Wątpliwości wobec reprywatyzacji kamienicy przy Joteyki 13 na Ochocie. Budynek przekazano w prywatne ręce, mimo że jeden ze spadkobierców miałby w dniu zwrotu 118 lat. W rzeczywistości nie żył, co ustalili lokatorzy. - Jego kuratorem była córka byłego ministra sprawiedliwości - ujawnił Jan Śpiewak. Zapowiedział też zawiadomienie do prokuratury przeciwko stołecznym urzędnikom.
Datą, która otworzyła drogę do zwrotu kamienicy był rok 2008. Wówczas Samorządowe Kolegium Odwoławcze unieważniło nacjonalizację na rzecz spadkobierców dawnych właścicieli, których Śpiewak określił "teoretycznymi". Nie ukrywał, że co do ich prawidłowego ustalenia ma wątpliwości. Wśród spadkobierców była rodzina państwa Kaplan i Aleksander Piekarski.
Budynek został przekazany przez miasto w 2011 roku. - Rozpoczęły się podwyżki czynszów i eksmisje - powiedział Śpiewak, a jego słowa potwierdził jeden z lokatorów.
- Zostało nam wskazane konto przez pełnomocnika państwa Kaplan, na które mamy wpłacać pieniądze. Szukaliśmy, sprawdzaliśmy, dlaczego mamy płacić jakimś obywatelom z obcego kraju pieniądze. Pierwsze wpłaty były porównywalne do dotychczasowych, ale później otrzymaliśmy 100-200 procent podwyżki [czynszów - red.] - mówił Zbigniew Wrzesiński.
Córka ministra kuratorem
Jak powiedział Śpiewak, lokatorzy budynku zaczęli prowadzić śledztwo na własną rękę. Szybko dowiedzieli się, że jeden ze wspomnianych spadkobierców (Aleksander Piekarski) zmarł około 50 lat temu. Według aktywisty, gdyby żył w dniu przekazania nieruchomości, miałby 118 lat.
Jak to możliwe? W chwili zwrotu kamienicy Piekarski faktycznie był nieznany z miejsca pobytu. - Jego interesy reprezentował kurator. Nieprzypadkowy, bo była to córka Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości Platformy Obywatelskiej. Powstaje więc pytanie o czystość intencji - skomentował Śpiewak. - Mieszkańcom Joteyki 13 szybko udało się ustalić, fże Piekarski nie żyje, to nie było trudne - powiedział.
O tym, że córka Ćwiąkalskiego Bogumiła Górnikowska była kuratorem spadkobiercy kamienicy napisał w czwartek rano dziennik "Fakt".
"Nie wiedziałam, że spadkobierca nie żyje"
Skontaktowaliśmy się z mecenas Górnikowską.
- W momencie kiedy zostałam powołana kuratorem osoby nieznanej z miejsca pobytu, nie miałam wiedzy o tym, że Aleksander Piekarski nie żyje, ani ile mógłby mieć lat w momencie obejmowania przeze mnie kurateli. Wiedziałam tylko, że były podejmowane starania spadkobierców, żeby ustalić co się dzieje z tą osobą - powiedziała tvnwarszawa.pl.
- Prowadzono korespondencję z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ten podał, że osób z takim imieniem i nazwiskiem jest w Polsce ponad 100. Stąd zrodziła się potrzeba powołania kuratora - dodała.
Górnikowska podkreśliła, że poszukiwania spadkobiercy były prowadzone przy pomocy archiwisty. Po dwóch latach od decyzji SKO (czyli w 2010 roku) miał on ustalić, że Piekarski nie żyje. - Po uzyskaniu tej informacji zostałam przez sąd zwolniona z pełnienia funkcji kuratora dla nieznanego z miejsca pobytu i w moje miejsce wstąpiła już zupełnie inna osoba już jako kurator spadku - podsumowała nasza rozmówczyni.
Zawiadomienie na urzędnika
Kurator dla osoby nieżyjącej to niejedyna sprawa, o której mówił w czwartek Śpiewak. Aktywista zapowiedział też, że złoży zawiadomienie do prokuratury na Piotra Rodkiewicza - byłego urzędnika Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, a dziś szefa Biura Spraw Dekretowych w miejskich ratuszu.
Jak wynika z przekazanych dziennikarzom materiałów, w czerwcu 2016 roku prawomocnym wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Warszawie zakończyło się postępowanie odszkodowawcze wszczęte w wyniku decyzji SKO. Na rzecz rzekomych spadkobierców kamienicy, sąd zasądził wtedy wielomilionowe odszkodowanie. W postępowaniu odszkodowawczym Skarb Państwa reprezentował radca Prokuratorii Generalnej, właśnie Piotr Rodkiewicz.
W październiku 2016 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił wspomnianą na początku decyzję SKO (z 2008 roku), która byłą podstawą zasądzonego odszkodowania. Jak mówił Śpiewak, w czwartek wyrok WSA utrzymał Naczelny Sąd Administracyjny. Według Śpiewaka, oznacza to, że odszkodowanie wypłacono nielegalnie.
Kwota wypłaconego odszkodowania nie jest znana. - Było to odszkodowanie za około dziesięć lokali mieszkalnych wykupionych przez lokatorów, więc możemy się spodziewać, że to było wielomilionowe odszkodowanie - ocenił Śpiewak.
Aktywista powiedział na konferencji, że oczekuje również dymisji Rodkiewicza ze stołecznego ratusza.
Prokuratura bada sprawę
Po południu do sprawy reprywatyzacji kamienicy przy Joteyki odniosła się też Prokuratura Krajowa. Jak poinformowano w komunikacie, śledczy badają tę sprawę. Postępowanie dotyczy możliwego przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków służbowych z lat 2008-2010 przez działających w celu osiągnięcia korzyści majątkowej na rzecz spadkobierców nieruchomości, urzędników Samorządowego Kolegium Odwoławczego oraz urzędników dawnego Biura Gospodarowania Nieruchomościami.
Pytany przez nas o sprawę kamienicy przy Joteyki rzecznik ratusza powiedział krótko: - Biorąc pod uwagę zapisy dekretu Bieruta, który oddział ziemie od budynku, ten budynek nigdy nie był miejski. Więc jeżeli udowodniono bez wątpliwości, że o zwrot ubiegają się spadkobiercy, został przekazany im do administracji - dodał.
kw/PAP/b
Źródło zdjęcia głównego: Google Earth