- Będziemy analizować zapisy tej ustawy. Mamy świadomość wszyscy, że to jest temat ważny nie tylko dla warszawiaków, ale dla całej Polski – powiedziała o przygotowywanym projekcie "dużej" ustawy Beata Mazurek, rzeczniczka klubu Prawo i Sprawiedliwość.
- Z całą pewnością ten problem zechcemy rozwiązać, natomiast o szczegółach będziemy mówić wtedy, kiedy pojawią się projekty – dodała.
W deklaracjach rzeczniczki nie pada na razie żaden konkret. Partia zastanawia się, czy czekać na projekt PO, czy złożyć swój. - Być może projekt PO będzie na tyle interesujący, że będzie sens składania do niego poprawek, nie będzie potrzeby składania naszego projektu. Ale oczywiście jeżeli uznamy, że on jest zły i będziemy uważali, że trzeba przedłożyć nasz, to będziemy to robić - zastrzegła.
Mazurek wyraził sceptycyzm wobec scedowania spraw reprywatyzacji na sejmową komisję śledczą (jej powołanie proponował klub Kukiz15). Rzeczniczka PiS twierdzi, że tą sprawą powinny zająć się w pierwszej kolejności CBA i prokuratura.
- Kiedy okaże się, że jedna, czy druga instytucja jest niewydolna, wtedy powinniśmy zastanowić się nad tym, czy taką komisję powołać, ponieważ komisja śledcza, zgodnie z przepisami prawa, powinna zostać powołana wtedy, kiedy zostanie stwierdzone, że instytucje, czy organy państwa, nie działają - zaznaczyła posłanka.
Porozumienie ponad podziałami?
Do tej pory o współpracy PiS i PO nie było mowy. Nawet w kwestii "małej" ustawy reprywatyzacyjnej posłowie partii Jarosława Kaczyńskiego wstrzymali się od głosu (z wyjątkiem trójki, którzy zagłosowała "za").
Czy tym razem uda się wznieść ponad partyjne podziały?
Posłowie partii rządzącej, z którymi rozmawiamy mówią, że wszystko zależy od propozycji Platformy. – Jeśli PO zaoferuje coś, co doprowadzi do ruiny Skarb Państwa, to nie ma nad czym dyskutować. Jeśli jednak zaproponuje jakiś rozsądne propozycje, trzeba będzie je rozważyć – mówi nam warszawski poseł PiS Paweł Lisiecki.
Co ciekawe, dodaje też, że w sprawach związanych z reprywatyzacją polityczny spór na linii PO-PiS wcale nie jest największym problemem.
- Najtrudniejsze w całej sprawie jest stworzenie mądrego kompromisu między dawnymi właścicielami lub ich następcami prawnymi a Skarbem Państwa, który będzie miał na barkach ewentualną spłatę odszkodowań. Jeśli Platforma zaproponuje coś rozsądnego w tym zakresie, trzeba będzie to rozważyć – przyznaje.
Lisiecki jest wiceszefem zespołu ds. uregulowania stosunków własnościowych. – Rozmawiamy o tym, jak rozwiązać problem. Na spotkaniach są przedstawiciele różnych stron sporu: dawni właściciele, przedstawiciele ministerstwa, środowisk lokatorskich. Dyskusje są bardzo burzliwe i pokazują, że znalezienie wspólnego rozwiązania może być bardzo trudne – przestrzega.
PiS konkretnych propozycji na razie nie ma. Dyskusja na ten temat ma dopiero odbyć się na forum klubu parlamentarnego.
- Moim zdaniem, należy doprowadzić do tego, aby jakiś procent był wypłacany byłym właścicielom. Albo w formie finansowej albo w drodze kilkuletnich obligacji. Nie wchodziłbym na pewno w zwroty nieruchomości w naturze. A przynajmniej nie tam, gdzie mieszkają lokatorzy, ale to tylko moje propozycje. Nie klubu – zastrzega poseł.
Co zaproponuje Platforma?
Ofertę PO mamy poznać we wrześniu. Jak informują nas jednak posłowie tej partii, nie będzie to całkiem nowy projekt. Zamierzają bazować na tym, co wypracowali już w 2008 roku, a co zostało odrzucone przez ministra finansów Jana Vincent-Rostowskiego ze względu na zbyt wysokie koszty realizacji takiej ustawy.
- Od 2008 roku mamy gotowy projekt. Nad szczegółami na pewno będziemy jeszcze rozmawiać, np. nad wysokością odszkodowań za nieruchomości. Ale generalnie, projekt jest praktycznie opracowany – mówi nam poseł Andrzej Halicki.
Informacje te potwierdza wiceprezydent Jarosław Jóźwiak. - PO chce wykorzystać projekt, który miała już wcześniej przygotowany. My jako miasto, bogatsi o doświadczenia i wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie, będziemy chcieli go zmodyfikować. Oni pracują ze swojej strony, my ze swojej. W przyszłym tygodniu mamy się spotkać i spróbować połączyć wszystkie pomysły w jeden projekt – wyjaśnia wiceprezydent.
Prezydent wstrzymała zwroty
Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała na piątkowej konferencji, że dla niej najważniejszą kwestią "dużej" ustawy jest uregulowanie odszkodowań za nieruchomości. Te jej zdaniem, powinny sięgać co najwyżej 10 proc. wartości nieruchomości (zamiast dzisiejszych 100 proc.). Warto też przypomnieć, że do czasu uchwalenia kompleksowej ustawy ratusz wstrzymał wszystkie zwroty w stolicy.
Czy uda się uchwalić ustawę wspólnymi siłami? W PO nie słychać entuzjazmu. - PiS nigdy nie było zwolennikiem uregulowania tej kwestii. Z różnych powodów. Przez ostatnie lata górę brały kwestie czysto polityczne. Uważali, że są opozycją i muszą negować wszystko, co proponujemy – przypomina Halicki.
Jak dodaje, partia rządząca może mieć problem strategiczny. Realizacja ustawy reprywatyzacyjnej wiąże się bowiem z dużymi wydatkami na odszkodowania za nieruchomości. - PiS wydaje z kolei miliardy na realizację swoich obietnic wyborczych. Będą musieli więc zdecydować czy chcą rozwiązać ten problem, czy stanąć po stronie swoich wydatków socjalnych. Jeśli wybiorą to drugie, sprawa reprywatyzacji znów spadnie na koniec – obawia się poseł PO.
Jarosław Jóźwiak o propozycjach do "dużej" ustawy
Karolina Wiśniewska /PAP/b