PiS zapowiada ofensywę w Warszawie

Maciej Wąskik / fot. TVN Warszawa
Maciej Wąskik / fot. TVN Warszawa
Źródło: | Jamestown Foundation, Segodnya
Jeszcze niedawno tropił łapówkarzy jako wiceszef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Teraz jako warszawski radny PiS zamierza patrzeć na ręce ekipie Hanny Gronkiewicz-Waltz. O oszczędnościach, kontroli i roli opozycji Maciej Wąsik rozmawia z portalem tvnwarszawa.pl.

Ewelina Cyranowska: Wielu stołecznych polityków Prawa i Sprawiedliwości liczy, że wraz z Pana przyjściem do Rady Warszawy klub PiS będzie bardziej widoczny jako opozycja. Jak będzie wyglądała praca radnych PiS w obecnej kadencji?

Maciej Wąsik: Musimy pracować merytorycznie i niezwykle konkretnie - to jest nasze największe wyzwanie. Dokładnie analizujemy budżet i uchwały rady po to, by wykazywać błędy i zaniechania rządzącej ekipy.

Taka praca wymaga mnóstwa czasu...

To prawda, dlatego klub musi być bardzo dobrze zorganizowany. Podzieliliśmy się zadaniami i regularnie pracujemy.

To nie może być tylko powiedzenie sobie przed sesją: punkt pierwszy i trzeci głosujemy "przeciw" a reszta "za". To nie na tym polega. Musimy doskonale wiedzieć, dlaczego głosujemy tak, a nie inaczej. Klub liczy 17 osób - to nie jest dużo ale też nie mało. Kompetencja i rzetelna praca naszych radnych sprawią, że będziemy skuteczną opozycją. Czuję ogromną odpowiedzialność wobec mieszkańców Warszawy, gdyż wiem, że tylko PiS może realnie patrzeć tej władzy na ręce. Większość, którą dysponuje Platforma, jest dla niej demoralizująca. Widać to już po pierwszych sesjach rady miasta.

Platforma stawia m.in. na komunikację miejską , rozwija sieć buspasów, kupuje autobusy, chce prywatyzować miejskie spółki. Jaki pomysł na Warszawę ma Prawo i Sprawiedliwość?

O tym, jak Platforma rozwija komunikację, może świadczyć skandaliczna decyzja rządu o zaniechaniu budowy wylotówek z Warszawy. Nie słyszałem, by Hanna Gronkiewicz-Waltz zrobiła cokolwiek, by wpłynąć na decyzje swojego partyjnego kolegi, ministra Grabarczyka. A przecież to sprawa absolutnie fundamentalna dla warszawiaków, zwłaszcza w kontekście Euro 2012. To oczywiste, że każda władza jest zobowiązana do dbania o stan dróg i komunikacji. Jednak inwestycje drogowe Platformy w Warszawie są niezwykle drogie i prowadzone w sposób nieskoordynowany, co skutkuje chaosem i paraliżem komunikacyjnym.

Jako PiS chcemy zaproponować tańsze i transparentne inwestycje, których realizacja będzie mniej uciążliwa dla mieszkańców Warszawy. Na pewno będziemy wspierać drobną i średnią przedsiębiorczość, zmniejszając opłaty z tytułu użytkowania wieczystego. Zamiast podwyższać czynsze w lokalach komunalnych, proponujemy zdynamizowanie sprzedaży tych mieszkań lokatorom z maksymalną bonifikatą.

Byłaby to Warszawa socjalna?

Nie boję się tego słowa, choć według mnie byłaby to Warszawa solidarna. Przeciętnemu warszawiakowi żyje się źle, bo miasto jest potwornie drogie. Weźmy np. parkingi - jeśli je wybudujemy w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego, to firma, która je postawi, będzie chciała na nich zarabiać i sięgnie do kieszeni kierowców.

Sądzę również, że prywatyzacja miejskich spółek jest błędnym kierunkiem. Żeby sprzedać jakąś firmę, trzeba mieć poważniejszy powód niż łatanie dziury budżetowej. Tym bardziej, że prywatyzacja np. SPEC z jego monopolistyczna pozycją w krótkim czasie doprowadzi do podwyżek cen za ciepło.

Z jednej strony miasto bardziej przyjazne dla mieszkańców: rezygnacja z podwyżek i prywatyzacji, a z drugiej strony mówi Pan o zmniejszeniu dziury budżetowej. W jaki sposób to osiągnąć, jeśli zmniejszymy wpływy do miejskiej kasy?

Obniżenie kosztów inwestycji to nasz pomysł na zmniejszenie deficytu budżetowego. Należy rezygnować z przesadnie drogich projektów, jak np. projekt parku nad Balatonem, na Pradze Południe, którego budowa miała kosztować 5 mln zł, a pochłonęła 10 mln zł. Uważam, że za pierwotną kwotę można było zbudować dla mieszkańców równie przyjazne miejsce.

Naszym zadaniem jako opozycji jest kontrolowanie prezydent i urzędników właśnie pod kątem zasadności i gospodarności wydawania publicznych pieniędzy.

Po drugie, jeśli chcemy oszczędzać, to należy odchudzić administrację. Obecny poziom zatrudnienia w urzędach miejskich i dzielnicowych nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Nie możemy dłużej tolerować fikcyjnych konkursów na stanowiska organizowanych przez obecną ekipę. W trudnych czasach trzeba zrezygnować z wysokich nagród w urzędzie i spółkach miejskich.

O ile procent proponuje Pan zmniejszyć zatrudnienie w urzędzie miasta?

Sądzę, że zmniejszenie zatrudnienia o kilkanaście procent jest wykonalne i racjonalne. Należy dokonać dokładnej analizy. Być może w niektórych biurach powinno być to nawet 30 procent. W każdym elemencie budżetu należy szukać oszczędności. Ograniczenie zatrudnienia w urzędzie o kilkanaście procent nie wpłynie negatywnie ani na jakość obsługi mieszkańców, ani na jakość wykonywanych przez urzędników zadań. Na pewno zaś wpłynie znakomicie na budżet miasta.

Czy według Pana, jako byłego wiceszefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, w ratuszu dobrze funkcjonują mechanizmy mające zapobiegać korupcji?

Moja ocena jest krytyczna. Niezwykle istotna jest jawność i transparentność przy podejmowaniu decyzji. Tego w Warszawie brakuje. Podam tylko jeden przykład: radny Jarosław Krajewski w ubiegłej kadencji zadał pytanie urzędnikom, ile i jakich umów zleceń jest zwieranych w ratuszu. Nie dostał odpowiedzi.

Jeżeli chcemy zapobiegać korupcji i patologii, to bądźmy transparentni. Odnoszę wrażenie, że w pewnych przypadkach CBA było dużo bardziej transparentne niż urząd miasta. Ponadto bardzo ważna jest dbałość o zachowanie w zamówieniach publicznych konkurencyjności.

To oznacza, że teraz tej konkurencyjności nie ma?

Nie zawsze musi to być wynik działań korupcyjnych, ale stawianie zbyt wysokich wymagań w specyfikacjach przetargowych powoduje, że jest ona ograniczona. A co za tym idzie, koszty są większe.

Jeśli będę miał uzasadnione podejrzenia korupcji, będę składał zawiadomienia do prokuratury.

Urzędnicy powinni się Pana bać?

W urzędzie pracuje wielu uczciwych, bardzo dobrze przygotowanych urzędników. Ci zawsze mogą być spokojni.

Czy PiS ma szansę za cztery lata wygrać wybory w Warszawie?

PiS jest jedyną partią, która jest realną alternatywą dla rządów PO. Mamy pomysł na to, aby dotrzeć do młodych ludzi. Trzeba ich przekonać, że PiS nie jest obciachowy; jest konserwatywny w pewnych sferach, w innych jest solidarny społecznie. Ludziom młodym niekoniecznie musi odpowiadać styl życia bez wartości i autorytetów.

Dopuszcza Pan współpracę w Radzie Warszawy z SLD?

Jeśli SLD w tej kadencji będzie starało się być opozycją, to oczywiście widzę pole współpracy. Tej władzy trzeba patrzeć na ręce.

rozmawiała Ewelina Cyranowska

Czytaj także: