeznania świadka nic nie wniosły"

Jak poinformował "Tygodnik Podhalański" podejrzanym jest Piotr P. radny powiatu legionowskiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

W środę prokurator przesłuchał również drugą zatrzymaną osobę - kolegę zabitego 25-latka. - Mężczyzna był przesłuchiwany w charakterze świadka, jednak jego zeznania nie wniosły nic do sprawy - poinformował Lis.

Uderzył konarem

Zarzuty po śmierci 25-latka

W Sylwestra taksówkarz jadący przez osiedle Jaszczurówka zauważył rannego w głowę człowieka. Zawiadomił policję. Funkcjonariusze ustalili, że ranny mężczyzna to 33-latek z Legionowa. Był nietrzeźwy. Powiedział, że w pobliskim lesie, u wylotu Doliny Olczyskiej, leży ciało człowieka. Legionowianin utrzymywał, że został napadnięty przez trzech mężczyzn i, broniąc się drewnianym kijem, zabił jednego z nich.

Prokurator nie chciał komentować zeznań 33-latka, o których w środę mówił rzecznik małopolskiej policji.

– Z zeznań wynika, że 33-latek szedł drogą i w pewnym momencie został zaatakowany. Napastnik miał grozić mu nożem. 33-latek zaczął uciekać – informował Dariusz Nowak, rzecznik policji. – Mężczyzna opowiada, że w pewnym momencie chwycił konar, zamachnął się i uderzył goniącego go 25-latka, który zginął na miejscu – dodał. Policja odnalazła także nóż, który miał przy sobie 25-latek.

W rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim" taką wersję potwierdza ojciec podejrzanego. - Syn został zmasakrowany przez tamtego mężczyznę. Siedział na nim i mówił, że go zabije. Syn jeszcze wczoraj nie widział na jedno oko, ma połamane żebra. Powiedział mi, że czuł, iż tamten chciał go zabić - powiedział "Tygodnikowi" ojciec podejrzanego.

W czwartek mają być znane wstępne wyniki sekcji zwłok zabitego mieszkańca Warszawy.

mówi Mariusz Nowak z małopolskiej policji

bf/par

Czytaj także: