- Jestem inwalidką I grupy. W tej chwili mam bezwładne kończyny dolne i jeżdżę wyłącznie na wózku inwalidzkim. Ale to nie jest problem. Na wózku jeździ całe mnóstwo silnych, sprawnych osób, które po wypadku usiadły na czterech kółkach – pisze w mailu do redakcji Kontaktu 24 pani Luiza.
"Zabrakło 20 minut"
Jak pisze dalej, postanowiła wybrać się w piątek na pokaz multimedialnych fontann na podzamczu. Choć przyjechała długo przed rozpoczęciem pokazu, miejsca parkingowe były już zajęte. "Ponieważ posiadam kartę parkingową, oraz legitymację osoby niepełnosprawnej upoważniającą do korzystania z ulg i uprawnień, zatrzymaliśmy samochód przy przystanku autobusowym" - relacjonuje pani Luiza.
Według jej relacji, pierwszy napotkany patrol straży miejskiej nie chciał się zgodzić na takie rozwiązanie. Ale gdy wytłumaczyła, że zaparkowanie w okolicach Starego Miasta, to za daleko, żeby dostać się do fontann na wózku, funkcjonariuszka "wyraziła zgodę w drodze wyjątku".
Radość internautki miała nie trwać jednak długo. Gdy czekała już na pokaz zjawił się kolejny patrol. "Tym razem złożony z dwóch panów kazał nam natychmiast odjechać pod groźbą odholowania samochodu. Na prośby usłyszałam, że takie jest prawo i koniec" - pisze pani Luiza. "Zabrakło może z 20 minut. 20 minut dobrej woli dwóch ludzi w mundurach?" - podsumowuje.
"Powinna zostać ukarana"
Zdaniem rzeczniczki prasowej straży miejskiej pani Luiza powinna zostać ukarana, bo złamała przepisy. - To, że jest osobą niepełnosprawną nie upoważnia do tego, aby nie przestrzegać przepisów i parkować przy przystanku autobusowym - twierdzi Monika Niżniak.
- Są określone znaki i przepisy do których musi stosować się każdy, bez względu na to czy kierowca jest niepełnosprawny czy też nie - dodaje.
Jeśli chcesz nas zainteresować jakimś tematem pisz na warszawa@tvn.pl. Możesz też opublikować swoją informację bezpośrednio w portalach tvnwarszawa.pl lub Kontakt24.
bf/ran