W poniedziałek agencja Reuters poinformowała, że francuska firma przyznała się do przekupstwa urzędników państwowych w Indonezji, Arabii Saudyjskiej i Egipcie. Alstom będzie musiał zapłacić 772 mln zł kary. Rekordową grzywnę nałożył na spółkę zajmującą się produkcją infrastruktury energetycznej i transportowej amerykański Departament Sprawiedliwości.
Niektóre media powiązały te doniesienia z artykułem portalu zeenews.india.com z października tego roku. Tekst dotyczy tej samej firmy, mowa o korupcji w innych krajach: Indiach, Polsce i Tunezji. Autor przytacza słowa prokuratora Simona Farrella, który miał stwierdzić, że skorumpowano byłego wiceprezydenta Warszawy Jacka Z. i Piskorskiego, "jednego z liderów Platformy Obywatelskiej".
Zeznawał, ale tylko jako świadek
We wtorek wieczorem Piskorski odniósł się do sprawy. Na wstępie zastrzegł, że nie wie, czy informacja opublikowana przez indyjski portal jest prawdziwa i co rzeczywiście powiedział prokurator.
"Nie mam możliwości szybkiego tego zweryfikowania, więc odnoszę się wyłącznie do tej, być może nie oddającej stanu rzeczy, notatki" - pisze polityk.
"Wiem, że od kilku lat toczyło się w sprawie korupcji związanej z międzynarodowymi kontraktami firmy Alstom postępowanie, prowadzone przez polską prokuraturę, będące, jak mi przedstawiono, odgałęzieniem postępowania prowadzonego w Szwajcarii. Nic mi nie wiadomo na temat postępowania prowadzonego w Wielkiej Brytanii i ewentualnej wiedzy tamtejszych prokuratorów na temat rzeczywistego stanu sprawy" – czytamy w oświadczeniu.
Przyznaje tylko, że dwa i pół roku zeznawał w tej sprawie w prokuraturze we Wrocławiu jako świadek, a pytania dotyczyły kontraktu z Alstomem na wagony metra. Niżej dowodzi, że kiedy w marcu 1999 roku zostawał prezydentem Warszawy, kontrakt ten już był zawarty.
"W żadnym momencie i w żaden sposób nie uczestniczyłem w rozstrzygnięciu przetargu prowadzonego przez poprzednie władze, kiedy prezydentem Warszawy był Marcin Święcicki" - przekonuje i twierdzi, że zna szczegółów przetargu.
"Nie mają żadnego związku z faktami"
"Nie wiem skąd pochodzą informacje lub donosy będące podstawą zadawania takich właśnie pytań ale oczywiste jest dla mnie, że nie mają żadnego związku z faktami (…). Nie ma zatem żadnych prawdziwych podstaw, na których prokurator z Anglii, czy jakikolwiek przedstawiciel prokuratury mógłby mi postawić zarzut przyjęcia łapówki czy jakichkolwiek korzyści od firmy Alstom" - czytamy w oświadczeniu polityka związanego przez lata z PO.
Na koniec Paweł Piskorski oświadcza, że poprosił już prawników sprawdzenie, czy i w jaki sposób mógłby dochodzić od wspomnianego prokuratora odszkodowania za zniesławienie.
b
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Włodarczyk / Wikipedia CC-BY-SA