Pijany spowodował wypadek, zginął jego kolega. Chce wyjść z więzienia

[object Object]
Rodzice: żaden wyrok nie zwróci nam synaMateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl
wideo 2/5

Maksym miał 19 lat. Razem z kolegą – Pawłem - wracali z imprezy. Prowadził ten drugi. Kompletnie pijany, bez prawa jazdy, bardzo szybko. Rozpędzone auto zatrzymało się na drzewie. Maksym zginął na miejscu, Paweł trafił do więzienia. Ale twierdzi, że nic nie pamięta, dlatego chciał wyjść zza kratek.

Paweł K., dziś 22-latek, pod koniec ubiegłego roku usłyszał wyrok. Według sądu, to on siedział za kierownicą sportowego mercedesa, który z prędkością trzykrotnie większą niż dopuszczalna, jechał ulicą Rozbrat. Nagle stracił panowanie nad autem. Skosił sygnalizatory, przejechał przez środek ronda Sedlaczka między filarami, zawadził o latarnię i uderzył w ogrodzenie, wreszcie zatrzymał się na drzewie.

19-letni Maksym siedział w fotelu pasażera, zginął na miejscu. Paweł w ciężkim stanie trafił do szpitala. Gdy już mógł go opuścić, zasiadł w ławie oskarżonych. Po trwającym blisko dwa lata procesie usłyszał wyrok: osiem i pół roku więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.

Ale obrona nie złożyła broni. Sprawa trafiła do sądu odwoławczego. K. chciał, aby została rozpatrzona ponownie. Innego zdania byli prokurator i rodzice Maksyma - oskarżyciele posiłkowi, którzy apelowali o zaostrzenie kary. Ich zdaniem K. powinien spędzić w więźniu 12, a nie osiem lat.

"Ofiar jego brawury mogło być więcej"

- Wysoki sądzie, 28 listopada 2015 roku, siedzący naprzeciwko mnie Paweł K. zabił mojego jedynego, ukochanego syna - Małgorzata Rokicka, matka tragicznie zmarłego argumentuje wniosek przed sądem. Obok siedzi ojciec. Na ławie za nimi dziewczyna Maksa, rodzina, najlepszy przyjaciel. Po drugiej stronie sali ten, który zmienił ich życie. Bez widocznych śladów po wypadku. Za skazanym siedzą jego rodzice. Milczą.

- Może podwyższenie kary sprawi, że zastanowi się nad tym, co zrobił. Może będzie to przestroga dla innych nieodpowiedzialnych kierowców. Ja straciłam miłość swojego życia - tłumaczy kobieta. - Zastanawiam się wysoki sądzie, ile jeszcze osób musi zginąć, żeby oskarżony się opamiętał. Mógł wtedy uderzyć w ludzi idących na pasach, mógł uderzyć w przystanek autobusowy, który był obok. Ofiar jego brawury i braku odpowiedzialności mogło być więcej – mówi dalej.

"Kiedy zginął syn, moje życie się skończyło"

Tragicznej nocy dwaj koledzy bawili się w klubie Lemon przy Sienkiewicza. Stamtąd przenieśli się do lokalu ze striptizem przy Foksal. Już tam Paweł K. miał problem z panowaniem nad autem. Podjeżdżając pod klub zawadził o słupek. W środku znów pili alkohol. Gdy wychodzili, pracownice lokalu w dosadnych słowach ostrzegały go, by nie siadał za kierownicą. Nie posłuchał. Prawa jazdy już nie miał - stracił je za kierowanie "pod wpływem".

- Jest to bardzo zdemoralizowany człowiek mimo młodego wieku. Przez cały proces, który trwał blisko dwa lata, nie widziałam skruchy, pokory, nie wiedziałam, że temu człowiekowi jest przykro. A przecież stracił kolegę – zauważa matka Maksyma.

Znali się, ale nie byli bliskimi przyjaciółmi. - Wiele razy zadawałam sobie pytanie, jak bym się zachowała, gdyby kierowała osoba, która miała prawo jazdy, nie była po alkoholu, okazałaby skruchę, przeprosiła. Nie wiem. Po prostu chciałabym sprawiedliwego wyroku dla osoby, która spowodowała śmierć mojego syna. Bo w momencie, kiedy zginął mój syn, dla mnie moje życie też się skończyło – mówi matka łamiącym się głosem.

"Siedziałem z mordercami, złodziejami, gangsterami"

Głos zabiera Paweł K. Mówi krótko, nieskładnie. - Przez te dwa i pół roku, które przesiedziałem w areszcie, byłem z różnymi ludźmi: mordercami, złodziejami, gangsterami. Oskarżycielka posiłkowa mówi tutaj, że nie przeprosiłem, nie pokazałem pokory, ale jak mam się do czegoś przyznać, skoro niczego nie pamiętam – broni się przed sądem oskarżony.

- Jest mi bardzo ciężko, czuję się pokrzywdzony tym wyrokiem, bo ludzie którzy biją kogoś, zabiją, mniejsze wyroki dostają. Pobiją kogoś umyślnie i dostają mniejszy wyrok niż ja, kiedy nie wiem, co tak naprawdę się stało. Jeżeli to ja, to przepraszam – dodaje.

Przekonuje, że że szuka prawdy i sam chce się dowiedzieć, co się wydarzyło tragicznego poranka. - Wnosiliśmy (do sądu - red.) o kamery (zapis z monitoringu - red.), logowania telefonu. Chcieliśmy sprawdzić, gdzie dzwonił Maks… Proszę o ponowne rozpatrzenie akt – apeluje.

Znacznie dłużej mówi jego obrońca. Mecenas twierdzi, że w postępowaniu prowadzonym przez pierwszą instancję doszło do wielu uchybień, a prokuratura nie posiadała jednoznacznych dowodów. - Prędzej byłoby wskazać, co w sprawie zrobiono prawidłowo – dowodzi Sergiusz Doniecki.

"Proces toczył się w atmosferze linczu"

Maksym, według ustaleń prokuratury i sądu, podczas jazdy kręcił krótkie filmiki i wysyłał je znajomym na Snapchacie. Kierował Paweł. Zdaniem sądu pierwszej instancji, zeznania osób, które otrzymały nagrania, to jeden z licznych i najważniejszych dowodów na to, że kierowcą był właśnie K. On sam temu zaprzeczał. Twierdził, że do Warszawy przyjechał z jakąś inną osobą, ale jej danych nie potrafił podać. Sąd mu nie uwierzył.

Teraz obrońca 22-latka przekonuje, że błędy popełniano już podczas oględzin. - Najważniejsze są pierwsze godziny. Dlaczego nie zostały zabezpieczone linie papilarne z klamki kierowcy? Monitoring? Materiał biologiczny? – dopytuje mecenas Doniecki.

Twierdzi, że proces toczył się "w atmosferze linczu", świadków przesłuchiwano w kilkanaście minut, a samego oskarżonego, kiedy nie pozwalał na to jeszcze stan jego zdrowia. – Czynności procesowe zostały przeprowadzone bez opinii psychologa, a ortopedy – przekonuje.

Obrońca nie kwestionuje, że feralnego dnia oskarżony - mimo sądowego zakazu - wsiadł za kółko. Ale ma wątpliwości, czy to on spowodował śmiertelny wypadek. Dlatego wniósł o zmniejszenie kary do trzech lat bądź ponowne rozpatrzenie akt.

Sąd utrzymuje wyrok

Sądu to nie przekonuje - nie ma wątpliwości co do winy K. Uważa, że postępowanie zostało przeprowadzone bez uchybień. Krótkie przeprosiny oskarżonego ocenia krótko: Skrucha jest mocno spóźniona.

W czwartek rozpatrujący apelację Sąd Okręgowy utrzymuje wyrok, który oznacza, że Paweł K. spędzi w więzieniu jeszcze sześć lat.

- Żadem wyrok nie zwróci nam syna, uchroni tylko następną, niewinną osobę przez te osiem lat i sześć miesięcy przed śmiercią, a rodziców przed życiową tragedią, taką, jaką my przeżyliśmy – skomentowali rodzice Maksyma.

Wyrok jest prawomocny. Oskarżony może teraz "szukać prawdy" jedynie w Sądzie Najwyższym.

Klaudia Ziółkowska

Pozostałe wiadomości

Od poniedziałku, 21 października będzie przejezdny odcinek ulicy Tolkiena na Służewcu. Inwestycja ułatwi poruszanie się wewnątrz osiedla. W jej ramach wybudowano nowe chodniki, zamontowano osiedlenie i posadzono 11 drzew. Budowa nieco ponad 80-metrowego odcinka ulicy trwała ponad pół roku.

Na Służewcu powstał zupełnie nowy odcinek ulicy

Na Służewcu powstał zupełnie nowy odcinek ulicy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Mamy pięciu kontrahentów, którzy dają nam towar na kreskę, z wydłużonym terminem płatności. Co oznacza, że długów jest na pół miliona złotych. Zastanawiam się, czy nie sprzedać mieszkania, które kupiłam za młodu, aby to wszystko pospłacać - opowiada w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl pani Barbara z warszawskiego tymczasowego miasteczka Marywilska 44. W październiku rusza konkurencyjny obiekt, Modlińska 6D, w którym kupcy mogą sprzedawać swoje towary. - Kopara mi opadła – mówi Andrzej, który urządził już tam swoje stoisko.

"Została nam tylko jedna sukienka". Wracamy do kupców z Marywilskiej 44

"Została nam tylko jedna sukienka". Wracamy do kupców z Marywilskiej 44

Źródło:
tvn24.pl

Sąd apelacyjny, a wcześniej sąd okręgowy oddalił zażalenie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości w sprawie zakazu marszu 11 listopada, który wydał stołeczny ratusz. Organizatorzy planują jednak wydarzenie. Rafał Trzaskowski stwierdził, że nie chce zabraniać narodowcom maszerowania, ale nie zamierza oddawać im monopolu.

Nie chce zabraniać, ale jest przeciwny monopolowi. Trzaskowski o marszu narodowców

Nie chce zabraniać, ale jest przeciwny monopolowi. Trzaskowski o marszu narodowców

Źródło:
TVN24, PAP

Zdezorientowany 88-latek jeździł autobusem po Warszawie. Zaniepokojony kierowca autobusu linii 517 zgłosił dziwne zachowanie pasażera, a na miejsce wezwano strażników miejskich. Okazało się, że jego zaginięcie zgłosiła rodzina.

88-latek bez celu jeździł autobusem, w tym czasie szukali go bliscy

88-latek bez celu jeździł autobusem, w tym czasie szukali go bliscy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W nocy z soboty na niedzielę tunel Południowej Obwodnicy Warszawy zostanie zamknięty. Powodem są ćwiczenia służb ratunkowych. Będzie to symulacja upadku masowego.

Dziś w nocy zamkną tunel Południowej Obwodnicy Warszawy

Dziś w nocy zamkną tunel Południowej Obwodnicy Warszawy

Źródło:
PAP

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski chce, by samorządy miały uprawnienia do stawiania fotoradarów. Jak podał, trwają rozmowy w tym zakresie z Ministerstwem Infrastruktury. Dyskusja o zwiększeniu liczby fotoradarów w mieście ma związek między innymi z tragicznym wypadkiem na Trasie Łazienkowskiej, do którego doszło w połowie września.

Fotoradary w rękach samorządów? "Przechodzimy od słów do czynów"

Fotoradary w rękach samorządów? "Przechodzimy od słów do czynów"

Źródło:
PAP

32-letni Piotr B. odpowie za zabicie swoich rodziców. Do zbrodni doszło w lutym w domu przy ulicy Wapiennej w Sosnowcu. Ofiary miały liczne rany cięte i kłute zadane nożem. B. po zbrodni uciekł do Warszawy. Tam na pętli autobusowej podszedł do kierowcy autobusu miejskiego i oznajmił mu, iż dopuścił się zabójstwa.

Zabił rodziców i uciekł. O tym, co zrobił, powiedział kierowcy autobusu

Zabił rodziców i uciekł. O tym, co zrobił, powiedział kierowcy autobusu

Źródło:
PAP

Na Kontakt24 otrzymaliśmy informację o pożarze mieszkania przy ulicy Łukowej. Strażacy przekazali, że poszkodowana została jedna osoba, która doznała poparzeń.

Pożar mieszkania na Mokotowie. Jedna osoba poparzona

Pożar mieszkania na Mokotowie. Jedna osoba poparzona

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

Policjanci z Pragi Północ zatrzymali 25-latka podejrzanego o kradzież wazonów z otwartego opla. Odzyskali też ponad 17 tysięcy złotych, które mężczyzna ukradł z bmw zaparkowanego na tej samej ulicy. Podejrzany przyznał się do kradzieży i usłyszał zarzuty w obu sprawach.

Zatrzymali go w sprawie kradzieży wazonów, miał pakunek ze sporą gotówką

Zatrzymali go w sprawie kradzieży wazonów, miał pakunek ze sporą gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Sąd Apelacyjny oddalił zażalenie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości w sprawie zakazu marszu 11 listopada, który wydał stołeczny ratusz. Organizatorzy zapewniają jednak, że się nie poddają i nie wpływa to na planowane przez nich wydarzenie.

Narodowcy przegrali batalię sądową o marsz

Narodowcy przegrali batalię sądową o marsz

Źródło:
PAP

Najstarszy budynek dawnej FSO na Żeraniu trafił do rejestru zabytków. Wpisem objęty został budynek hali kolebkowej zlokalizowanej przy ul. Jagiellońskiej 88G w Warszawie, dzielnica Praga Północ - poinformował w piątek Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków.

Dawny budynek FSO trafił do rejestru zabytków

Dawny budynek FSO trafił do rejestru zabytków

Źródło:
tvnwarszawa.pl/PAP

W rejonie skrzyżowania ulicy Ryżowej z aleją 4 Czerwca 1989 roku we Włochach doszło do wypadku z udziałem dwóch aut osobowych i radiowozu. Do szpitala trafiły trzy osoby, w tym dwóch policjantów. Trwa wyjaśnianie przyczyn tego zdarzenia.

"Policjanci jechali na sygnale do interwencji". Tak doszło do zderzenia dwóch aut i radiowozu

"Policjanci jechali na sygnale do interwencji". Tak doszło do zderzenia dwóch aut i radiowozu

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

W bloku przy ulicy Kazimierza Sotta "Sokoła" na Ursynowie pękła ściana. Strażacy ewakuowali część mieszkańców. Na miejsce wezwano inspektora nadzoru budowlanego, który - po analizie - wydał zgodę na dalsze użytkowanie budynku.

Podczas rozbiórki budynku pękła ściana sąsiedniego bloku. Decyzja inspektora nadzoru budowlanego

Podczas rozbiórki budynku pękła ściana sąsiedniego bloku. Decyzja inspektora nadzoru budowlanego

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt24

Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków bada sprawę rozbiórki dworu na Wyczółkach. Wewnętrzny audyt przeprowadzony w urzędzie wykazał, że w latach 2017-2024 wydawane były pozwolenia na rozbiórkę budynków figurujących w rejestrze zabytków.

"Bulwersująca rozbiórka dworu" i wnioski po audycie w urzędzie konserwatora zabytków

"Bulwersująca rozbiórka dworu" i wnioski po audycie w urzędzie konserwatora zabytków

Źródło:
PAP

Sześć zastępów strażaków wysłano na ulicę Lipową w Pruszkowie, gdzie wybuchł pożar w pustostanie. Służby zapewniają jednak, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców okolicznych bloków.

Pożar pustostanu w pobliżu bloków w Pruszkowie

Pożar pustostanu w pobliżu bloków w Pruszkowie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek po południu doszło do czołowego zderzenia dwóch samochodów na Targówku. Trzy osoby wymagały opieki medycznej.

Czołowe zderzenie, trzy osoby poszkodowane

Czołowe zderzenie, trzy osoby poszkodowane

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na początku sierpnia aktywiści z Ostatniego Pokolenia blokowali ruch na moście Poniatowskiego oraz w okolicach Stadionu Narodowego przed jednym z koncertów amerykańskiej piosenkarki Taylor Swift. Sąd wydał wyrok nakazowy, wymierzając aktywistom karę nagany. Z karą nie zgadza się Komenda Rejonowa Policji Warszawa VII. Do sądu trafił sprzeciw w tej sprawie.

Ostatnie Pokolenie chwaliło się wyrokiem za blokowanie dróg. Policja złożyła sprzeciw

Ostatnie Pokolenie chwaliło się wyrokiem za blokowanie dróg. Policja złożyła sprzeciw

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na Kontakt24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać daniela biegającego po jezdni na warszawskim Żoliborzu. Kierowcy musieli omijać zagubione zwierzę. Autor nagrania pomógł je asekurować.

Daniel biegał po jezdni, wbiegł też na torowisko

Daniel biegał po jezdni, wbiegł też na torowisko

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl