Przewodnicząca ursynowskiej rady zwołała dwie sesje. Jak dowiedział się portal tvnwarszawa.pl, terminy wyznaczono na 19 i 26 września. To przełom, bo Teresa Jurczyńska-Owczarek nie organizowała posiedzenia dzielnicowych radnych przez ponad trzy miesiące. Interweniować musiały nawet władze Warszawy.
Radni Ursynowa o zwołanych na wrzesień sesjach dowiedzieli się we wtorek po południu. Pierwsza, która ma odbyć się 19 września jest w zasadzie kontynuacją przerwanego przez przewodniczącą Teresę Jurczyńską-Owczarek posiedzenia nadzwyczajnego, które odbyło się 19 kwietnia i trwało około półtorej minuty.
Wybór wiceburmistrza
W porządku obrad znajduje się jeden merytoryczny punkt (poza otwarciem posiedzenia i złożeniem interpelacji), jakim jest wybór zastępcy burmistrza. Wakat na tym stanowisku trwa od listopada ubiegłego roku, kiedy opuścił je Wojciech Matyjasiak z lokalnej Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa. Według nieoficjalnych (ale powtarzanych w dzielnicowym urzędzie od miesięcy) informacji, zastąpić go ma szef tego stowarzyszenia - Antoni Pomianowski. Druga zwołana przez Jurczyńską-Owczarek sesja nie ma jeszcze wyznaczonego porządku obrad. W zaproszeniu wysłanym do radnych znajduje się jedynie krótka adnotacja, że "zostanie przekazany na siedem dni przed terminem" posiedzenia.
Interwencja ratusza
Jak informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, w sprawie niezwoływania - bez podania powodu - sesji rady dzielnicy interweniowały w ursynowskim urzędzie władze stołecznego ratusza. Sekretarz miasta Marcin Wojdat miesiąc temu wysłał do Jurczyńskiej-Owczarek pismo, w którym przypomniał, że przewodniczący rady musi zwołać sesję nie rzadziej niż raz na kwartał, czego wymagają przepisy prawa.
"Zwracam uwagę, że ostatnia sesja rady dzielnicy Ursynów odbyła się w dniu 19 kwietnia. W związku z tym uprzejmie proszę o przedstawienie Prezydentowi m.st. Warszawy informacji w tej sprawie" - apelował. Odpowiedź od przewodniczącej, jak mówi nam Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza, przyszła przed dwoma tygodniami (dokładnie 16 sierpnia). - Pani przewodnicząca tłumaczy, że miała wątpliwości dotyczące miejsca zamieszkania jednej z radnych. Musiała wyjaśnić, czy ewentualna jego zmiana ma wpływ na branie udziału w sesjach, stąd przerwa w ich zwoływaniu - informuje Kłąb. Problem z miejscem zamieszkania "jednej z radnych" to lokalne utarczki w ursynowskim samorządzie. Chodzi tu o Katarzynę Niemyjską, radną reprezentującą klub Nasz Ursynów. Jak donosił ostatnio lokalny portal haloursynow.pl, Niemyjska w oświadczeniu majątkowym podała, że nie mieszka na terenie Ursynowa lecz Mokotowa. To ważne, gdyż zgodnie z prawem, samorządowiec danej dzielnicy musi mieć bierne prawo wyborcze (a więc mieszkać) na jej terenie. Niemyjska w rozmowie z haloursynów.pl całą sprawę nazwała "nieporozumieniem". Zapewniła, że na Ursynowie mieszka od dziecka, głosuje i płaci podatki. Sprawa zapewne zostanie rozstrzygnięta na najbliższej sesji.
Krytyka opozycji
Według Michała Szpądrowskiego, ursynowskiego radnego z Prawa i Sprawiedliwości, tłumaczenie się przez przewodniczącą mandatem radnej Niemyjskiej "jest absurdalne". Polityk podkreśla, że Jurczyńska-Owczarek może mieć o wiele gorsze problemy nie zwołując posiedzeń przez prawie kwartał i ignorując prośby o zwołanie sesji nadzwyczajnej. - Złożyliśmy dwa wnioski w tej sprawie, ostatnie w ubiegłym tygodniu - zaznacza. Odpowiedzi nie ma, a zgodnie ze statutem, przewodnicząca musi zwołać sesję nadzwyczajną w ciągu siedmiu dni roboczych od dnia, w którym wpłynął wniosek. Szpądrowski uważa, że Jurczyńska-Owczarek "może działać na szkodę mieszkańców". Kilka tygodni temu złożył w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej. - Moim zdaniem, takiej kompromitacji w historii ursynowskiego samorządu jeszcze nie było - ocenia ostro radny.
PO odwoła przewodniczącą?
O barwnej historii pani przewodniczącej w ursynowskim samorządzie pisaliśmy na tvnwarszawa.pl wielokrotnie. Jest radną niezależną. Weszła do rady z list Naszego Ursynowa, ale zaraz po wyborach odłączyła się od stowarzyszenia. Zawiązała koalicję z Platformą Obywatelską, w zamian za co otrzymała stanowisko przewodniczącej. Jej głos jest dla PO ważny do zachowania stabilnej większości. Bez niej koalicja Platformy z lokalnymi radnymi oparta byłaby na zaledwie jednym głosie. Opozycja od początku kadencji nie jest z jej pracy zadowolona i kilkukrotnie próbowała pozbawić ją stanowiska. Raz to się nawet udało. W grudniu ubiegłego roku Jurczyńka-Owczarek została odwołana. Nie na długo. Radni PO wstawili się za nią i ponownie wybrali na funkcję przewodniczącej. Jednak po tygodniach obstrukcji nawet Platforma zaczyna tracić cierpliwość. Radny tej partii Michał Matejka nie chce zdradzać, jaką decyzję podjęliby jego klubowi koledzy, gdyby przyszło ponownie głosować nad odwołaniem Jurczyńskiej-Owczarek. Mówi jedynie krótko: Brak zwoływania sesji przez tyle miesięcy oceniamy krytycznie. Uważamy, że radni powinni pracować.
Co ciekawe, dzielnicowi radni na razie studzą entuzjazm co do zwołanych przez panią przewodniczącą sesji. - Samo zwołanie jeszcze niczego nie oznacza - mówi Michał Szpądrowski i dodaje: pani przewodnicząca może zachować się tak samo jak w kwietniu i zaraz po otwarciu obrad znów ogłosić przerwę.
Karolina Wiśniewska
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl