– Od 25 lat prowadzę interes na Dworcu Centralnym. Dokładnie 30 marca 1989 roku otworzyłem pierwszy kantor w Warszawie. Najpierw mieścił się w podziemiach, potem przenieśliśmy się do hali głównej, gdzie jesteśmy do dziś. Firma jest uczciwa i ma tysiące zadowolonych klientów każdego miesiąca – mówi tvnwarszawa.pl Waldemar Rychlica, właściciel kantoru.
Sprawa w prokuraturze
Od piątku 1 lutego kantor nie prowadzi jednak wymiany walut, bo kolejarze ogrodzili lokal metalowymi płotami, a dostęp uniemożliwiają ochroniarze. Pracownicy są w środku, bo korzystają z tylnego wejścia.
- Wygląda to może dziwnie, ale musimy dbać o nasz interes. Stąd tego typu działania – przyznaje w rozmowie z "Gazetą Stołęczną" wiceprezes PKP SA Piotr Ciżkowicz.
- Uniemożliwiono mi prowadzenie działalności gospodarczej, o czym zawiadomiłem już prokuraturę. Póki śledztwo trwa, nie zamierzam opuszczać lokalu, w którym włożyłem wiele pracy i pieniędzy – twierdzi Rychlica.
Wygrał przetarg
Przedsiębiorca przyznaje, że nie ma aktualnej umowy z PKP. W październiku 2011 roku wygrał przetarg oferując najwyższą stawkę. Dziś twierdzi, że warunki ekonomiczne zmieniły się na gorsze i nie jest w stanie płacić zaoferowanej wówczas stawki.
– Chcą ode mnie 156 tysięcy złotych kaucji za trzy miesiące z góry oraz 52 tysiące zł miesięcznie plus VAT. Na dworcu nie ma interesu, który zarobiłby na taką stawkę. To bandycki czynsz, nawet w galeriach handlowych jest niższy – tłumaczy właściciel kantoru.
Wcześniej firma płaciła miesięcznie 8600 zł miesięcznie plus VAT. Od kiedy umowa wygasła płaci karnie dwukrotność tej stawki. Jak twierdzi Waldemar Rychlica, taką stawkę może płacić nadal, ale PKP nie chce z nim negocjować.
Konflikt o lokale
To nie pierwszy konflikt lokalowy na dworcu. W ostatnich miesiącach doszło do ostrego sporu kupców z pawilonów pod Al. Jerozolimskimi ze spółką WPP, której Zarząd Dróg Miejskich decyzją administracyjną przyznał prawo do zarządzania obszarem. Firma chciała podnieść stawki czynszu, dlatego część przedsiębiorców rozpoczęła okupację pawilonów. Przed jednym z nich doszło do awantury i przepychanek.
Kupcy uważają, że decyzja ZDM wydana została błędnie i powinna być uchylona. O sprawie powiadomili Najwyższą Izbę Kontroli.
b/ec
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak, tvnwarszawa.pl