Podejrzany o znęcanie się nad dwumiesięcznym synem 29-latek z podwarszawskiego Chotomowa usłyszał zarzut "usiłowania zabójstwa dziecka w zamiarze ewentualnym". Danielowi G. grozi dożywocie.
W piątek prokurator przedstawił 29-latkowi zarzut w areszcie śledczym na Białołęce, w którym mężczyzna przebywa od niedzieli.
Zmiana zarzutu
- Prokurator uzupełnił podejrzanemu przedstawiony wcześniej zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad osobą najbliższą, będącą nieporadną ze względu na wiek, o zarzut usiłowania zabójstwa w zamiarze ewentualnym. Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, odmówił składania wyjaśnień i podtrzymał uprzednio złożone wyjaśnienia - powiedział Marcin Saduś z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi sprawę.
O tej zmianie informowaliśmy już w czwartek. Postanowienie o zmianie zarzutu wydano na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. - Silny, dorosły mężczyzna, który zadaje bezbronnemu niemowlęciu tak mocne ciosy, musi się liczyć z tym, że może je zabić - powiedział minister Ziobro.
Prokurator Saduś potwierdził, że "zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy jak najbardziej uzasadnia taką kwalifikację czynu".
Ojciec zatrzymany
Wraz ze zmianą zarzutu zmieniło się zagrożenie karą. Dotychczas Danielowi G. groziło do ośmiu lat pozbawienia wolności. Teraz, zgodnie z art. 148 kodeksu karnego grozi mu od ośmiu lat więzienia, nawet do dożywocia. Mężczyzna był już wcześniej karany za przestępstwa przeciwko mieniu.
- Zbrodnie na dzieciach zasługują na szczególne potępienie i wieloletnie wyroki, a nie na łaskę wymiaru sprawiedliwości. Jakie szanse na obronę, na odparcie ataku dorosłego, silnego mężczyzny ma dwumiesięczne dziecko? Takiemu oprawcy należy się surowa kara - ocenił Zbigniew Ziobro.
Przemoc wykrył asystent z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jabłonnie, który 7 września przyszedł do rodziny w Chotomowie na rutynową wizytę. Wtedy zauważył u niemowlaka "niepokojące obrażenia" i wezwał pogotowie. Lekarz po zbadaniu chłopca zdecydował o powiadomieniu policji. 29-letni ojciec dziecka został zatrzymany.
Pęknięcie czaszki
Chłopiec jest w Szpitalu Dziecięcym przy Niekłańskiej w Warszawie. Jak powiedział rzecznik prasowy placówki Mariusz Mazurek, niemowlak trafił do szpitala z "pęknięciem kości czaszki, z krwiakami w okolicy tego pęknięcia, które na szczęście nie wymagały interwencji chirurgicznej, z zadrapaniami oraz zasinieniami, a także gojącymi się złamaniami żeber oraz kości łonowej". Mazurek dodał, że chłopiec miał także "inne jednostki chorobowe", a jego stan higieniczny "nie był najciekawszy". Możliwe, że pacjent będzie mógł opuścić szpital w ciągu tygodnia. Nie wiadomo jednak, czy wróci do domu.
Prokuratura zwróciła się do sądu rodzinnego o "przeprowadzenie postępowania wobec niewłaściwego wykonywania władzy rodzicielskiej".
W śledztwie przesłuchano już m.in. asystenta rodziny, sąsiadów, pracownika gminnego ośrodka pomocy społecznej, ratownika medycznego, lekarza, policjantów oraz 19-letnią matkę chłopca. Kobieta ma w sprawie status świadka, ale prokuratura nie wyklucza, że po przeanalizowaniu materiału dowodowego jej sytuacja procesowa może ulec zmianie.
ZOBACZ MATERIAŁY WIDEO O BRUTALNYM POBICIU NIEMOWLĘCIA:
PAP/ran/b
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock