O sprawie wszczęcia postępowania poinformowała w środę "Gazeta Stołeczna". Śledczy mają zacząć od przesłuchania osób, które złożyły zawiadomienie, czyli aktywistów z Miasto Jest Nasze. Będą też ściągać dokumentację z ratusza.
Kontrowersyjne kulisy zwrotu działki obok Pałacu Kultury od trzech tygodni opisuje "Stołeczna". Dziennikarze ustalili, że miasto oddało w 2012 roku cenną działkę w sercu Warszawy, choć miało podstawy, by tego nie robić.
Właścicielem znacznej części gruntów był bowiem obywatel Danii, a Dania to jedno z państw, którym Polska Ludowa wypłaciła odszkodowania związane z tzw. dekretem Bieruta.
Jak tłumaczy się ratusz?
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, władze miasta nie widzą w tym swojej winy i zrzucają odpowiedzialność na inne instytucje, m.in. Samorządowe Kolegium Odwoławcze i ministerstwo finansów.
Do sprawy dość obszernie odniósł się wiceszef miejskiego biura gospodarki nieruchomościami Jerzy Mrygoń. Przekonuje, że informacje "Stołecznej" są nieprawdziwe.
Mrygoń pisze, że Prezydium Rady Narodowej wydało w 1952 roku orzeczenie, w którym odmówiło dotychczasowemu właścicielowi prawa do użytkowania wieczystego działki przy Chmielnej. W 2010 roku SKO wydało decyzję o stwierdzeniu nieważności tego orzeczenia uznając za stronę postępowania dawnych właścicieli hipotecznych oraz ich następców prawnych i wiedząc, że jeden ze współwłaścicieli nieruchomości posiadał obywatelstwo duńskie.
"Gdyby SKO stwierdziło, iż nieruchomość przy ul. Chmielnej 70 została objęta umową rządu PRL z Danią, to nie powinno ono były uznawać obywateli duńskich lub ich następców prawnych za stronę postępowania administracyjnego, zaś wszystkie postępowania winny zostać umorzone" – zaznacza szef BGN.
Prezydent pytała ministerstwo
Dalej przypomina, że prezydent Warszawy przed zwrotem działki wystąpiła do ministerstwa finansów z prośbą o ustalenie czy na pewno za działkę na placu Defilad nie zostało już wypłacone odszkodowanie. Resort nie dysponował odpowiednią informacją w tej sprawie.
Jak zaznaczali jednak dziennikarze "Gazety Stołecznej", ministerstwo finansów zapowiedziało, że zwróciło się z pytaniem w tej sprawie do ministerstwa spraw zagranicznych. Jak opisywali dalej, na odpowiedź z tego resortu ratusz już nie czekał i działkę zwrócił.
"Należy podkreślić, iż na stronie internetowej Ministerstwa Finansów dostępny jest wykaz nieruchomości, za które przyznano odszkodowanie na mocy układu indemnizacyjnego (umowy – dop. red.) z Danią, w wykazie brak nieruchomości warszawskiej położonej przy ulicy Chmielnej 70" – pisze Mrygoń.
Stanowisko wiceszefa zostało udostępnione na Facebooku redaktora naczelnego "Gazety Stołecznej", który na łamach gazety bardzo ostro skrytykował ratusz za bierność w kwestiach reprywatyzacji.
Śpiewak: "Ratusz nie ma racji"
- Jerzy Mrygoń nie ma racji – stwierdza stanowczo Jan Śpiewak. - W 1953 roku podpisano umowę z Danią i na mocy tej umowy wszystkie roszczenia Duńczyków zostały uregulowane, a nieruchomości należące do obywateli Danii przeszły na własność Skarbu Państwa. Potwierdzają to wyroku Trybunału Konstytucyjnego czy sądu. Koniec kropka – dodaje.
Stanowisko Śpiewaka jest zbieżne z tłumaczeniami szefa SKO w "Gazecie Stołecznej". - Ratusz, który ma wieloletnie doświadczenie w reprywatyzacji, doskonale zdaje sobie sprawę, że zawinił sam. Samorządowe kolegium odwoławcze nie badało i nie bada umów odszkodowawczych. To nie jest nasza rola, co potwierdzają wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego – przekonywał Tomasz Podlejski.
Wątpliwości co do zwrotu działki na placu Defilad ma wyjaśnić na czwartkowej sesji prezydent Warszawy. Jednocześnie swój happening zapowiedziało również Miasto Jest Nasze, które od dawna stara się nagłaśniać patologie towarzyszące reprywatyzacji. Apelują, by przynieść ze sobą wałki do ciasta i do malowania, które mają posłużyć "jako symbol walki z łamaniem prawa".
Widowisko zaplanowano wstępnie na godzinę 15.00 w PKiN. Co ciekawe, dokładnie o tej same porze (również w Pałacu Kultury) odbędzie się konferencja ratusza w sprawie planu zagospodarowania placu Defilad.
Sprawdzą też boisko na Foksal
Prokuratura zajmuje się nie tylko gruntami na placu Defilad, ale też boiskiem przy ulicy Foksal. Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, teren ten przed 1945 r. należał do spółki Robur.
Kilka lat temu roszczenia skupił Maciej Marcinkowski, biznesmen specjalizujący się w takich transakcjach. Ratusz chciał spłacić ten teren działkami na placu Defilad. Transakcja zmierzała do końca, ale okazało się że reprywatyzacja działki przy liceum jest zawieszona. Urzędnicy nabrali wątpliwości co do zwrotu w naturze, bo jeden z większościowych udziałowców spółki, obywatel USA dostał odszkodowanie.
CZYTAJ TEŻ: Spadkobiercy odzyskali grunt. Mieszkańcy boją się, że trafią na bruk
Spadkobierca uzyskał grunty przy Grochowskiej 230a
kw/sk
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock