Porsche zaryło w hałdę. Policja nie wie, kto prowadził

Porzucone porsche w alei Wilanowskiej
Źródło: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl

Porsche porzucone w weekend w alei Wilanowskiej jest leasingowane przez jedną z legionowskich firm. Policjanci ustalają, dlaczego auto wjechało w hałdę ziemi. - Czekamy na wskazanie, kto kierował samochodem - informuje policja.

W weekend, prawdopodobnie w nocy z piątku na sobotę, ktoś porzucił warte ponad pół miliona złotych porsche. Samochód wpadł na barierki i wjechał w hałdę ziemi w pasie oddzielającym jezdnie alei Wilanowskiej. Kierowca zostawił uszkodzone auto z opuszczonymi szybami.

W sobotę po południu autem zainteresowali się policjanci. Porsche trafiło na policyjny parking. Okazało się, że z auto wyleasingowała prywatna firma z Legionowa.

- Wystąpiliśmy do tamtejszej jednostki policji o ustalenie, kto kierował tym samochodem. Kiedy firma udzieli nam takiej informacji, wówczas kierowca zostanie wezwany na przesłuchanie - wyjaśnia Robert Koniuszy z mokotowskiej policji. I dodaje, że zadanie nie ułatwiają nowe procedury związane z ochroną danych osobowych. - One wydłużają pewne czynności, ale nie odpuszczamy. Prowadzimy czynności operacyjne oraz procesowe zmierzające do ustalenia prowadzącego - zapewnia. Jak zdradza, jedną z tych "czynności" jest sprawdzanie zapisów monitoringu.

Kolizja na remontowanej jezdni

Samochód nie był poszukiwany przez policję, ale przesłuchanie kierowcy jest konieczne. Policjanci muszą dowiedzieć się, dlaczego staranował barierki i wjechał w piach.

Przypomnijmy, że stało się to tuż za remontowanym skrzyżowaniem alei Wilanowskiej z Dominikańską. Na tym odcinku zamknięta jest jezdnia alei Wilanowskiej prowadząca do Wilanowa. Ruch w obu kierunkach odbywa się na pasach drugiej jezdni. Porsche wpadło na hałdę ziemi w miejscu, gdzie powinno zjechać z tymczasowego pasa ruchu na jezdnię w kierunku Wilanowa.

Porzucone porsche w alei Wilanowskiej

kk/b

Czytaj także: