Od kilku dni o Robercie Nowaczyku, adwokacie specjalizującym się w sprawach reprywatyzacyjnych, znów jest głośno. Stało się tak za sprawą przesłuchania przed komisją weryfikacyjną, która wyjaśnia kulisy stołecznej reprywatyzacji.
O łapówkach nie mówił
Nie chciał jednak mówić o tym, co komisję interesowało najbardziej, czyli o łapówkach, które miały być wręczane w zamian za przychylność przy wydawaniu decyzji reprywatyzacyjnych. Adwokat tłumaczył komisji, że w tych sprawach toczą się postępowania karne. I zgodnie z prawem, jako osoba oskarżona, może uchylić się od odpowiedzi na takie pytania. Zwracał też uwagę, że w związku z tym, że materiał dowodowy ze śledztwa nie został ujawniony przed sądem, on nie może go ujawniać, bo złamałby prawo.
Przewodniczący Patryk Jaki na pytania o kolejne adresy (Chmielna 70, Karowa 14/16, Grójecka 214, Mokotowska 63 i inne) słyszał wciąż tę samą, konsekwentną odpowiedź świadka: - Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.
Tymczasem, jak wynika z aktu oskarżenia, którym dysponuje redakcja tvnwarszawa.pl, Jakub Rudnicki przyjął łącznie kilkadziesiąt łapówek za decyzje dotyczące zwrotu nieruchomości, do których były roszczenia lub za dotyczące przyznania odszkodowania w tych przypadkach, gdzie zwrot był niemożliwy.
Łapówki mieli wręczać Robert Nowaczyk oraz jego przyjaciel, biznesmen Janusz P. Pomagać miała w tym procederze Alina D., matka Jakuba Rudnickiego.
Łączna kwota łapówek to 47 milionów złotych. Ale tylko część tej kwoty to gotówka. 31 mln złotych był zdaniem prokuratury wart udział w gruncie na placu Defilad, czyli działka pod przedwojennym adresem Chmielna 70. Zdaniem prokuratury, choć ten udział był zapisany na Grzegorza M. (cenionego adwokata, byłego dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej), to w rzeczywistości został przekazany Jakubowi Rudnickiemu jako łapówka, a Grzegorz M. był tak naprawdę tylko "słupem".
Poszedł na współpracę
Zarzuty korupcyjne w tej sprawie mają więc zarówno były urzędnik Jakub Rudnicki (żądania i przyjmowania łapówek), jak i jego matka Alina D. (żądania i przyjmowania w imieniu syna), a także Janusz P. (wręczania łapówek) oraz były dziekan rady adwokackiej Grzegorz M. (przyjmowanie łapówek w imieniu Rudnickiego).
Nie ma ich jedynie Robert Nowaczyk, choć z treści zarzutów przedstawionych innym osobom wynika wprost, że wręczał Rudnickiemu pieniądze. Jak to możliwe?
Zgodnie z prawem, jeśli ktoś wręczył łapówkę, ale sam poinformował o tym organy ścigania, może ujść mu to na sucho. Tak też się stało w tym przypadku. Robert Nowaczyk po zatrzymaniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne poszedł na współpracę z prokuraturą i złożył bardzo obszerne wyjaśnienia, których protokoły z kilkunastu przesłuchań liczą łącznie ponad 200 stron.
Potwierdza to prokurator Katarzyna Bylicka, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, cytując treść paragrafu 6 artykułu 229 Kodeksu karnego: - Nie podlega karze sprawca przestępstwa określonego w paragrafach 1-5 [dotyczą one wręczania łapówek - red.], jeżeli korzyść majątkowa lub osobista albo ich obietnica zostały przyjęte przez osobę pełniącą funkcję publiczną, a sprawca zawiadomił o tym fakcie organ powołany do ścigania przestępstw i ujawnił wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, zanim organ ten o nim się dowiedział.
Oszustwo na mieniu znacznej wartości
Prokuratura postawiła Nowaczykowi inne zarzuty. Jest on oskarżony o udział w oszustwie na mieniu znacznej wartości. - Do oszustwa miało dojść w związku z uzyskaniem prawa własności i użytkowania wieczystego do nieruchomości położonej w Kościelisku - informowała prokuratura w październiku 2018 roku, gdy kierowała akt oskarżenia w tej sprawie. Współudział w tym przestępstwie prokuratura zarzuciła też Jakubowi Rudnickiemu, jego rodzicom oraz Mariuszowi L. i Joannie O.
Spadkobiercy właścicieli tej nieruchomości mieli stracić na tym oszustwie ponad 13 milionów złotych.
W akcie oskarżenia prokurator zawarł łącznie 35 zarzutów przeciwko dziewięciu osobom. Termin rozpoczęcia procesu w tej sprawie nie został jeszcze wyznaczony.
W środę Patryk Jaki, przewodniczący komisji weryfikacyjnej, złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Roberta Nowaczyka. Zdaniem Jakiego, Nowaczyk jako świadek składał przed komisją fałszywe zeznania.
Piotr Machajski