Ostry spór w warszawskim zoo

Kontrowersje wokół warszawskiego zoo
Kontrowersje wokół warszawskiego zoo
Źródło: TVN24
Niedożywione, chore, a nawet umierające zwierzęta. Do tego strzelanie do kaczek z dubeltówki i łuku - tak zdaniem wieloletniej pracownicy mają wyglądać warunki w warszawskim zoo. Dyrektor zaprzecza i grozi pozwem, a ratusz chce wyjaśnień.

O sytuacji w zoo opowiedziała kieruje Barbara Zalewska, wieloletni pracownik i działaczka związków zawodowych w zoo. Wywiad opublikowany przez Karolinę Skowron na blogu radia Tok FM zawierał wiele poważnych zarzutów.

Zdaniem Zalewskiej, dyrekcja ogrodu oszczędza na jedzeniu dla zwierząt, które są w fatalnym stanie. Padają przykłady: niedźwiedzie polarne mają mieć nadżerki na łapach, urodzona niedawno żyrafa miała umrzeć z powodu złej diety, a szympans Miki utopił w fosie, bo - zdaniem Zalewskiej - wybieg nie był właściwie zabezpieczony.

Kobieta twierdzi też, że dyrektor zoo Andrzej Kruszewicz zignorował problem świnek morskich chorych na grzybicę. Według niej zwierzęta miały być zamordowane przez pracowników ogrodu.

Wreszcie Zalewska twierdzi, że jeden z byłych dyrektorów zoo strzelał z dubeltówki do kaczek.

"Chwiejna emocjonalnie i konfliktowa"

Kruszewicz odpowiedział na oskarżenia. Przypominał, że Zalewska pracuje w ogrodzie od 1972 roku. - Przez poprzednich dyrektorów oraz przeze mnie oceniana jako pracownik bardzo słaby merytorycznie, chwiejny emocjonalnie, chaotyczny i konfliktowy - czytamy w oświadczeniu.

Dalej pisze, że Zalewska pracowała w tym czasie w działach ptaków, zwierząt laboratoryjnych, żywienia oraz dydaktycznym. Z każdego miejsca była przenoszona, bo sobie nie radziła. Ostatecznie dyrektor zwolnił ją z "obowiązku świadczenia pracy do kwietnia 2015 roku z pozostawieniem należnego uposażenia". Wtedy ma przejść na emeryturę.

Kruszewicz zapewnił, że zwierzęta mają się dobrze i niczego im nie brakuje. Jak pisze, niedźwiedzie polarne nie mają nadżerek na łapach, a lekarz weterynarii nie stwierdził niczego niepokojącego u zwierzaków. Wyjaśnia, że świnki morskie miały grzybicę skórną i trzeba było hodowlę zlikwidować.

W oświadczeniu odpiera zarzuty odnośnie złej diety młodej żyrafy. Jego zdaniem, nie podjęła ona samodzielnego ssania, dlatego rozpoczęto próby sztucznego dokarmiania, ale mimo tego, zmarła trzeciego dnia życia.

Na samym końcu dyrektor odniósł się do zarzutu polowania na kaczki. - Polowanie w ogrodzie zoologicznym przez któregokolwiek dyrektora jest absolutną fantazją i oszczerstwem ze strony Barbary Zalewskiej. Rozważam wniesienie pozwu do sądu z oskarżeniem o szkalowanie i psucie wizerunku Warszawskiego ZOO - napisał Kruszewicz.

Ratusz chce wyjaśnień

Mamy więc słowo przeciwko słowu. To nie przekonuje warszawskiego ratusza, który nadzoruje ogród. Kruszewicz będzie musiał odnieść się do zarzutów Zalewskiej - jak informuje Tok FM, rzecznik urzędu miasta Bartosz Milczarczyk zapowiedział, że dyrektor będzie musiał wyjaśnić sprawę ratuszowi.

bf/r

Czytaj także: