Tuż po godz. 23.00 w czwartek Jak 40 wyruszył z wojskowego lotniska Okęcie do Muzeum Wojska Polskiego. Godzinę później był już na miejscu. - Transport przebiegł nadspodziewanie sprawnie - relacjonuje Marta Klos, reporterka TVN 24.
- Nie spodziewaliśmy się, że pójdzie aż tak dobrze – relacjonowała zaraz po opuszczeniu lotniska Marta Klos, reporterka TVN 24. Transport odbywał się bez eskorty policji. – Są jedynie służby techniczne, które mogą w każdej chwili wstrzymać ruch – dodała Klos.
Maszyna została przewieziona do muzeum na trzech ciężarówkach. Na pierwszej z nich były skrzydła, na drugiej kadłub, a na ostatniej silnik. Trasa prowadziła ulicami: Żwirki i Wigury, Krzyckiego, Raszyńską i Al. Jerozolimskimi.
Kłopoty na rondzie
Po drodze nie obyło się bez kłopotów. Prawdziwym wyzwaniem było pokonanie ronda Dmowskiego.
– Była obawa, że ogon samolotu zawadzi o sieć trakcyjną. Trzeba było ją podnosić – opowiada Klos. Na szczęście służby stanęły na wysokości zadania i tuż po godz. 24.00 transport bezpiecznie dotarł do Muzeum Wojska Polskiego.
Cała operacja rozpoczęła się w czwartek rano. Przed rozpoczęciem transportu maszyna została rozmontowana i podzielona na trzy części.
Nocne problemy Jaka
Nocny transport Jaka
ZOBACZ TEŻ ZDJĘCIA Z PŁYTY LOTNISKA:
par