Do zdarzenia doszło około godziny 14 w budynku przy ulicy Kochanowskiego. - Na miejscu pracują strażacy, cały czas widzimy otwarty ogień, który zajmuje całe poddasze - relacjonował Mateusz Szmelter, reporter tvnwarszawa.pl. I dodał, że mieszkańcy zostali ewakuowani.
Ewakuacja
- Cały teren jest przysłonięty dymem. Mimo że strażacy leją bardzo duże ilości wody, to poddasze płonie żywym ogniem, który bardzo trudno opanować - opisywał Mateusz Szmelter.
Relacjonował też, że ewakuowani mieszkańcy martwią się o swoje mieszkania. - Woda podawana na dach ścieka w dół. Płynie chodnikami i ulicami, więc niewątpliwie musi się też przedzierać do mieszkań znajdujących się poniżej - oceniał nasz reporter.
- Przed płonącym blokiem ustawione są rusztowania, aż do samego dachu. Prowadzone były tam prace remontowe - zwracał uwagę Mateusz Szmelter.
I podał, że zapadła decyzja o ewakuacji mieszkańców sąsiednich budynków.
Michał Konopka ze straży pożarnej przekazał nam, że nikt nie został ranny. - W akcji bierze udział 10 zastępów strażackich - dodał.
Utrudnienia
- Zamknięta dla samochodów jest ulica Kochanowskiego. Utrudnienia dotykają też pieszych, wyłączone są chodniki przy budynku - relacjonował Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl. - Cały czas widzimy kłęby czarnego dymu i żywy ogień - mówił po godzinie 15.
Z kolei Zarząd Transportu Miejskiego ostrzegał przed utrudnieniami w kursowaniu komunikacji miejskiej. Autobusy linii 103, 122, 180 kierowane są w obu kierunkach na objazdy.
Po godzinie 16 Zieliński uspokajał, że sytuacja jest już opanowana. - Trwa dogaszanie - poinformował.
Skutki
Pytany o przyczyny pożaru Michał Konopka, stwierdził, że najprawdopodobniej "pożar został zaprószony przez pracowników, którzy prowadzili prace dekarskie". - Ogień dość szybko rozprzestrzenił się po jednym skrzydle budynku. Nad trzema klatkami schodowymi dach był objęty pożarem w momencie przyjazdu straży pożarnej - mówił.
Konopka potwierdził, że mieszkańcy muszą liczyć się z tym, że ich mieszkania będą zniszczone. - Strażacy starają się zawsze jak najmniej wody podawać, ale w tym przypadku pożar był mocno rozwinięty - skomentował.
Do pożaru odniósł się także wiceburmistrz Bielan Grzegorz Pietruczuk. "Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, że najtrudniejsza część akcji strażaków powoli dobiega końca. Teraz najważniejsze to zająć się poszkodowanymi" - napisał o 18.30 na Facebooku i dodał, że na miejscu są pracownicy Delegatury Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego, OPS Bielany, Spółdzielni oraz Urzędu Dzielnicy Bielany.
Pożar na Bielanach
kz/b