Mieszkańcy Białołęki alarmują, że uliczne kosze na śmieci są przepełnione. Władze dzielnicy rozkładają ręce: "Zwiększenie częstotliwości opróżniania koszy wiąże się z większymi kosztami, na pokrycie których Wydział Ochrony Środowiska dla Dzielnicy Białołęka nie posiada środków" - informuje wiceburmistrz.
Sprawą zainteresował się radny Białołęki Wojciech Tumasz. W interpelacji skierowanej do lokalnej władzy powołuje się na relacje mieszkańców, którzy skarżą się na przepełnione śmietniki:
"Proszę o zajęcie się sprawą ciągłego bałaganu przy śmietnikach w dzielnicy Białołęka, które (szczególnie po weekendzie) są przepełnione cały poniedziałek, a nawet dłużej – stając się tym samym małymi wysypiskami śmieci… Wielokrotnie widziałem, jak zwierzęta rozwlekały odpadki po terenach przyległych…"
"Jako kierowca taksówki, a zarazem mieszkaniec dzielnicy – przepełnione kosze uliczne zaobserwowałem tam gdzie są duże osiedla tj. ul. Odkryta, Myśliborska,. Aluzyjna, Skarbka z Gór, Milenijna, Ćmielowska".
"Nie ma pieniędzy"
Radny zapewnia, że sytuacji się przyjrzał i przyznaje rację mieszkańcom. Jego zdaniem przez przepełnione kosze zaśmiecane są tereny przy ul. Strumykowej, lasku pomiędzy Książkową a Strumykową i okolice szkoły podstawowej nr 154.
Dlatego zaapelował do dzielnicowych urzędników o częstsze opróżnianie śmietników. Burmistrz Piotr Jaworski jednak nie pozostawia złudzeń. "Informuję, że umowa, która została zawarta z wykonawcą na przedmiotową pracę określa częstotliwość trzy razy w tygodniu. Zwiększenie częstotliwości opróżniania koszy wiąże się z większymi kosztami, na pokrycie których Wydział Ochrony Środowiska dla Dzielnicy Białołęka nie posiada środków" – twierdzi burmistrz.
ran//ec
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl