"Policjant zmarł w wyniku postrzału w głowę"

Akcja policji przy Jagiellońskiej
Źródło: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl

- Ze wstępnych wyników sekcji zwłok wynika, że policjant, który popełnił samobójstwo w poniedziałek na Pradze, zmarł w wyniku postrzału w głowę - informuje prokuratura okręgowa. W środę przesłuchano też jego żonę.

Wdowa po policjancie była przesłuchiwana w szpitalu. - Jej stan zdrowia jest na tyle dobry, że przesłuchanie mogło się odbyć - zapewnia Renata Mazur, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. - Kobieta podała opis i przebieg wydarzeń, ale prokurator nie wyraża zgody na ujawnienie treści zeznań. Z naszych informacji wynika, że życiu tej pani nie zagraża niebezpieczeństwo – dodaje.

Wyniki za kilka tygodni

Teraz będą kontynuowane przesłuchania świadków.

W środę odbyła się także sekcja zwłok policjanta. - Wstępna opinia biegłego z sekcji jest taka, że śmierć nastąpiła w wyniku postrzału w głowę. Czekamy na pełną opinie z sekcji. To jest kwestia kilku tygodni – zaznacza Mazur.

Jak dowiedział się w poniedziałek portal tvnwarszawa.pl, prawdopodobną przyczyną tragedii były problemy rodzinne.

Targnął się na swoje życie

Tragedia rozegrała się na policyjnym osiedlu przy ulicy Jagiellońskiej. Jak podała Komenda Stołeczna Policji, w jednym z mieszkań doszło do awantury między policjantem z jego żoną. Policjant chwycił nóż i zadał kilka ciosów żonie.

Po awanturze ranna kobieta wybiegła na klatkę i poprosiła o pomoc sąsiadów. Ci wezwali pogotowie ratunkowe.

Jak podała reporterka TVN24 Marta Klos, kobieta trafiła do Szpitala Praskiego, gdzie przeszła operację.

Przez kilka godzin policyjni negocjatorzy próbowali nawiązać kontakt z mężczyzną przebywającym w mieszkaniu. Ten nie odpowiadał. Gdy antyterroryści wkroczyli do mieszkania, okazało się, że policjant nie żyje. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że zgon nastąpił niedługo po awanturze. Napastnik miał targnąć się na swoje życie - informował rzecznik KSP, Mariusz Mrozek.

Kilkanaście lat w policji

Jak podał Mrozek, mężczyzna był funkcjonariuszem Komendy Stołecznej Policji. Od kilkunastu lat pracował w wydziale kryminalnym. Wcześniej był funkcjonariuszem jednej z rejonowych komend.

Miał dwójkę dzieci w wieku szkolnym - podała z kolei Klos.

Główne zdjęcie: Leszek Szymański/PAP

ran/roody

Czytaj także: