Chodzi o sobotnie zdarzenie na Targówku. 63-letnia kobieta wymachiwała i groziła przechodniom przed jednym z centrów handlowych. Później uciekła do szałasu w lesie. Jak relacjonowała policja, była agresywna, nie reagowała na polecenia funkcjonariuszy, w jednym ręku miała nóż, w drugim - prawdopodobnie - szpadel.
Policjanci użyli paralizatora, ale to nie zmieniło jej zachowania. Dlatego oddali strzały ostrzegawcze, a potem w kierunku kobiety. Cztery z nich były celne i raniły ją w nogi. 63-latka trafiła do szpitala.
Paralizator zawiódł
Szybko pojawiły się pytania, czy reakcja policji była właściwa, czy konieczne było strzelanie do starszej kobiety.
- Na podstawie relacji medialnej, państwa przekazu uważam, że absolutnie to była prawidłowo użyta broń - stwierdził Dariusz Loranty, były negocjator policyjny. Jak podawała policja, zanim funkcjonariusze sięgnęli po broń, próbowali obezwładnić ją paralizatorem. Bezskutecznie. - Słynny, mityczny paralizator nie jest do końca skuteczny, bo mamy różną przenikliwość skóry, różną odporność na elektryczność i okazuje się, że w tym przypadku absolutnie zawiódł ten środek przymusu – ocenił Loranty. Dlaczego strzelanie do 63-latki było uzasadnione? - Z tej racji, że ta kobieta posiadała niebezpieczne narzędzia przy sobie i było to w miejscu publicznym, gdzie możliwość zagrożenia jej dla innych osób było co najmniej znaczne, przede wszystkim tym było to podyktowane - stwierdził były policjant.
Procedury podobne w całej Europie
Gość "Faktów po południu" przypomniał także, jak wyglądają procedury użycia broni przez policję i kiedy można zrobić od nich odstępstwa.
- Generalnie w policji kontynentalnej, z wyjątkiem Francji, są bardzo podobne zasady. Ostrzeżenie przed użyciem broni, wezwanie do zachowania się zgodnie z normami społecznymi i oddanie strzału ostrzegawczego. Tę całą procedurę można złamać w momencie bezpośredniego realnego zagrożenia życia i zdrowia - wyjaśniał Dariusz Loranty.
Pozostaje jednak pytanie, czy konieczne było oddanie aż ośmiu strzałów do starszej kobiety? - To sytuacja dynamiczna. Mamy osiem strzałów, ale te cztery które dotarły są bardzo bezpieczne, wręcz konspektowe. Konspekt strzelania przewiduje: celem obezwładnienia osoby i unieruchomienia oddajemy strzały. I pod tym względem trzeba powiedzieć obiektywnie, że (strzelali - red.) skutecznie - dodał były policjant.
Loranty przyznał, że w ostatnich latach policja mniej obawia się używania ostrej broni. - Policja musi mieć środek przymusu i musi oddziaływać. Myślę, że pewien klimat społeczno-polityczny spowodował, że policjanci łatwiej po broń sięgają (częściej - red.) lub mniej boją się konsekwencji sięgania po broń – podsumował.
Zobacz całą rozmowę z byłym negocjatorem policyjnym o użyciu broni na Targówku:
Dariusz Loranty o akcji użycia broni
skw/b