- Biegły po przeprowadzeniu sekcji stwierdził, że przyczyna zgonu nie miała charakteru urazowego. Nie był jednak w stanie powiedzieć, co spowodowało śmierć 25-latka – informuje Lis. Jak dodaje, prokuratura zleciła dodatkowe, szczegółowe badania, które mają pomóc w ustaleniu przyczyny śmierci. – Wyniki poznamy za kilka tygodni – mówi Lis.
Prokurator nie chciał odpowiedzieć na pytanie, jakie przyczyny są brane pod uwagę. – Na tym etapie nie chcę spekulować – dodaje.
Nie przyznał się do winy
Prokuratura postawiła w czwartek zarzut spowodowania ciężkiego obrażenia ciała ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.
- Podejrzany nie przyznał się do przestępstwa. Złożył obszerne wyjaśnienia, ale nie możemy ich ujawnić dopóki ich nie zweryfikujemy – poinformował Lis.
Zarzuty po śmierci 25-latka
Sąd nie zgodził się na areszt
Także w czwartek do sądu wpłynął także wniosek o tymczasowy areszt dla 33-latka. Jednak sąd nie wydał na to zgody.
- Sąd powziął wątpliwości do winy podejrzanego, zwolnił go przyjmując wyjaśnienia, że został napadnięty i bronił się – tłumaczy Zbigniew Lis. – Po wydaniu postanowienia przez sąd, dostaliśmy także wstępne wyniki sekcji zwłok. Pojawiły się wątpliwości czy zachowanie podejrzanego pozostaje w związku ze śmiercią podejrzanego – dodaje prokurator.
"Zeznania świadka nic nie wniosły"
Jak poinformował "Tygodnik Podhalański" podejrzanym jest Piotr P. radny powiatu legionowskiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.
W środę prokurator przesłuchał również drugą zatrzymaną osobę - kolegę zabitego 25-latka. - Mężczyzna był przesłuchiwany w charakterze świadka, jednak jego zeznania nie wniosły nic do sprawy - poinformował Lis.
Uderzył konarem
W Sylwestra taksówkarz jadący przez osiedle Jaszczurówka zauważył rannego w głowę człowieka. Zawiadomił policję. Funkcjonariusze ustalili, że ranny mężczyzna to 33-latek z Legionowa. Był nietrzeźwy. Powiedział, że w pobliskim lesie, u wylotu Doliny Olczyskiej, leży ciało człowieka. Legionowianin utrzymywał, że został napadnięty przez trzech mężczyzn i, broniąc się drewnianym kijem, zabił jednego z nich.
– Z zeznań wynika, że 33-latek szedł drogą i w pewnym momencie został zaatakowany. Napastnik miał grozić mu nożem. 33-latek zaczął uciekać – informował Dariusz Nowak, rzecznik policji. – Mężczyzna opowiada, że w pewnym momencie chwycił konar, zamachnął się i uderzył goniącego go 25-latka, który zginął na miejscu – dodał. Policja odnalazła także nóż, który miał przy sobie 25-latek.
W rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim" taką wersję potwierdza ojciec podejrzanego. - Syn został zmasakrowany przez tamtego mężczyznę. Siedział na nim i mówił, że go zabije. Syn jeszcze wczoraj nie widział na jedno oko, ma połamane żebra. Powiedział mi, że czuł, iż tamten chciał go zabić - powiedział "Tygodnikowi" ojciec podejrzanego.
W czwartek mają być znane wstępne wyniki sekcji zwłok zabitego mieszkańca Warszawy.
mówi Mariusz Nowak z małopolskiej policji
par