- Według wstępnych informacji od lekarza, który zbadał ciało mężczyzny, zgon nastąpił od 3 do 6 godzin temu, a więc tuż po awanturze z żoną musiał targnąć się na swoje życie - poinformował o 14.00 Mrozek. - To wyjaśnia dlaczego nie było z mężczyzną konatktu - dodał.
W poniedziałek wieczorem na miejscu tragedii pojawił się samochód zakładu pogrzebowego.
Grupa dochodzeniowo-śledcza stara się odtworzyć przebieg wydarzeń.
JAK DOWIEDZIAŁ SIĘ PORTAL TVNWARSZAWA.PL, PRAWDOPODOBNĄ PRZYCZYNĄ TRAGEDII BYŁY PROBLEMY RODZINNE.
Prokuratura bada sprawę
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
– Na miejscu jest prokurator, trwają oględziny mieszkania. Będziemy wyjaśniać wszystkie okoliczności zdarzenia – powiedziała po 14.00 w rozmowie z tvnwarszawa.pl Renata Mazur, rzeczniczka prasowa prokuratury.
- Czekamy na informację, kiedy będzie można przesłuchać żonę tego mężczyzny - dodała później w rozmowie z PAP rzeczniczka.
"Życiu kobiety nie zagraża niebezpieczeństwo"
Jak relacjonowała reporterka TVN24 Marta Klos, raniona nożem kobieta - żona policjanta - jest po operacji. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak dowiedział się portal tvnwarszawa.pl, po zajściu trafiła do Szpitala Praskiego.
Tragedia na policyjnym osiedlu
Akcja policji przy Jagiellońskiej
Awantura na Pradze Północ
Tragedia rozegrała się na osiedlu policyjnym. Policję zaalarmowali sąsiedzi.
- Podczas awantury domowej mężczyzna ranił nożem w plecy swoją żonę. Kobietę zabrało pogotowie. Jest operowana - powiedział po 11.00 Mrozek.
Jak relacjonowała reporterka TVN24 Marta Klos, po awanturze ranna kobieta wybiegła na klatkę i poprosiła o pomoc.
- Mężczyzna zamknął się w mieszkaniu. Nie chce wpuścić policjantów do środka. Jest sam w lokalu - dodał rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Mrozek potwierdził, że napastnik to policjant.
Teren ogrodzony taśmą, snajperzy na dachach
- Na miejsce przyjechali antyterroryści - relacjonował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl. Jak mówi, na okolicznych budynkach pozycje zajęli snajperzy.
- Policjanci odgrodzili taśmą parking, który znajduje się przy bloku. Strażacy postawili poduszkę antyuderzeniową, miała amortyzować upadek z wysokości - dodał.
- Nasze działania polegały na zabezpieczaniu akcji policji - potwierdził na antenie tvn24.pl Nikodem Kiełbowicz ze straży pożarnej. Na miejscu był jeden zastęp straży. - Strażacy pomagali też wejść na dach snajperom - opisywał Marcinczak.
Budynek, w którym był napastnik oraz okoliczne bloki nie zostały ewakuowane. - Policjanci prosili mieszkańców, aby nie wychodzili ze swoich mieszkań - relacjonowała z miejsca zdarzenia reporterka TVN24, Marta Klos. - Blok jest ogrodzony z każdej strony - dodała.
Mówi Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl
Antyterroryści weszli do mieszkania
- Przed godz. 13.00 zgromadzeni przed budynkiem gapie usłyszeli wybuchy. Prawdopodobnie antyterroryści weszli do mieszkania i użyli granatów hukowych - podawał Marcinczak.
Te informacje chwilę później potwierdził rzecznik prasowy KSP. - Gdy policjanci weszli do mieszkania, mężczyzna już nie żył. Nic nie dało się zrobić - poinformował Mariusz Mrozek.
- Musieliśmy ustalić, czy w mieszkaniu nie ma dzieci, ponieważ dzieci mieli. Musieliśmy ustalić czy nie posiada dodatkowej broni poza tą o której wiedzieliśmy - podał rzecznik.
Czytaj też: Psycholog: To mogło się zacząć wcześniej.
Kilkanaście lat w policji
- 42-letni podkomisarz służył w Komendzie Stołecznej Policji od 19 lat - w pionie kryminalnym. Miał dwoje dzieci. Rodzina mężczyzny została objęta opieką psychologiczną - powiedział w rozmowie z PAP rzecznik KSP. Reporterka TVN24 podała, że dzieci są w wieku szkolnym.
Jak poinformował z kolei w rozmowie z tvnwarszawa.pl Mrozek, policjant od kilkunastu lat pracował w wydziale kryminalnym KSP. Wcześniej był funkcjonariuszem jednej z rejonowych komend.
Zdjęcia z Błękitnego24
Mówi Nikodem Kiełbowicz, stołeczna straż pożarna
Mówi Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji
su//ec/mz