Prawie jak metro TBM już pod Wisłą

fot. tvnwarszawa.pl
fot
Źródło: | Fakty po południu TVN24
Podziemna kolej pod Wisłą już kursuje. Zamiast pasażerów wozi jednak obsługę "mechanicznego kreta", czyli maszyny drążącej tunel kolektora ściekowego pod dnem rzeki. Niemal takie same urządzenia lada moment zaczną pracę przy budowie centralnego odcinka II linii metra.

Co łączy ścieki i warszawskie metro? Technologia. Budowany właśnie kolektor ściekowy, którym nieczystości z lewobrzeżnych dzielnic trafią do oczyszczalni Czajka, powstaje przy wykorzystaniu tarcz TBM - podobnych do tych, jakie będą wykorzystywane przy budowie metra. Z tym że wodociągowcy już są za półmetkiem swojej inwestycji, a metro wciąż czeka na pierwszy transport części do "kreta".

Kolejka pod Wisłą

- Znajdujemy się pod Wisłą i jedziemy pociągiem, ale to nie jest metro - śmieje się Krzysztof Michalczuk, kierownik budowy z PRG Metro, wykonawcy kolektora. - Żeby przejechać się takim pociągiem, nie trzeba mieć biletu, wystarczy być naszym pracownikiem - dodaje.

Podziemną kolejką wjeżdżamy prawie kilometr w głąb tunelu. Chcemy zobaczyć, jak wygląda praca na jedynym (jak dotąd) w Polsce TBM-ie.

70 milimetrów na minutę

Obecnie TBM wykopał już ok. 860 metrów w głąb, i znajduje się jakieś 10 metrów pod dnem rzeki. - Ta maszyna ma naprawdę spore możliwości. W piaszczystych gruntach potrafi wiercić z prędkością 70 milimetrów na minutę. W iłach jest wolniej, około 20 milimetrów na minutę - tłumaczy Michalczuk. - Ale nie przekłada się to wprost proporcjonalnie na prędkość drążenia. Ważna jest też cała logistyka: szybkość dowożenia elementów budowanego tunelu, odprowadzanie urobku itd. - dodaje.

Kopanie jak nurkowanie

Pod ziemią pracuje non stop kilkunastoosobowa ekipa. Gdy trzeba np. wymienić elementy skrawające w samej tarczy, wykonawca dzwoni po... płetwonurków. - Sprawdzją się w tej pracy. Podczas wymiany elementów tarczy, co jest konieczne np. gdy zmienia się charakterystyka drążonego gruntu, trzeba podnieść ciśnienie powietrza przed samą maszyną. To konieczne, by powstrzymać np. napływ wód gruntowych. A praca przy ciśnieniu powietrza np. 2,5 bara przypomina nurkowanie na 25 metrch głębokości. Pracownicy muszą przejść przez zainstalowaną w TBM-ie komorę ciśnieniową, mamy też na zewnątrz przygotowaną na wszelki wypadek komorę hiperbaryczną - mówi Michalczuk.

Prądu tyle co małe miasto

Używanie TBM-ów nie jest tanie. Sercem maszyny jest ogromny silnik, który zużywa bardzo dużo prądu. Na placu budowy zainstalowano przyłącze energetyczne 3,3 megawata. - Takim prądem można by oświetlić niewielkie miasto - mówi Michalczuk.

Tunel skręca w każdą stronę

Podczas budowy TBM wgryzając się w ziemię, może skręcać w każdym kierunku, zarówno pionowo, jak i poziomo. Ponieważ tarcza przesuwa się odpychając od już zainstalowanej obudowy tunelu, sterowanie odbywa się przez odpowiednie ułożenie betonowych pierścieni. Tolerancja odchyleń dla kolektora to 10 centymetrów. To niewiele, ale budowniczych nie opuszcza humor. - Musimy po prostu trafić w komorę po bielańskiej stronie - śmieje się jeden z inżynierów.

A ta jest imponujących rozmiarów. Przepompownia, w której ścieki z lewobrzeżnych dzielnic będą trafiały do kolektora i dalej do Czajki, to głęboka na kilkanaście pięter w głąb ziemi konstrukcja

Metro jeszcze czeka

Tymczasem lada dzień do stolicy przyjadą pierwsze elementy TBM-u zakupionego na potrzeby budowy centralnego odcinka II linii metra. Budowa tuneli ma się rozpocząć na przełomie roku 2011 i 2012. W sumie do Warszawy zostaną sprowadzone trzy identyczne maszyny, które będą pracować jednocześnie na trzech różnych odcinkach.

Maciej Czerski

Czytaj także: