Liczba okręgów wyborczych do Rady Warszawy pozostaje taka sama, jak w poprzednich wyborach samorządowych - czyli dziewięć. Poza przesunięciem Rembertowa do Pragi Południe praktycznie nic się nie zmienia.
Nowa ordynacja
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, zmiany w okręgach wyborczych to efekt ordynacji uchwalonej jesienią przez parlament. Nowe prawo nakazuje radom - przed wyborami samorządowymi - podzielić gminy na okręgi zgodnie z nowymi wymogami Kodeksu wyborczego. Jednym z nich jest liczba mandatów możliwych do zdobycia w każdym okręgu - maksymalnie osiem, a minimalnie pięć.
W wypadku Warszawy zasada ta na ogół była spełniana w dotychczasowej geografii politycznej, poza jednym wyjątkiem. Jeden z okręgów (siódmy - obejmujący Targówek, Rembertów, Wawer i Wesołą) był dziewięciomandatowy i konieczne było jego zmniejszenie.
Władze miasta zaproponowały więc, by wyciąć z powyższego obszaru właśnie Rembertów i dokleić go do Pragi Południe, która do tej pory samodzielnie tworzyła jeden okręg. Zaś w okręgu siódmym pozostawić Wawer, Wesołą i Targówek.
Rada Warszawy
Radni miasta na czwartkowej sesji zaakceptowali taki podział. "Za" było 30 osób, a 24 wstrzymały się od głosu (nikt nie był przeciw).
"Był czas na konsultacje"
Podczas dyskusji nie obyło się jednak bez głosów krytyki. - Cała sprawa [podziału na okręgi - red.] powinna być potraktowana inaczej. Nie powinna zapadać w zaciszu burmistrzowskich gabinetów, ale powinna być uzgadniania z urzędnikami, radnymi poszczególnych dzielnic, ruchami miejskimi i poszczególnymi stowarzyszeniami, które działają na rzecz samorządu lokalnego - powiedział radny Prawa i Sprawiedliwości Edmund Świderski.
Podobne zdanie miała niezależna radna Paulina Piechna-Więckiewicz. - Z punktu widzenia transparentności byłoby lepiej, gdyby nowy podział skonsultowano z radami dzielnic i osiedli. Było na to wystarczająco dużo czasu - skomentowała.
Nowego podziału bronił z kolei przewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej Jarosław Szostakowski. - Jest pewną komplikacją, że okręg [bez Rembertowa - red.] jest niespójny. Problem polega na tym, że nie dało się tego inaczej zaplanować - wskazał.
Zmiany w dzielnicach
Po uchwaleniu okręgów miejskich, radni zajęli się dzielnicami. Tu protesty było słychać znacznie głośniej, bo i korekty są dalej idące.
SZCZEGÓŁOWY PODZIAŁ NOWYCH OKRĘGÓW OPISUJEMY NA TVNWARSZAWA.PL
W czterech dzielnicach radni zmienili liczbę okręgów wyborczych. Na Białołęce i Pradze Południe - z czterech zwiększyli do pięciu, a na Ochocie i w Rembertowie - z trzech do czterech. Zwiększenie liczby okręgów powoduje jednocześnie zmniejszenie liczby mandatów możliwych do zdobycia w każdym z nich. Przykładowo - na Pradze Południe w dwóch okręgach wybierano wcześniej po siedmiu radnych, w trzecim - pięciu, a w ostatnim - sześciu. Teraz z kolei w każdym będzie po równo - po pięć mandatów.
Ciekawa sytuacja ma miejsce na Białołęce. Tam zwiększa się nie tylko liczba okręgów, ale także samych radnych. Obecnie rada dzielnicy liczy tam 23 osoby. W ciągu ostatnich czterech lat liczba mieszkańców przekroczyła jednak 100 tysięcy, więc w przyszłej kadencji rada zwiększy się do 25 osób.
Aktywiści przeciwko zmianom
Zmiany wprowadzane przez radnych miasta krytykowali aktywiści, którzy licznie przybyli na czwartkową sesję. Przekonywali, że mniejsza liczba mandatów w danym okręgu zmniejsza ich szanse na zdobycie mandatów w radach dzielnic (co wynika z proporcjonalnej metody przeliczania głosów).
Na Radzie https://t.co/HoRyxvdc7d. #Warszawa @Platforma_org przegłosowała zmiany okręgów wyborczych https://t.co/kz2qxK6uXL na Ochocie, Pradze Płd. Rembertowie i Białołęce. Zmiany te wycinają mniejsze komitety lokalne. @inicjatywaPL protestowała! pic.twitter.com/PQOlsCY8Oh— Inicjatywa Warszawa (@IPLwarszawa) 22 marca 2018
Krytykę było słychać także ze strony dzielnicowych radnych Prawa i Sprawiedliwości. - Mnie i wielu mieszkańcom, którzy się do mnie zgłosili zbulwersował fakt, że informacja o zmianach ukazała się w Biuletynie Informacji Publicznej dopiero w piątek, na sześć dni przed sesją - powiedział Marek Borkowski, radny PiS z Pragi Południe.
Krytycznie wypowiadał się nie tylko o stylu zmian, ale także o samej ich treści (na przykładzie swojej dzielnicy). - Podzieliliście Grochów Północny, a duże i prężnie rozwijające się osiedle Gocław poszatkowaliście - wyliczał. - Mieszkańcy Gocławia czują się poszkodowani. Nie było konsultacji z kimkolwiek. Mamy bardzo prężnie działające rady osiedli i nikt z nimi na ten temat nie rozmawiał - wytykał władzom miasta Borkowski.
Guział: małym trudniej, ale da się
Nowy podział mandatów i okręgów w dzielnicach skrytykował także miejski radny Piotr Guział. Jego zdaniem, władze miasta powinny tak rozłożyć mandaty, by zapewnić niezależnym (a nie partiom) większą reprezentację w radach.
Nie zgodził się jednak z tezą, że małe okręgi zupełnie zamykają szansę niezależnym komitetom - jako przykład podał stowarzyszenie Nasz Ursynów, który w radzie Ursynowa zasiada od kilku kadencji mimo pięciomandatowych okręgów obowiązujących w tej dzielnicy.
- To absolutna nieprawda, że małe okręgi to zamach na demokrację - stwierdził z kolei stanowczo przewodniczący Szostakowski (PO). - W Śródmieściu radni byli wybierali w okręgach pięciomandatowych i poza radnymi z PO i PiS udało się wejść czterem radnym z list Miasto Jest Nasze - przypomniał.
- Oczywiście wówczas MJN było pod innym kierownictwem [Jana Śpiewaka, a nie Jana Mencwela - red.]. Możliwe więc, że obecne kierownictwo MJN nie jest w stanie zawalczyć o mandaty, wiec potrzebuje specjalnych okręgów - ironizował dalej Szostakowski.
CZYTAJ TAKŻE O WSPÓŁPRACY RUCHÓW MIEJSKICH PRZED WYBORAMI
Ruchy miejskie
Ruchy miejskie
kw/pm
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl