Pieszy przy krawędzi jezdni ma mieć pierwszeństwo - takich zmian w kodeksie domagają się posłowie. - Przepuszczenie oczekującego przechodnia nie może być kwestią dobrej woli kierowcy - mówią autorzy zmian, które obecnie znajdują się w podkomisji infrastruktury. - Tu nie chodzi o nowe prawo, tylko respektowanie istniejących przepisów - komentują eksperci.
Statystyki mogą niepokoić - w Polsce pieszy ginie co 8 godzin. - Mamy dwa razy więcej zabitych pieszych niż Niemcy, chociaż mamy dużo mniej obywateli - alarmuje Beata Bublewicz, przewodnicząca parlamentarnego zespołu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego, jedna z autorek zmian w przepisach, które trafiły do sejmowej podkomisji infrastruktury. Zmiany proponowane przez posłów mają sprawiać, że kierowca będzie miał obowiązek zatrzymać się przed pieszym, który chce wejść na pasy. - Obecne przepisy dają pieszemu pierwszeństwo dopiero wtedy, kiedy ten znajdzie się już na przejściu. Dzisiaj musieliśmy stać nawet kilka minut, zanim zostaliśmy wpuszczeni na przejście przez kierowców - mówi Łukasz Wójcik, reporter TVN24, który zajmuje się sprawą. Zmiany, których domagają się posłowie obowiązują już w 15 innych krajach Unii Europejskiej. - Są to kraje, które mają dużo lepsze statystyki bezpieczeństwa osób pieszych - argumentuje posłanka Bublewicz.
Przepisy nie takie oczywiste?
Propozycja zmian wzbudziła duże emocje już na etapie prac w sejmowych komisjach. - Grupa posłów związanych z lobby firmy transportowych przegłosowało podpunkt, który może wypaczyć sens wprowadzania jakichkolwiek zmian - tłumaczy tvn24.pl Beata Bublewicz. Chodzi o przepis, który zobowiązuje pieszego do tego, żeby stojąc przy przejściu uwzględniał warunki drogowe i widoczność. - Moja propozycja była prosta, a przegłosowane propozycje sprawiają, że pierwszeństwo pieszego i tak może być podważane - podnosi Bublewicz. Ostatecznie do podkomisji infrastruktury trafił projekt, w którym znajduje się zapis mówiący o dodatkowej odpowiedzialności osoby oczekującej na przejście przez "zebrę". Podkomisja zadecyduje, która wersja (ta prostsza przedstawiana przez posłankę Bublewicz czy bardziej rozbudowana wersja przegłosowana w podkomisji bezpieczeństwa ruchu drogowego) będzie głosowana przez posłów.
Policja kibicuje
Funkcjonariusze ruchu drogowego nie mają wątpliwości, że - niezależnie od tego w jakiej formie - zmiany są niezbędne. - To krok w dobrym kierunku. Nasze dzieci będą bardziej bezpieczne. Pasy to miejsce, które jest obecnie mało chronione - mówił we wtorkowym "Wstajesz i wiesz" Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego KGP. Maciej Wroński, prezes Organizacji Pracodawców Transport i Logistyka Polska apeluje jednak, że wprowadzanie nowych przepisów nie będzie cudownym lekarstwem, które pomoże lepiej chronić pieszych. - Zwróćmy uwagę, że już teraz są przepisy chroniące pieszych. Do wypadków dochodzi, bo kierowcy je ignorują. Tu nie chodzi o wdrażanie nowych rozwiązań, tylko o wymuszenie tych, które już istnieją - apelował Wroński.
"Zmieńmy mentalność"
Kierowca rajdowy, Joanna Madej podkreśla z kolei, że nowe przepisy mogą być skuteczne, ale tylko, kiedy kierowcy zmienią swoje nastawienie. - Musimy nauczyć się dbać o tych, którzy nie są obudowani blachą. Mam nadzieję, że nowe pokolenie kierowców w Polsce będzie bardziej "skandynawskie" niż obecne - mówiła Madej przed kamerą TVN24. Skandynawski trop wspomniany przez rozmówczyni TVN24 nie jest przypadkowy. Według statystyk, w Polsce pieszy może stracić życie 10 razy łatwiej niż w Szwecji czy Danii. Z kolei w Finlandii kierowca może stracić prawo jazdy, jeśli widząc pieszego przed przejściem się nie zatrzyma.
W oparach absurdu?
- Musimy coś zmienić, dochodzi do kuriozalnych sytuacji, że pieszy przepuszczony przez kierowcę na pasach podnosi rękę w geście podziękowania - mówi tvn24.pl Radosław, autor popularnego w internecie kanału "Autostrady Polska". Internauta publikuje w sieci nagrania, na których widać, że piesi często są zaskoczeni faktem, że ktoś chce ich przepuścić. - To jest jak absurd, który jest jednocześnie jak papierek lakmusowy. Dowód na to, że pieszy został na polskiej drodze zepchnięty do roli petenta - argumentuje Radosław.
bż /TVN24 Łódź